Premier Mateusz Morawiecki kupił w zeszłym roku obligacje skarbowe o wartości ponad 4,6 miliona złotych, co budzi wątpliwości. Janusz Lewandowski, europoseł Platformy Obywatelskiej powiedział w "Faktach po Faktach", że w grudniu szef rządu "mógł, albo powinien mieć już wiedzę o nieuchronnej wojnie, która zawsze nosi zagrożenia inflacyjne". Dodał, że "Morawiecki wiedział więcej i pewnie z tej wiedzy skorzystał". - Ja byłem insiderem jako współzałożyciel polskiej giełdy w kwietniu 1991 roku i dlatego nigdy nie grałem na giełdzie - mówił.
Wątpliwości w oświadczeniu majątkowym premiera budzą zakup obligacji skarbowych o wartości ponad 4,6 miliona złotych oraz znikające z oświadczenia majątkowego uprawnienia do akcji Santander. Mateusz Morawiecki przekonuje, że w minionym roku je spieniężył, a uzyskane w ten sposób środki przekazał na cele charytatywne. Informacji o takiej transakcji próżno jednak szukać w dokumencie złożonym przez szefa rządu.
Pomimo obietnic polityków PiS tajemnicą pozostaje majątek żony premiera, a pytania mnożą się od czasu, kiedy wyszło na jaw, że małżeństwo Morawieckich ma rozdzielność majątkową, a premier część swojego majątku przepisał na żonę.
CZYTAJ: Morawiecki o zakupionych obligacjach i inflacji. "Skąd miałem wiedzieć, czy ja jestem jasnowidzem?"
Lewandowski: Morawiecki wiedział więcej i pewnie z tej wiedzy skorzystał
Europoseł PO Janusz Lewandowski ocenił w sobotę w "Faktach po Faktach", że "rodzina Morawieckich jest zaradna w mnożeniu i ukrywaniu majątku". - Niestety nie przekłada się to na stan finansów publicznych, za które odpowiada premier Morawiecki, a zwłaszcza na budżety tych rodzin, które ledwo wiążą koniec z końcem - powiedział.
- Premier Morawiecki ujawnił po dwóch tygodniach, jakiego typu obligacje pozyskał z oszczędności i kiedy, a mianowicie w grudniu, a wtedy mógł, albo powinien mieć już wiedzę o nieuchronnej wojnie, która zawsze nosi zagrożenia inflacyjne - dodał.
Zauważył, że "komunikaty dla Polaków były uspokajające w tamtym czasie".
- Morawiecki wiedział więcej i pewnie z tej wiedzy skorzystał, bo był insiderem, czyli tym, który siedzi wewnątrz i wie więcej - ocenił.
- Ja byłem insiderem jako współzałożyciel polskiej giełdy w kwietniu 1991 roku i dlatego nigdy nie grałem na giełdzie, bo byłem właśnie insiderem, który wie więcej, wie, co tam się święci, co się szykuje na tej giełdzie - powiedział europoseł PO.
Lewandowski o wysokiej inflacji w Polsce
Odnosząc się do wysokiej inflacji w Polsce powiedział, że "niestety ma tendencję do utrwalania się i rozlewania się na takie sektory, które nie podlegały jakimś wielkim szokom zewnętrznym tak jak żywność, czy ceny energii". - Na przykład usługi czy inne rodzaje przemysłu - dodał.
Ocenił, że "im więcej będzie pieniądza, na przykład obniżka PIT z 17 do 12 procent w lipcu, 14. emerytura, tarcze antyinflacyjne, które trzeba będzie przecież przedłużyć, tym mniej skuteczna będzie polityka szefa Narodowego Banku Polskiego i tym ostrzej będą szły w górę stopy procentowe".
- To naprawdę jest najgorszy z możliwych światów, swoista pułapka, w którą wciągnęli (rządzący-red.) przez niekompetencję własne społeczeństwo - ocenił.
Europoseł PO o KPO: w kryzysie czas to pieniądz
Europoseł PO odniósł się do kwestii Krajowego Planu Odbudowy, który został zaakceptowany w piątek przez państwa członkowskie w ramach Rady Unii Europejskiej. Aby Polska otrzymała pieniądze, musi zrealizować kamienie milowe, w tym dotyczące sądownictwa.
Lewandowski mówił, że praworządność jest "fundamentalnym kamieniem milowym i ustrojowym". - Tego kamienia nie da się obejść, by uzyskać pieniądze - dodał.
Pytany, czy sekowani sędziowie wrócą do pracy, a Polska dostanie środki, powiedział, że "na razie jesteśmy na takim etapie, który nie może cieszyć". - Program odbudowy gospodarki europejskiej po pandemii ruszył półtora roku temu. Nie wzięliśmy zaliczki. To był jedyny pieniądz bezwarunkowy. Teraz każdy pieniądz jest warunkowy - mówił. Dodał, że "popłynęło już około 100 miliardów euro do różnych krajów, a my jesteśmy na etapie zatwierdzania tego programu i z perspektywą być może czterech miliardów pod koniec roku".
- W kryzysie czas to pieniądz. Pieniądz liczy się podwójnie, zwłaszcza, że Polska nie inwestuje, a to jest pieniądz inwestycyjny - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24