Jarosław Kaczyński negatywnie zaopiniował projekt statutu stolicy, który we wrześniu przyjęła Rada Warszawy. Zgodnie z przepisami, projekt statutu po przyjęciu przez radnych jest kierowany do uzgodnień z szefem rządu.
Statut Warszawy, nazywany miejską konstytucją, reguluje m.in. w jakim zakresie dzielnice wykonują zadania własne i jakie mają kompetencje, niezbędne do realizowania tych zadań. Premier miał 30 dni na ustosunkowanie się do projektu.
W nowym statucie stolicy miała znaleźć się m.in. preambuła z odwołaniem do Boga. Podczas prac nad dokumentem to ona budziła największe kontrowersje wśród samorządowców.
Do tej pory Rada Warszawy w kolejnych kadencjach nie zdołała uchwalić statutu miasta, mimo, że zobowiązywały ją do tego kolejne dwie ustawy - warszawska i o samorządzie gminnym - nakładały na nią taki obowiązek.
Premier ma zastrzeżenia
Premier w uzasadnieniu do swej decyzji stwierdził, że statut nie powinien powielać regulacji ustawowych, a precyzować to czego inne przepisy nie zawierają. Zakwestionował także przepisy nadające dzielnicom Warszawy prawo do używania własnego herbu. Powołał się przy tym na przepisy ustawy o odznakach i mundurach, które stanowią, że herby mogą być ustanawiane jedynie dla jednostek samorządu terytorialnego, którymi dzielnice nie są.
W uzasadnieniu napisano także, że część projektu statutu dotycząca finansów miasta, "zawiera jedynie dwa akapity" i jest "zbyt lakoniczna".
W ocenie rzecznika stołecznego ratusza Tomasza Andryszczyka, uwagi Jarosława Kaczyńskiego mają charakter techniczny. - Żadna z nich nie odnosi się do kwestii ustrojowej miasta. Cieszymy się, że zdołaliśmy przekonać premiera, że decentralizacja jest kluczem do rozwoju Warszawy, a skrajny centralizm to ślepa uliczka" - powiedział Andryszczyk.
Natomiast przewodniczący komisji statutowej rady miasta Lech Jaworski podkreślił, że nie są to uwagi o zasadniczym znaczeniu. - Umieszczenie w projekcie statutu miasta przepisów ustawowych nie jest sprzeczne z prawem - dodał.