Stawienie się premiera przed sejmową komisją nie poprawi sytuacji Polaków na Białorusi - stwierdził rzecznik rządu Paweł Graś, w odpowiedzi na apel polityków PiS-u, którzy chcieli, by Donald Tusk w Sejmie tłumaczył się z represji wobec ZPB. Wcześniej również szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych jasno dał do zrozumienia, że wezwanie szefa rządu do parlamentu nie wchodzi w grę.
Opozycja nie zostawia na rządzie Donalda Tuska suchej nitki w kontekście ostatnich represji wobec Związku Polaków na Białorusi. Nie ma wątpliwości, że wobec reżimu Łukaszenki można było działać bardziej zdecydowanie i konsekwentnie.
- Dzisiejsza fala represji jest wynikiem słabości polskiej i europejskiej polityki na wschodzie - ocenił europoseł PiS Paweł Kowal. Jego zdaniem, jest ona zbyt łagodna.
"Czas na reakcję premiera"
Kowal wytknął też premierowi, że podczas kampanii wyborczej zaciągnął pewne zobowiązania wobec Związku Polaków na Białorusi i jego szefowej - Andżeliki Borys, których nie zrealizował. - Co pan chce panie premierze powiedzieć dzisiaj Andżelice Borys, która została zatrzymana trzy dni po wizycie ministra spraw zagranicznych Białorusi w Warszawie? - pytał poseł.
Jego zdaniem, polityka szefa MSZ Radosława Sikorskiego wobec Białorusi poniosła na tyle poważną porażkę, że do akcji powinien wkroczyć szef rządu.
- Dzisiaj jest moment na pańskie działanie panie premierze. Czas, żeby się pan wypowiedział, co pan o tym sądzi, co zamierza zrobić. I dlatego wezwiemy pana premiera do Sejmu - zapowiedział Kowal.
Dzisiaj jest moment na pańskie działanie panie premierze. Dzisiaj jest czas, żeby wypowiedział się pan, co pan o tym sądzi, co zamierza zrobić. Wezwiemy pana premiera, żeby przybył do sejmu i żeby powiedział, co zamierza w przyszłości. Paweł Kowal, PiS
"Niech się Kowal nie pręży"
I choć PiS nie zdążyło jeszcze wystosować oficjalnego zaproszenia, była już odpowiedź na "nie". - Stawienie się pana premiera przed Komisją Spraw Zagranicznych nie poprawi sytuacji Polaków na Białorusi - stwierdził rzecznik rządu.
I skrytykował poniedziałkowe wystąpienie Kowala w Sejmie. - Lepiej byłoby, gdyby europosłowie zamiast koncentrować się na wzywaniu, bądź niewzywaniu premiera do określonych działań, skupili swoją aktywność tam, gdzie zostali wybrani, czyli w PE. I tam szukali możliwości działania. Mobilizowanie europosłów przyniosłoby większy skutek niż prężenie się europosła Kowala w Sejmie, i wzywanie do aktywności pana premiera - powiedział Graś.
Wcześniej także szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Andrzej Halicki (PO) dał jasno do zrozumienia, że apel PiS-u nie będzie skuteczny. - Nie ma takiego precedensu, żeby zapraszać premiera. Zaproszony został minister spraw zagranicznych - stwierdził Halicki.
Dostało się też Lewicy, która zwróciła się do niego o pilne zwołanie posiedzenia komisji, której szefuje. - Lewica jest najwidoczniej niezorientowana - stwierdził Halicki. - Przecież komisja rozmawiała o sytuacji na Białorusi w ubiegłym tygodniu, a posiedzenie ma zostać wznowione, kiedy będziemy mogli porozmawiać z działaczami Związku Polaków na Białorusi. Chcemy spotkać się z nimi, również z Andżeliką Borys. Termin spotkania to najprawdopodobniej środa lub czwartek - dodał szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Lewica uważa, że w posiedzeniu komisji powinien wziąć udział szef MSZ, aby przekazał stanowisko polskiego rządu. - Zwłaszcza w kontekście przebiegu spotkania i efektów rozmów przeprowadzonych podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Polsce Ministra Spraw Zagranicznych Białorusi Siergieja Martynowa - napisał do Halickiego, szef klubu Lewicy Grzegorz Napieralski, podkreślając, że pilne zwołanie posiedzenia komisji jest w pełni uzasadnione "w związku z eskalacją przez władze Białorusi działań o charakterze represyjnym wobec działaczy Związku Polaków na Białorusi.
Spotkanie, potem represje
W piątek szefowie polskiej i białoruskiej dyplomacji spotkali się Warszawie. Radosław Sikorski i Siarhiej Martynau podpisali umowę o małym ruchu granicznym. W poniedziałek białoruska policja zatrzymała 40 członków Związku Polaków na Białorusi, m.in. jego szefową Andżelikę Borys. Część z nich została aresztowana.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP