"W państwie demokratycznym władzy nie wolno więcej. Władzy wolno mniej"

Premier Mateusz Morawiecki w restauracji
Rutynowska: Władzy nie wolno więcej. Władzy wolno mniej
Źródło: TVN24
Żyjemy de facto w nieogłoszonym stanie klęski żywiołowej. Nie znamy reguł gry, w którą mamy obowiązek grać - mówiła w TVN24 Eliza Rutynowska z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Podkreślała też, że w demokratycznym państwie władza "powinna być przykładem", jeżeli chodzi o przestrzeganie prawa, bo sama je stanowi.

Premier Mateusz Morawiecki był w piątek w Gliwicach, gdzie rozmawiał między innymi z właścicielami jednej z miejskich restauracji, którzy skorzystali z programu rządowego wsparcia dla firm dotkniętych pandemią COVID-19.

Premier Mateusz Morawiecki w restauracji
Premier Mateusz Morawiecki w restauracji
Źródło: Adam Guz/KPRM

Kontrowersje narosły jednak wokół zdjęć, które premier opublikował na Twitterze. Widać na nich Morawieckiego, który siedzi przy jednym stoliku z osobami, z którymi nie mieszka. Ponadto zajmuje miejsce naprzeciwko dwojga z nich. Jest to niezgodne z "wytycznymi dla funkcjonowania gastronomii w trakcie epidemii", wydanymi przez Ministerstwo Rozwoju. Premier przekonywał później, że "te pewne odległości są zalecane, ale nie są nakazywane i w taki sposób do tego podeszliśmy".

"Władzy wolno mniej"

- Pierwszą i najważniejszą różnicą między państwami demokratycznymi a autorytarnymi jest to, że (w państwach demokratycznych - red.) władzy nie wolno więcej, władzy wolno mniej. Władza działa w granicach i na podstawie prawa. Te prawa władza sama stanowi, więc tym bardziej powinna być przykładem - komentowała w TVN24 Eliza Rutynowska z Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Obywatel - mówiła dalej - "jest na samym końcu łańcuszka, na najsłabszej pozycji". - Dlatego też mamy nasze konstytucyjne prawa i wolności - tłumaczyła.

Zdaniem Rutynowskiej "ostatnio wprowadzane zakazy są niezwykle wątpliwe z punktu widzenia konstytucji" i "chaotyczne". - Liczba rozporządzeń, szybkość ich zmieniania nie ma wiele wspólnego z prawidłową legislacją, do której również jako wszyscy obywatele mamy prawo - zaznaczyła.

"Nie znamy reguł gry, w którą mamy obowiązek grać"

Jak oceniła prawniczka, "funkcjonujemy w de facto w nieogłoszonym stanie klęski żywiołowej". - Mamy stan epidemii, który wydaje się być coraz bardziej rozszerzany w odniesieniu do obywateli, a zawężany jeżeli chodzi o organy władzy - mówiła.

Jej zdaniem jest to "niezwykle niepokojące". - Nie znamy reguł gry, w którą mamy obowiązek grać. Jak mamy się w tym orientować, widząc tego typu zachowania? - podkreśliła.

"Tego rodzaju zachowania narażają na szwank imię całej policji"

Prawniczka FOR komentowała też sytuację, do której doszło w sobotę przed siedzibą radiowej Trójki. Policja zabrała do radiowozu kobietę, która stała tam z rowerem i transparentami "PiSiory mordują utwory" oraz "Wolna Trójka bez dyrektora PiSiora". Policja poinformowała, że powodem zatrzymania było niepodanie danych osobowych, gdy funkcjonariusze chcieli ją wylegitymować.

pani zatrzymana
Policjanci zatrzymali kobietę przed Trójką. Stała z rowerem i transparentami "Wolna Trójka bez dyrektora PiSiora"
Źródło: twitter.com/agabak

- Takie wydarzenia podają w wątpliwość bardzo długo i ciężko budowane zaufanie do służb takich jak policja. (...) Nadgorliwość nigdy nie jest cnotą. W tym przypadku również - powiedziała Rutynowska.

Podkreślała, że "działania funkcjonariuszy muszą być proporcjonalne, a tego rodzaju zachowania narażają na szwank imię całej policji, całej formacji".

- Po co to komu w demokratycznym państwie prawa? Czy możemy w tym przypadku mówić o zaufaniu do organów państwa? Nie wydaje mi się - dodała.

Czytaj także: