To pracownik szpitala, na polecenie lekarza dyżurującego, wywiózł na wózku mężczyznę, który w niedzielę został znaleziony martwy w okolicach placówki - donosi radio RMF FM. Dowodem na to ma być zapis z monitoringu. Wcześniejsza wersja lekarzy głosiła, że to pacjent samowolnie opuścił szpital.
Według informacji RMF FM na zdjęciach z monitoringu widać siedzącego przed szpitalem im. Żeromskiego w Krakowie mężczyznę i odjeżdżającego wózkiem jednego z pracowników szpitala. Wcześniej to on miał wywieźć pacjenta z pomieszczeń oddziału ratunkowego. Takiej samej treści oświadczenie pracownika ma już dyrektor placówki.
Informacji RMF FM nie potwierdza na razie badająca sprawę Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Prokuratorzy przyznają jedynie, że mają już pełny zapis z monitoringu. - Taśmy najpierw zostaną przekazane biegłemu, który je odtworzy i sprawdzi co na nich jest. Dopiero wówczas możemy ich użyć w postępowaniu - mówi w rozmowie z TVN24 prokurator Janusz Hnatko.
"Nie wymagał natychmiastowej interwencji lekarskiej" ale zmarł
Ciało martwego 62-letniego mężczyzny znaleziono w niedzielę rano na skwerze w Nowej Hucie, w pobliżu szpitala. Wiadomo, że był on przywieziony do szpitala kilka minut po godz. 20 w sobotę. - Został on przywieziony karetką pogotowia z rozpoznaniem: zmiany w okolicach podbrzusza, liczne otarcia i odparzenia, ciśnienie tętnicze krwi prawidłowe, stan po użyciu alkoholu. Pacjent nie wymagał natychmiastowej interwencji lekarskiej, był przytomny, podawał swoje dane personalne - tłumaczył rzecznik szpitala Leszek Gora.
Dwie wersje
Gora stwierdził, że pacjent o godz. 20.30 miał nie zgodzić się na leczenie i samowolnie opuścić szpitalny oddział ratunkowy.
Według innej wersji to lekarz dyżurujący na SOR-ze nawet nie badając dokładnie chorego, kazał wywieźć go z pomieszczeń szpitalnego oddziału ratunkowego. - Jego postawa etyczna wzbudza moje zastrzeżenia - powiedział reporterowi RMF FM dyrektor szpitala im. Żeromskiego Andrzej Ślęzak. Jak dodał, lekarz w placówce nie będzie już pracował. Ślęzak o całej sprawie powiadomił też Okręgową Izbę Lekarską.
Awantura pod szpitalem
Dalszy przebieg wydarzeń znany jest na razie tylko z relacji Gory. Według jego słów, ok. godz. 23 musiała interweniować ochrona, gdyż 62-latek zakłócał spokój. - Mogę domniemywać, że firma ochroniarska wyprowadziła tego mężczyznę poza teren szpitala - mówił Gora.
Kilkanaście minut po godz. 1 - według relacji Gory - do mężczyzny, znajdującego się nieopodal szpitala, została wezwana karetka, ale on nie chciał udać się do placówki. Pracownicy służby zdrowia wezwali więc funkcjonariuszy straży miejskiej, którzy jednak nie znaleźli podstaw, aby zabrać tego człowieka ze sobą.
- Ponowna próba namówienia pacjenta do wizyty w szpitalnym oddziale ratunkowym również spotkała się z jego odmową. Odmówił potwierdzenia tego własnoręcznych podpisem. Karetka wróciła więc do stacji pogotowia - powiedział rzecznik szpitala. Kilka minut po godz. 5 po raz drugi wezwano do tego człowieka karetkę, ale załoga stwierdziła jego zgon.
Źródło: TVN24, PAP, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24