- Przyjmuję wezwanie Aleksandra Kwaśniewskiego do wyborczej debaty - powiedział premier Jarosław Kaczyński. Wcześniej zarzucił Lewicy i Demokratom, których kandydatem na premiera jest były prezydent, że chcą powrotu Polski do epoki "przedrywinowskiej" i bronić systemu korupcyjno-korporacyjnego.
Politycy bacznie śledzą poczynania swoich przeciwników podczas wyborczych wieców. Ledwie Kwaśniewski wezwał Kaczyńskiego, by stawił mu czoło w wyborczej debacie, a już kilkadziesiąt minut później - również za pośrednictwem mediów - premier powiedział: "tak". - Kiedyś wyzywało się na pojedynek, teraz do telewizji. Ale ja się na to zgadzam - oświadczył Kaczyński w Lublinie, gdzie był gościem Kongresu PSL Piast.
Wcześniej w tym samym mieście otwierał konwencję wyborczą PiS. Nie zostawił suchej nitki na swoich przeciwnikach politycznych.
Kaczyński przekonywał, że według politycznych oponentów PiS, IV RP i walka z patologią ,"to Wschód, a III RP to Zachód". Stwierdził, że przeciwnicy PiS chcą powrotu Polski do epoki "przedrywinowskiej".
- Mamy przed sobą bardzo ważne wybory, alternatywa, która stoi przed narodem jest bardzo ostro zarysowana - mówił premier. - My chcemy budować IV RP, walczyć z patologią w życiu społecznym publicznym, nasi przeciwnicy chcą prowadzić Polskę w drugą stronę, chcą wracać - przekonywał. - Oponenci PiS chcą powrotu Polski do epoki "przedrywinowskiej", ale w bardziej agresywnym wydaniu - dodał Kaczyński.
I ostrzegł przed Kwaśniewskim: - W sojuszu z LiD z premierem Kwaśniewskim nikt nie odrzuci III RP. Niech nikt nie wmawia, że idąc ku takiemu sojuszowi chce się w Polsce budować Zachód, bo to jest największe chyba kłamstwo ostatniego 20-lecia.
Opozycja chce bronić interesów oligarchów
Według premiera, spór w Polsce "dotyczy jednej sprawy - władzy demokratycznej i jej uprawnień". Chodzi o to, czy "władza demokratyczna może ograniczyć przywileje, czy może działać w interesie tej większości, która przywilejów nie ma, czy ma prawo weryfikować zastane podziały? - pytał premier. - Twierdzi się, że to jest nieuprawnione, i za to jesteśmy atakowani.
Zdaniem prezesa PiS, dziś systemu przywilejów, systemu korupcyjno-korporacyjnego ze "szczególną zaciekłością" broni LiD. - Koalicja PO i LiD to zablokowanie zmian w Polsce na wiele lat – w imię interesów oligarchii, uwłaszczonej nomenklatury, a przeciw interesom ogromnej większości narodu – stwierdził Kaczyński. - W Polsce funkcjonuje swego rodzaju nieformalny, ale skuteczny immunitet dla grup uprzywilejowanych. Immunitet, którego nie ma w żadnych przepisach, ale który wyraźnie w decyzjach sądów istnieje. I ten immunitet, ta cała praktyka nie jest oderwana od społecznej struktury, od społecznego układu sił. Te immunitety dotyczą silnych - mówił premier.
I wyliczał: - Korporacje prawnicze ograniczają możliwość awansu zawodowego i dostęp do usług prawniczych. Próbowaliśmy to zmienić, ale na przeszkodzie stanął Trybunał Konstytucyjny. Inny przykład: próba zlustrowania uczelni - i znów orzeczenie TK. W przypadku doktora G., czyli sprawy korupcji w służbie zdrowia – najpierw media stanęły po jego stronie, potem sąd - ocenił Kaczyński.
I dodał: - System korporacyjno-korupcyjny można porównać do worka kamieni, który Polacy noszą na plecach. Budowa IV RP to zrzucenie tego worka.
Kaczyński podkreślał, że nie może być tak, by prawo, podobnie jak system korporacyjno-korupcyjny, "było jedną wielką przeszkodą dla działania, prawo musi dawać szansę". Premier przekonywał, że tylko usunięcie tych szkodliwych mechanizmów to jedyna droga, by ludzie, którzy wyemigrowali wrócili do kraju.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24