Jakież to mistyczne spłonąć w dzień Wszystkich Świętych

55 osób zginęło w pożarze szpitala psychiatrycznego w Górnej GrupieShutterstock, NAC, tvn24.pl

Pech polegał na tym, że alarm o pożarze wszczął Ali, znany na oddziale piroman. Nikt mu nie uwierzył, zareagowano za późno. Przybyli na miejsce strażacy płakali albo wymiotowali widząc pacjentów, którzy spłonęli żywcem przywiązani do szpitalnych łóżek. Poruszony tragedią Jacek Kaczmarski chwycił za pióro i napisał jeden ze swoich najpopularniejszych tekstów. Słuchacze uznawali go za metaforę Polski lat 1980/81.

Stanął w ogniu nasz wielki dom

Pacjent Ryszard idzie ciemnym szpitalnym korytarzem. Na parapetach palą się świeczki. Przez głowę przebiega mu myśl, że przecież jest 1 listopada. Ale te świeczki nie upamiętniają zmarłych. Płoną dla żywych. Oświetlają drogę ewakuacyjną, bo wysiadła elektryczność.

Strażak Bronisław, gdy widzi, co się dzieje, z przerażeniem uświadamia sobie, że syrena w remizie nie wyje, tylko miauczy. Taka słaba. A tu trzeba bić na trwogę I wyć. Bo bezmiar nieszczęścia jest ogromny.

Kapral Jerzy oraz szeregowcy Marcin i Marek bez rozkazu wchodzą w ogień. Wewnątrz płonącego szpitala są butle z propan-butanem. Trzeba je wynieść, bo inaczej wybuchną. Żołnierze nie wiedzą, czy wrócą.

Pożar wybuchł w szpitalu w Górnej Grupie 31 października 1980 r

Dym w korytarzach kręci sznury

Szpital dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Górnej Grupie koło Grudziądza mieścił się w wybudowanym w latach 20. XX wieku dawnym domu zakonnym księży werbistów. Budynek, przejęty w 1952 roku przez komunistyczne państwo, nie został jednak ani przystosowany do potrzeb szpitala, ani zmodernizowany. Nie został nawet wyremontowany. Dopiero po kilku latach jakaś komisja czy inna inspekcja odnotowała, że szpital mieści się w budynku z drewnianymi stropami, co nawet w latach 50. było nie do pomyślenia.

Gdy iskra z nieszczelnego przewodu kominowego wydostała się do wnętrza stropu, archaiczne ocieplenie z igliwia i trocin nie zajęło się od razu. Może było lekko zawilgocone. A może w pustce stropu brakowało ciągu powietrza. Niewielki płomień wędrował sobie powoli, konsekwentnie pochłaniając kolejne pokłady ściółki. Gdy docierał do przeszkody w postaci ceglanej ściany, cofał się, ale dalej się tlił.

Pacjenci z oddziałów epileptyków i schizofreników czuli dym. I nawet mówili, że ściany są ciepłe. Ale nikt im nie wierzył. Przecież pacjenci psychiatryka widują nie takie rzeczy, jak dym. I czują przez skórę nie tylko podejrzanie ciepłe ściany.

Tak wyglądał dom misyjny księży werbistów przed wojnąIlustrowany Kurier Codzienny / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Jest głęboka, naprawdę czarna noc

Tamtej nocy z 31 października na 1 listopada 1980 r. nad 125 pacjentami na oddziałach zamkniętych Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Górnej Grupie koło Grudziądza czuwały zaledwie cztery pielęgniarki. Trzy z nich jeszcze tego samego roku przed wakacjami były uczennicami liceum medycznego. To była ich pierwsza praca. Czwarta, najbardziej doświadczona, miała pięcioletni staż.

Rozpoczęły dyżur o 21.00. Dwie godziny później, zgodnie z regulaminem szpitala, pozamykały od zewnątrz na klucz sale chorych. W tym czterdziestoosobową (!) salę z ciepłą ścianą. Spokojnie poszły do dyżurki robić sobie kolację. I zaparzyć kawę.

Z piwnic płonące uciekają szczury

Szpital miał również część mieszkalną dla pracowników. Mieszkało w niej osiem rodzin. Swój kąt miał tu między innymi palacz i konserwator w jednej osobie. W pewnym momencie w całym budynku zgasło światło. Ludzie byli do tego przyzwyczajeni. Kraj w 1980 roku pogrążony był w potężnym kryzysie gospodarczym. Elektrowniom brakowało węgla. Wyłączano prąd dla oszczędności.

Palacz jednak wyjrzał przez okno. W oddali we wsi świeciły się światła, więc to nie mogło być planowe wyłączenie. Wyszedł na schody, żeby wymienić korki. Otoczył go dym. Ktoś krzyczał: "Pali się!".

Paliło się za ścianą w szpitalnej części budynku. W okamgnieniu przypomniał sobie słowa swojego zmarłego teścia, który widział, jak przed laty murarze odgradzali część szpitalną od części mieszkalnej ścianą na grubość tylko jednej cegły. Nawet wspominał kiedyś zięciowi: "Jak będzie się paliło, bierz kilof i rozwalaj ścianę w tym miejscu".

Palacz pobiegł do piwnicy po kilof.

O pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazety. Na reprodukcji fragment pomorskiego "Czasu"
O pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazetyO pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazety. Na reprodukcji fragment pomorskiego "Czasu""Czas"

Krzyczę przez okno, czoło w szybę wgniatam

Pielęgniarki w dyżurce nie zjadły tej nocy kolacji. Nim usiadły do stołu, usłyszały czyjś krzyk: "Pali się!". Dopiero w tym momencie, jak zapewniły, poczuły ostry swąd. Pobiegły długim korytarzem otworzyć salę pacjentów. Wtedy korytarz był już pełen dymu. Światło już się nie świeciło.

Udało się im dostać do jednej z zadymionych sal chorych. Próbowały ją przewietrzyć, ale okna w szpitalu psychiatrycznym uchylały się jedynie na kilka stopni, tworząc niewielkie szpary. Przez te szpary siostry wołały o pomoc.

Haustem powietrza robię w żarze wyłom

W mieszkalnym skrzydle budynku palacz tłukł zapamiętale kilofem w ścianę. Sąsiedzi odrzucali gruz. Gdy wybił dziurę, buchnął z niej taki żar, że trzeba było się cofnąć. W międzyczasie dotarli strażacy ochotnicy, pomogli powiększyć otwór. Podjęli próbę wyciągnięcia leżącego najbliżej dziury pacjenta. Po omacku, na bezdechu. Wyciągnęli jednego ciężko poparzonego chorego. Pozostali pacjenci w tej sali płonęli i nie można było im pomóc.

Gdy przyjechała straż pożarna, jeden ze strażaków w aparacie tlenowym próbował wejść do płonącej sali, żeby ratować ludzi. Sama maska na nic się zdała. Potrzebne były kombinezony żaroodporne. A tych na pierwszym etapie akcji strażacy nie mieli.

Pierwszy zastęp straży pożarnej pojawił się po kilkunastu minutach. W Górnej Grupie działała jednostka OSP. Ochotnicy niewiele jednak mogli zrobić. Ich wozem bojowym był żuk - samochód dostawczy skonstruowany na podwoziu osobówki. Hydrant na szpitalnym podwórzu nie działał. A staw w ogrodzie przez lata zaniedbań zmienił się w bagno. Strażacy musieli rozgarniać rękami opadłe liście, żeby można było zanurzyć motopompę.

W ogóle tamtej nocy wszystko wydawało się za małe lub za mało sprawne jak na rozmiary żywiołu. Ochotnicy z Górnej Grupy wspominali, że syrena na ich remizie brzmiała jak miauczący kot, gdy nad okolicą grzmiał huk pożaru - trzaski łamanych krokwi i wystrzały pękającego eternitu na dachu.

Tablica upamiętniająca ofiary pożaru ufundowana przez zakon werbistów, odsłonięta 19 września 2017 r.
Tablica upamiętniająca ofiary pożaru ufundowana przez zakon werbistów, odsłonięta 19 września 2017 rTablica upamiętniająca ofiary pożaru ufundowana przez zakon werbistów, odsłonięta 19 września 2017 r. gornagrupa.werbisci.pl/

Ten, co mnie słyszy, ma mnie za wariata

Przyczynę pożaru, czyli iskrę ze spękanego komina, ustalono dopiero po jakimś czasie. Początkowo pracownicy domyślali się, że powstał on z powodu niesprawnej instalacji elektrycznej. W szpitalu nagminnie ginęły gniazdka. Złowrogo sterczące kable z puszek elektrycznych to był częsty widok. Niektórzy pacjenci wręcz wydłubywali ze ścian całe długie przewody.

W lipcu 1980 roku doszło nawet do iskrzenia zwisających na ścianie przewodów. Problem ten szpital naprawił we własnym zakresie. Był to incydent elektryczny, a nie pożarowy.

Czasami pielęgniarki, sięgając po ciemku do kontaktu, by zapalić światło, wyczuwały pod palcami kable, a nie przyciski, bo kontakt gdzieś zaginął. Nauczyły się więc zapalać światło bez kontaktów. Zwierając ze sobą kabelki, które kiedyś łączył przełącznik. Taka samodzielność w rozwiązywaniu codziennych problemów.

Ostatniego wieczoru przed pożarem znów ktoś sprywatyzował gniazdko z korytarza. Zauważyła to pielęgniarka robiąca wieczorny obchód przed zamknięciem sal. Każde zniknięcie gniazdka lub kontaktu trzeba było odnotować w raporcie z dyżuru. Ale, jak twierdziły pielęgniarki, to zapisywanie nic nie zmieniało. Stało się zwykłą biurokratyczną rutyną. Elementy elektryczne ginęły nadal.

W warunkach szpitala psychiatrycznego różne przedziwne rzeczy, gdy powtarzają się regularnie, przestają być dziwne i stają się codziennością. A to usypia czujność.

Woła: "Co jeszcze, świrze, ci się śniło?"

Pacjent, którego przezywano Ali, miał takie specyficzne urojenia, które kazały mu widzieć ogień. Często więc krzyczał, że się pali. Ale poza jednym incydentem, gdy kiedyś sam podpalił swój materac, ogień był wytworem jego schorowanej wyobraźni.

Rutynowe podejście personelu do urojeń Alego polegało więc na tym, że Alemu nie wierzono. Gdy wołał: "pali się", nie robiło to na nikim specjalnego wrażenia. Pech chciał, że właśnie tamtej nocy to właśnie Ali pierwszy zauważył ogień i pierwszy krzyczał, że się pali.

Dopóki dym nie wdarł się na korytarze, wszyscy myśleli, że pożar to kolejne powtarzające się urojenia tego pacjenta.

Zresztą i innymi potrzebami pacjentów mało kto się wtedy przejmował.

Więc chwytam kraty rozgrzane do białości

Psychiatryk w warunkach realnego socjalizmu wyglądał jak ośrodek odosobnienia i obóz pracy w jednym. W Górnej Grupie lżej chorzy pacjenci byli wykorzystywani do pracy w polu u okolicznych chłopów. Gdy ktoś zadawał zbyt dociekliwe pytania w tej sprawie, lekarze odpowiadali, że to taki rodzaj terapii przez pracę. A okoliczni mieszkańcy byli zadowoleni. I stosowali osobliwy przelicznik: "jeden wariat - pół traktora".

Terapia przez pracę bez zapłaty, i to w prywatnych gospodarstwach, musiała budzić co najmniej zastanowienie. Bo w szpitalu były warsztaty terapii zajęciowej. Chorzy tkali w nim na krosnach prześcieradła i narzuty na łóżka. Wokół szpitala rozciągał się park, w którym roboty też było pod dostatkiem. Pytania o wyzyskiwanie pacjentów nigdy nie doczekały się przekonującej odpowiedzi. Śledczy badający przyczyny pożaru i bez tego mieli pod dostatkiem roboty.

O pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazety. Na reprodukcji fragment bydgoskich "Faktów"
O pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazetyO pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazety. Na reprodukcji fragment bydgoskich "Faktów"Tygodnik "Fakty"

W szpitalu pacjenci byli stłoczeni w wieloosobowych salach. Mniejsze liczyły po dwadzieścia łóżek. Większe czterdzieści do pięćdziesięciu. Ustawione były tak gęsto, że nie było między nimi przejścia. Pacjenci, chcący dostać się do swoich łóżek, musieli skakać po łóżkach sąsiadów. Sal jednak nie rozgęszczono, bo nie było dokąd skierować nadliczbowych chorych.

W salach nie było szafek. Swoje osobiste rzeczy każdy pacjent musiał trzymać na wierzchu.

Dla tych najciężej chorych wieloosobowa sala była jedynym światem, jaki znali. Bliscy ich porzucili. Nikt ich nie odwiedzał. Nikt nie przysyłał paczek. Epileptycy, schizofrenicy katatonicy i pacjenci izolowani ze względu na ciężkie upośledzenie umysłowe. Praktycznie wyrzuceni ze społeczeństwa. De facto pozbawieni człowieczeństwa. Nawet w więzieniach skazani mieli mniej współlokatorów w celach i więcej intymności, niż zamknięci i odizolowani od świata chorzy psychicznie.

Twarz swoją widzę, twarz w przekleństwach

Ponurego obrazu dopełniał fakt, że polska psychiatria dopiero w 1968 roku odstąpiła od stosowania trójstopniowego podziału upośledzenia umysłowego na debilizm, imbecylizm i idiotyzm. Odejście od starego nazewnictwa następowało jednak z oporami. W prasie lat 80. można spotkać publikacje starszego pokolenia dziennikarzy piszących o "idiotach niezdolnych do samodzielnego żywota, prawie że niezdolnych do myślenia", którzy stanowili jedną trzecią stanu wszystkich pacjentów.

Gdy w pierwszych chwilach po wybuchu pożaru pielęgniarkom udało się otworzyć drzwi jednej z nadmiernie zagęszczonych sal, runął na nie tłum poparzonych i podduszonych dymem postaci, oszalałych z przerażenia. Wybuchła panika, nad którą do czasu przyjazdu zawodowej straży pożarnej, wojska i milicji, nikt nie był w stanie zapanować.

Obok sąsiad patrzy z ciekawością, jak płonie na nim kaftan bezpieczeństwa

Ochotniczej i zawodowej straży pożarnej przyszło z pomocą wojsko. We wszystkich doniesieniach prasowych z tamtego czasu uderza brak informacji, skąd wojsko przyjechało. Za PRL-u informacja, gdzie znajdują się jednostki, stanowiła tajemnicę wojskową.

Żołnierze z poboru mieli zająć się ewakuacją pacjentów z miejsc zagrożenia. Założyli charakterystyczne wojskowe maski przeciwgazowe, tak zwane słoniki. Ale ich pochłaniacze zostały skonstruowane do neutralizacji bojowych środków trujących, a nie zwykłego dymu z pożaru. Maski na niewiele się przydały. Ratowali więc, co mogli i jak mogli. Później wspominali wstrząsające widoki pacjentów - nagich albo tylko w szpitalnej bieliźnie czy ponadpalanych piżamach, chowających się w szafach, pod łóżkami, próbujących zasłonić się przed ogniem prześcieradłami.

Ci przywiązani dymem materaców przepowiadają życia swego słowa

Część pacjentów nie mogła uciec przed pożarem dlatego, że byli przypięci do swoich łóżek pasami. Do sprzątania ich zwłok również skierowano żołnierzy, bo nikt się do tego nie kwapił, a żołnierz służby zasadniczej rozkaz wykonać musi. Dowódcy - jak się okazało - też mają swoich szefów, których musieli słuchać. Polecenie uprzątania zwłok przez żołnierzy wydał osobiście sekretarz komitetu gminnego PZPR.

Niektórzy pacjenci nie spłonęli, ale zaczadzili się na śmierć albo otruli toksycznym dymem z płonących materaców. Inne trupy były osmolone, pozbawione nosów lub uszu. Korpusy niektórych ciał popękały z gorąca, ukazując wnętrzności. Żar powyginał żelazne łóżka w fantastyczne kształty. Większość żołnierzy rzygała. Niektórzy płakali.

Nam pod nogami żarzą się posadzki

Zarzewie ognia, które powstało wewnątrz drewnianego stropu, doprowadziło do tego, że najszybciej spłonęła podłoga w czterdziestoosobowej sali. Strop zawalił się, a pacjenci, którzy nie zdołali uciec z sali, spadli do znajdującej się piętro niżej kaplicy werbistów. Bo zakon użytkował część budynku.

"Jakież to mistyczne spłonąć w dzień Wszystkich Świętych, spaść do kaplicy, dając świadectwo o swoich pełnych fałszu bliźnich" - napisze z gorzką ironią po latach Andrzej Marek Michorzewski, psychiatra, późniejszy dyrektor macierzystego szpitala w Świeciu.

Gdyby bowiem spełniono wszystkie zalecenia kontroli budowlanych i pożarowych, to liczba ofiar z pewnością byłaby mniejsza, bo można byłoby wtedy sprawniej przeprowadzić ewakuację.

Akcja ratownicza i przebieg ewakuacji były analizowane również przez fachowe czasopismo strażackie. Na reprodukcji artykuł z "Przeglądu Pożarniczego"
Akcja ratownicza i przebieg ewakuacji były analizowane również przez fachowe czasopismo strażackieAkcja ratownicza i przebieg ewakuacji były analizowane również przez fachowe czasopismo strażackie. Na reprodukcji artykuł z "Przeglądu Pożarniczego" "Przegląd Pożarniczy"

Deszcz iskier czerwonych osiada na głowach

Rozmiary strat i liczba ofiar mogła być jednak jeszcze większa, gdyby nie szaleńcza misja trzech żołnierzy. W strefie zagrożonej ogniem znajdował się zapas butli z gazem propan-butan. Żołnierze ci bez wahania i bez czekania na rozkaz pobiegli do miejsca, w którym w każdej chwili mógł nastąpić wybuch. Wynieśli butle. Do eksplozji nie doszło.

Gdyby butle wybuchły, kto wie, czy ocalałaby grupa ewakuowanych pacjentów tłocząca się w przyszpitalnym parku w oczekiwaniu na karetki, które rozwiozą ich do innych szpitali. Tamtej nocy temperatura spadła do minus siedmiu stopni. A pacjenci czekali na nowe zakwaterowanie boso lub w samych kapciach i piżamach. W sumie na placu przed szpitalem, łącznie z gapiami, zgromadziło się około tysiąca osób.

Dym coraz gęstszy, obcy ktoś się wdziera

Ewakuacja pacjentów była tym bardziej utrudniona, że panicznie bali się nie tylko ognia, ale i... mundurów.

Wielu pacjentów było tu zamkniętych od kilkunastu lat. Wielu miało pozostać w szpitalu do końca życia. Sala, widok innych chorych w piżamach i pielęgniarek oraz lekarzy w białych fartuchach był całym światem, jaki znali. Niektórzy, gdy zobaczyli umundurowanych strażaków czy żołnierzy, myśleli, że to wojna. Prawdopodobnie ich poczucie grozy potęgował fakt, że rozgrzany eternit pękając wydaje taki dźwięk, jak by ktoś strzelał z karabinu. Uciekali więc przed ratownikami zamiast dać się ewakuować. Ktoś wpadł na pomysł, żeby ratownicy narzucili na mundury białe kitle, żeby wzbudzić zaufanie zagrożonych pacjentów.

Ci, którzy jakimś cudem samodzielnie wydostali się z żywiołu byli tak zdezorientowani, że uciekali gdzie popadnie. Milicja do świtu szukała ich w pobliskich wioskach.

O pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazety. Na reprodukcji fragment bydgoskich "Faktów"
O pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazetyO pożarze w Górnej Grupie pisały wówczas niemal wszystkie gazety. Na reprodukcji fragment bydgoskich "Faktów"tygodnik "Fakty" / reprodukcja tvn24.pl

"Tędy!" - wrzeszczy - "Niech was jasna cholera!", a my nie chcemy uciekać stąd

Jeden z pacjentów mówił reporterowi, że ratownicy nawet nic mu nie wyjaśniali. Wzięli pod ręce i po prostu wynieśli.

Pielęgniarka w rozmowie z reporterami "Prawa i Życia": - Nie chcieli wychodzić, zwłaszcza ci, którzy byli tam od lat i wiedzieli, że im nie wolno opuszczać pokoi.

Strażak w wywiadzie dla bydgoskich "Faktów": - Pamiętam jak pacjent, który wydostał się z płomieni sam z całym osobistym dobytkiem, prosił nas, byśmy dali mu wrócić po kompot.

Milicjant z gminnego posterunku wchodził w żar i wyprowadzał za każdym razem po dwóch, trzech pacjentów. Stawiali jednak opór. Chcieli wracać do pokoi po spodnie, po rzeczy ukryte w pościeli. Chowali się pod łóżka. Wyprowadzeni z miejsc zagrożenia z powrotem umykali do pokoi - informowały "Kulisy".

Pacjent Ryszard (ten, któremu świeczki na korytarzu przypomniały, że jest 1 listopada) w rozmowie z "Prawem i Życiem": - W żadnym szpitalu nie było mi tak dobrze, jak tu.

Jeden z pacjentów, poparzony w pożarze, został odwieziony do innego szpitala. Na izbie przyjęć zapytano go o nazwisko. "Ja nie mam nazwiska" - odpowiedział. "Moje nazwisko się spaliło".

Krzyczymy w szale wściekłości i pokory

O tym, że Szpital dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Górnej Grupie nigdy nie powinien się znaleźć w poklasztornym budynku o drewnianej łatwopalnej konstrukcji, wiedziano od samego początku, ale nikt nic z tym nie zrobił.

Ostatnią przed pożarem kontrolę strażacką przeprowadzono w tym szpitalu we wrześniu 1979 roku. Jej wyniki były porażające. Odnotowano nawet 50 chorych w jednej sali i tylko jedno wyjście ewakuacyjne. Chorzy, niemogący się poruszać o własnych siłach, byli umieszczeni na najwyższych piętrach. Część wyjść ewakuacyjnych została zlikwidowana lub zastawiona ciężkimi szafami, żeby pacjenci nie uciekali. Nie było schodów ewakuacyjnych. Zalecenia z tej kontroli nie zostały nigdy wykonane.

Dopiero po pożarze, który pochłonął 55 ofiar, władze nakazały przystosowanie szpitali do wymagań przeciwpożarowych i przestały skąpić na to pieniędzy. W niektórych szpitalach koszt nowo dostawionych klatek schodowych przewyższał wartość zdekapitalizowanych budynków.

Stanął w ogniu nasz wielki dom!

W PRL, gdy obieg informacji był ograniczony i zniekształcany przez cenzurę, społeczeństwo informowało się samo, jak mogło - pogłoską, plotką, miejską legendą. Mówiło się, że w Górnej Grupie, ze względu na bliską odległość niepokornego Gdańska, potajemnie więzi się i szprycuje lekami antykomunistycznych działaczy.

Sprawa była nawet badana w wolnej Polsce przez Instytut Pamięci Narodowej. Pion śledczy instytutu poprzestał jednak na postępowaniu sprawdzającym i odmówił wszczęcia śledztwa. Zawiadomienie zawierało bowiem fantastyczną hipotezę, że wszystkie ofiary z Górnej Grupy to działacze antykomunistycznej opozycji skrytobójczo pozbawieni życia w celowo wywołanym pożarze.

"Nie ujawniono żadnych dowodów, które wskazywałyby, iż w szpitalu osadzeni byli działacze opozycji, a podpalenie było zamierzonym działaniem wyczerpującym znamiona zbrodni zabójstwa" - czytamy w komunikacie IPN z września 2009 roku.

Dom dla psychicznie i nerwowo chorych

Bezpośrednio po pożarze prokuratura powszechna przeprowadziła śledztwo. Akt oskarżenia objął zastępcę dyrektora do spraw techniczno-finansowych i kierownika działu administracyjno-technicznego. Prokurator zarzucił im niedopełnienie obowiązków, bo nie wykonali zaleceń z kontroli przeciwpożarowej z ubiegłego roku, i narażenie przez to pacjentów na utratę zdrowia i życia.

W środowisku podniosły się głosy, że obaj oskarżeni byli tylko kozłami ofiarnymi. Że prawdziwi sprawcy zaniedbań w szpitalu - decydenci, którzy skąpili pieniędzy na modernizację szpitala - siedzą znacznie wyżej i wymknęli się karzącemu ramieniu sprawiedliwości.

"Autorów tego scenariusza tego horroru należałoby szukać wśród przeciwników reformy lecznictwa psychiatrycznego i zwolenników dużych szpitali psychiatrycznych, fanów czterdziestołóżkowych sal chorych i arogantów odpowiedzialnych za stagnację polskiej psychiatrii" - napisał po latach Michorzewski, psychiatra z niewątpliwym talentem publicystycznym i literackim, autor tekstów większości hitów Kobranocki.

Ostatecznie oskarżeni o zaniedbania w Górnej Grupie uniknęli kary. W międzyczasie zdarzył się stan wojenny i sale sądowe zapełniły się wrogami władzy ludowej, a wcześniejsze procesy uległy odroczeniu. Proces w sprawie Górnej Grupy ostatecznie został umorzony na mocy amnestii z 1984 roku.

Poruszony wydarzeniami w Górnej Grupie Jacek Kaczmarski napisał tekst pt. "A my nie chcemy uciekać stąd". Piosenka z muzyką Przemysława Gintrowskiego zdobyła wielką popularność w drugim obiegu w stanie wojennym. Odbiorcy interpretowali płonący szpital psychiatryczny jako metaforę ówczesnej Polski.

Stanął w ogniu nasz wielki dom Dym w korytarzach kręci sznury Jest głęboka, naprawdę czarna noc Z piwnic płonące uciekają szczury Krzyczę przez okno, czoło w szybę wgniatam Haustem powietrza robię w żarze wyłom Ten, co mnie słyszy, ma mnie za wariata Woła: "co jeszcze, świrze, ci się śniło" Więc chwytam kraty rozgrzane do białości Twarz swoją widzę, twarz w przekleństwach A obok sąsiad patrzy z ciekawością Jak płonie na nim kaftan bezpieczeństwa Dym w dziurce od klucza, a drzwi bez klamek Pękają tynki wzdłuż spoconej ściany Wsuwam swój język w rozpalony zamek Śmieje się za mną ktoś jak obłąkany Lecz większość śpi nadal, przez sen się uśmiecha A kto się zbudzi, nie wierzy w przebudzenie Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa Na rusztach łóżek milczy przerażenie Ci przywiązani dymem materaców Przepowiadają życia swego słowa Nam pod nogami żarzą się posadzki Deszcz iskier czerwonych osiada na głowach Dym coraz gęstszy, obcy ktoś się wdziera A my wciśnięci w najdalszy sali kąt "Tędy!" - wrzeszczy - "Niech was jasna cholera!" A my nie chcemy uciekać stąd. A my nie chcemy uciekać stąd! Krzyczymy w szale wściekłości i pokory Stanął w ogniu nasz wielki dom! Dom dla psychicznie i nerwowo chorych! Jacek Kaczmarski

Tymczasem 55 ofiar z Górnej Grupy długo czekało na upamiętnienie. Choć władza to obiecała, po roku na zbiorowej mogile nie stał jeszcze żaden pomnik. Służba Bezpieczeństwa nie pozwoliła na upamiętnienie ofiar z nazwiska i podanie na tablicy nagrobnej przyczyny ich śmierci. Dopiero w 2010 roku z okazji jubileuszu szpitala w Świeciu na przyszpitalnym cmentarzu została odsłonięta marmurowa tablica pamiątkowa z prawdziwego zdarzenia.

Poświęcenie tablicy pamiątkowej ufundowanej przez zakon werbistów, 19 września 2017 r.
Poświęcenie tablicy pamiątkowej ufundowanej przez zakon werbistów, 19 września 2017 rPoświęcenie tablicy pamiątkowej ufundowanej przez zakon werbistów, 19 września 2017 r. gornagrupa.werbisci.pl

Werbiści, którzy w wolnej Polsce odzyskali swój dawny zrujnowany dom zakonny, odbudowali go po pożarze. W 2017 roku ustawili głaz z tablicą upamiętniającą ofiary pożaru.

Artykuł powstał na podstawie poniższych publikacji:

Andrzej Marek Michorzewski, "Dzień, w którym wybiło szambo, czyli nadużycia w psychiatrii", Oficyna Wydawnicza Finna, 2005

"Czerwona księga pożarów. Wybrane problemy pożarów oraz ich skutków", Wydawnictwo CNBOP-PIB, 2016

Iwona Orłowska, Marcin Cisek, "Praktyczne aspekty ewakuacji ludzi ze szpitali", Wydawnictwo CNBOP-PIB, 2016

"Informacje o śledztwach zarejestrowanych w 2009 roku w poszczególnych oddziałowych komisjach", Instytut Pamięci Narodowej, 2009.

Wojciech Bronisławski, "Pożar w szpitalu psychiatrycznym", "Przegląd Pożarniczy" nr 1/1981;

Grażyna i Włodzimierz Krzyżanowscy, "Zaczynał się pierwszy listopada", "Prawo i Życie", 9.11.1980

Sławomir Godera, "Pożar w szpitalu", "Kulisy", 15.11.1980

Mirosław Twaróg, "Dramat w szpitalu", "Fakty" (bydgoskie), 15.11.1980

Mirosław Twaróg, "Czekając na ogień", "Fakty" (bydgoskie), 27.03.1982

Adam Bilikiewicz, "Dramat w szpitalu" (list do redakcji), "Fakty" (bydgoskie), 22.11.1980

Zbigniew Gach, "Pożar", "Czas", 16.11.1980

Urszula Łączkowska, "Zdani na oko opatrzności", "Fakty" (bydgoskie), 21.03.1981

Śródtytuły w tekście pochodzą z tekstu Jacka Kaczmarskiego "A my nie chcemy uciekać stąd".

Polskie szpitale psychiatryczne nadal są przepełnione. Sytuacja poprawiła się o tyle, że materace na korytarzach nie blokują całkowicie dróg ewakuacyjnych. Materiał "Czarno na białym"

Brak łóżek, materace na korytarzach. Jak wyglądają polskie szpitale psychiatryczne?
Brak łóżek, materace na korytarzach. Jak wyglądają polskie szpitale psychiatryczne?tvn24

Autor: Jacek Pawłowski

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, NAC, tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

- Rosja robiła, robi i będzie robiła to, co będzie chciała, jeżeli będzie mogła to robić - powiedział pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, komentując informacje o użyciu rakiety balistycznej średniego zasięgu przez Rosję przeciwko Ukrainie. Zaznaczył przy tym, że w tej chwili "Rosja de facto zaczyna przeć do jakichś negocjacji" i chce zdobyć przewagę przed rozmowami z Ukrainą i Zachodem. Anna Maria Dyner (Polityka Insight) oceniła, że czwartkowy atak z użyciem nowej potężnej broni "miał wywołać efekt psychologiczny".

"To nowa głowica, która dopiero jest testowana". Cel użycia? Psychologiczny

"To nowa głowica, która dopiero jest testowana". Cel użycia? Psychologiczny

Źródło:
TVN24

Marcelina Zawisza, posłanka koła Razem, podczas debaty w Sejmie nad nowelizacją ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zarzuciła rządowi zbyt małe wydatki na ochronę zdrowia. Następnie podeszła do premiera Donalda Tuska i postawiła obok niego figurkę - jak to określiła - "złotego wandala niszczenia ochrony zdrowia".

"Złoty wandal" od posłanki dla premiera 

"Złoty wandal" od posłanki dla premiera 

Źródło:
TVN24

Donald Trump wskazał go na nowego prokuratora generalnego USA. Matt Gaetz w czwartek zdecydował się jednak wycofać swoją kandydaturę. W sprawie Gaetza toczyło się śledztwo FBI i komisji amerykańskiego Kongresu dotyczące zapłaty za seks z nieletnią.

Jeden z najbardziej kontrowersyjnych nominatów Trumpa rezygnuje

Jeden z najbardziej kontrowersyjnych nominatów Trumpa rezygnuje

Źródło:
PAP

Trzy osoby zostały ranne w wypadku na drodze krajowej nr 92 między miejscowościami Pniewy i Lwówek (Wielkopolskie). Dwa samochody osobowe zderzyły się tam z ciężarówką przewożącą litewski sprzęt wojskowy.

Dwa auta osobowe zderzyły się z ciężarówką przewożącą sprzęt wojskowy

Dwa auta osobowe zderzyły się z ciężarówką przewożącą sprzęt wojskowy

Źródło:
PAP/TVN24

KIA Polska przekazała Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów informację o akcji serwisowej modeli Optima HEV oraz Sportage - poinformował w czwartek UOKiK. Kampania objęła ponad 18 tysięcy pojazdów, w których może dojść do zwarcia elektrycznego i pożaru w komorze silnika.

Kolejne modele dużego producenta objęte akcją serwisową

Kolejne modele dużego producenta objęte akcją serwisową

Źródło:
PAP

O potencjalnego kandydata Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich był pytany przez reporterkę "Faktów" TVN Arletę Zalewską prezes partii Jarosław Kaczyński. Przekazał, że jeszcze nie zapadła decyzja. Powiedział też, że kandydatów do nominacji jest "czterech".

Jarosław Kaczyński o potencjalnych kandydatach PiS na prezydenta

Jarosław Kaczyński o potencjalnych kandydatach PiS na prezydenta

Źródło:
TVN24

- Zbigniew Ziobro nie da się złamać, nie przyjdzie przed tę komisję - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Michał Wójcik, odnosząc się do tego, że prokuratura przekazała wniosek o zgodę Sejmu na doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości przed komisję śledczą do spraw Pegasusa. - Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa - komentował senator KO Krzysztof Kwiatkowski. Miłosz Motyka z PSL, wiceminister klimatu i środowiska, dodał, że Ziobro został "dosięgnięty przez sprawiedliwość".

"Rozmawiałem z Ziobrą tuż przed połączeniem. Mogę powiedzieć jedno"

"Rozmawiałem z Ziobrą tuż przed połączeniem. Mogę powiedzieć jedno"

Źródło:
TVN24

"Pragnę poinformować, że w budżecie na przyszły rok proponujemy obcięcie wydatków na kancelarię Prezydenta, trybunał pani Przyłębskiej, IPN czy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji - przekazał na portalu X premier Donald Tusk. "Mali pacjenci czekają na te pieniądze" - dodał szef rządu. W czwartek sejmowa komisja finansów publicznych przyjęła poprawkę do projektu przyszłorocznego budżetu, która ogranicza budżety 14 instytucji.

Premier: proponujemy obcięcie wydatków

Premier: proponujemy obcięcie wydatków

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Wszystkie kluby parlamentarne zadeklarowały w czwartek poparcie dla projektu wydłużającego urlop macierzyński dla rodziców wcześniaków. Wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska poinformowała, że Konfederacja złożyła wniosek o przystąpienie do drugiego czytania projektu bez odsyłania go do komisji.

W Sejmie o "projekcie ustawy, której słuszność nie wzbudza żadnych wątpliwości"

W Sejmie o "projekcie ustawy, której słuszność nie wzbudza żadnych wątpliwości"

Źródło:
PAP, TVN24

Sejm uchwalił w czwartek nowelizację ustawy przesuwającej start systemu kaucyjnego w Polsce o dziewięć miesięcy - na 1 października 2025 roku. Nowela - poza zmianą terminu startu systemu - wprowadza także szereg zmian usprawniających jego działanie.

