- Premier mnie zaskoczył, nie uprzedzał mnie, że wraz z ministrem zdrowia przygotowują taki program, ale ja nie jestem rządzie ministrem od in vitro - tak w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister sprawiedliwości Jarosław Gowin skomentował rządową propozycję, by zapłodnienie in vitro było finansowane w ramach programu zdrowotnego. Minister przyznał, że nie jest "zachwycony tym rozwiązaniem", ale jest ono zgodne z prawem.
Gowin podkreślił, że choć propozycja refundacji zapłodnienia in vitro jest "krokiem do przodu", to nie jest to krok, który go satysfakcjonuje. Jak wyjaśnił, zgodnie z zapowiedzią Donalda Tuska i Bartosza Arłukowicza nie będzie możliwe niszczenie zarodków. - I to bardzo dobrze - skomentował.
Zaznaczył jednak, że prawo to będzie obowiązywało tylko w tych placówkach, w których zabiegi in vitro będą finansowane z pieniędzy publicznych. Natomiast - jak dodał - w klinikach, gdzie będą one - jak dotychczas - płatne nadal będzie można selekcjonować zarodki pod kątem płci oraz niszczyć je.
Minister przypomniał, że takich praktyk zakazuje konwencja bioetyczna, której podpisanie mogłoby zastąpić na razie ustawę regulującą in vitro. Zaznaczył, że konwencję tę popierają zarówno środowiska feministyczne, jak i Kościół. Dodał, że m.in. o tej sprawie rozmawiał dziś z premierem i jego argumenty zostały przyjęte ze zrozumieniem.
"Chowamy głowę w piasek"
Minister liczy też na to, że być może "ta dzisiejsza inicjatywa premiera sprawi, iż jakiś projekt ustawy ws. in vitro z PO wyjdzie".
Jego zdaniem, fakt, iż dotąd nie powstał projekt takiej ustawy, dowodzi lęku polityków przed podejmowaniem tak trudnych decyzji. - To, że nie ma ustawy, to dowód na tchórzostwo polityków - ocenił.
- My, politycy, chowamy głowę w piasek. Boimy się przeprowadzenia jakiegoś projektu, bo wiadomo, że to są sprawy, które głęboko dzielą nie tylko polskie społeczeństwo, ale wszystkie społeczeństwa na świecie - mówił szef resortu sprawiedliwości. Jednocześnie Gowin przypomniał, że środowisko konserwatywne Platformy złożyło już swoją propozycję projektu ustawy ws. in vitro. Dodał, że wciąż oczekiwany jest natomiast projekt autorstwa środowiska liberalnego (w ramach PO). - Uważam, że jest możliwy kompromis w 90 procentach. Na pewno nie ma kompromisu w kwestii, czy tworzyć zarodki nadliczbowe czy nie - powiedział.
Zapewnił, że w sprawie in vitro nie kieruje się przekonaniami religijnymi, ale etycznymi oraz wiedzą. - Dla mnie jest oczywiste, że człowiek nie może być traktowany jako środek, ale jako cel - stwierdził. - Jeżeli nie wiemy, czy zarodek jest już człowiekiem, to lepiej traktujmy go jako człowieka, a człowieka nie wolno zabijać - przekonywał minister.
Refundowane in vitro w 2013, nie tylko dla małżeństw
Premier zapowiedział, że procedura zapłodnienia in vitro będzie finansowana w ramach programu zdrowotnego. Refundacja będzie dostępna dla par, które udokumentują, że od roku bezskutecznie starają się o dziecko. Program dotyczący in vitro ma objąć 15 tys. par.
Na razie refundowany będzie tylko zabieg in vitro, leki związane z terapią hormonalną przygotowującą do zabiegu nie będą objęte refundacją. Jak powiedział premier, program zdrowotny funkcjonujący nie na podstawie ustawy ani rozporządzenia, lecz tak jak kilkanaście innych programów ministerstwa zdrowia, mógłby ruszyć od połowy przyszłego roku. Jest on rozpisany jest na trzy lata z możliwością przedłużania; jego dalsze losy będą zależały od zapisów ustawy, która miałaby powstać w ciągu pierwszych trzech lat działania programu. Ma ona rozstrzygnąć m.in., czy dozwolone będzie mrożenie lub niszczenie zarodków, a także kto będzie mógł korzystać z tej procedury.
Autor: mon//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24