Rewolucja w sklepach przesunięta. Sejm za nowym terminem

Rewolucja w sklepach przesunięta. Sejm za nowym terminem

Źródło:
PAP

Ursula von der Leyen udzieliła na pokładzie samolotu pierwszej pomocy jednemu z pasażerów. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, która z wykształcenia jest lekarką, zareagowała na komunikat załogi z pytaniem, czy ktoś na pokładzie posiada fachową wiedzę medyczną.

Pierwsza pomoc na pokładzie samolotu. Ratowała Ursula von der Leyen

Pierwsza pomoc na pokładzie samolotu. Ratowała Ursula von der Leyen

Źródło:
PAP, 20 Minuten

Kapelusz, kozak, sztyblet, a może trzewik? W nowym odcinku "Milionerów" TVN pan Jakub Hopaluk odpowiadał m.in. na pytanie dotyczące przedmiotu zakładanego na stopkę kolby broni palnej. Było warte 20 tysięcy złotych.

Co zakłada się na stopkę? Pytanie w "Milionerach" za 20 tysięcy

Co zakłada się na stopkę? Pytanie w "Milionerach" za 20 tysięcy

Źródło:
tvn24.pl

Na przeważającym obszarze Polski obowiązują ostrzeżenia Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. W niektórych regionach ma intensywnie padać śnieg, a w wielu miejscach do godzin porannych w piątek drogi będą śliskie. Innym pogodowym zagrożeniem jest silny wiatr, który w Tatrach może rozpędzać się do 150 kilometrów na godzinę.

Niebezpieczna pogoda. Trzy różne ostrzeżenia IMGW

Niebezpieczna pogoda. Trzy różne ostrzeżenia IMGW

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Chorzy z cukrzycą są nawet trzy razy bardziej podatni na depresję - wynika z badań lekarzy. Nie chodzi tylko o ogólne samopoczucie i świadomość nieuleczalności choroby. Także o tak zwaną burzę chemiczną - nieustające wahania i podwyższone poziomy cukru i insuliny.

Cukrzycy trzy razy częściej chorują na depresję. Lekarze tłumaczą dlaczego

Cukrzycy trzy razy częściej chorują na depresję. Lekarze tłumaczą dlaczego

Źródło:
Fakty TVN

Podniesienie kwoty świadczenia z funduszu alimentacyjnego z 500 do 1000 złotych miesięcznie zakłada nowelizacja ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, którą w czwartek uchwalił Sejm. Nowela trafi teraz pod obrady Senatu.

Kwota świadczenia ma wzrosnąć o 100 procent. Sejm daje zielone światło

Kwota świadczenia ma wzrosnąć o 100 procent. Sejm daje zielone światło

Źródło:
PAP

Sejm uchwalił w czwartek ustawę okołobudżetową na 2025 rok, która zakłada między innymi 5-procentowe podwyżki dla nauczycieli początkujących oraz mechanizm uelastyczniający budżet, co ma uprawnić przeciwdziałanie skutkom między innymi powodzi.

Sejm uchwalił ustawę okołobudżetową. Będą podwyżki dla nauczycieli

Sejm uchwalił ustawę okołobudżetową. Będą podwyżki dla nauczycieli

Źródło:
PAP

Sejm odrzucił wniosek PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny. Marcelina Zawisza - przewodnicząca koła Razem, którego posłowie jeszcze niedawno byli w klubie Lewicy - zapowiedziała jeszcze przed głosowaniem, że koło opowie się za odwołaniem szefowej resortu zdrowia. - Według projektu budżetu na rok 2025 jedyne, co nowa władza oferuje naszym obywatelom, to realizacja starych zobowiązań - oceniła w dyskusji.

Izabela Leszczyna obroniona w Sejmie

Izabela Leszczyna obroniona w Sejmie

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24

Rosja w czwartek miała po raz pierwszy użyć w Ukrainie broni, która mogłaby zagrozić celom w Europie Zachodniej. Czym jest pocisk RS-26 Rubież i dlaczego Moskwa chciałaby użyć go do zaatakowania obiektu oddalonego o zaledwie tysiąc kilometrów? - To ma pokazywać, że w Moskwie trochę się "zagotowało", że Zachód posuwa się za daleko - ocenia ekspert Mariusz Cielma.

Czym jest pocisk RS-26 Rubież? "Ma pokazywać, że w Moskwie trochę się zagotowało"

Czym jest pocisk RS-26 Rubież? "Ma pokazywać, że w Moskwie trochę się zagotowało"

Źródło:
tvn24.pl

Prokuratura Krajowa przekazała do Adama Bodnara wniosek o zgodę Sejmu na zatrzymanie i doprowadzenie byłego szefa Ministerstwa Sprawiedliwości, posła PiS Zbigniewa Ziobry przed komisję śledczą do spraw Pegasusa.

Jest wniosek o doprowadzenie Ziobry

Jest wniosek o doprowadzenie Ziobry

Źródło:
PAP

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił zażalenie prezydenta na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z lutego 2023 roku. Chodzi o wstrzymanie wyznaczenia sędziego Pawła Grzegorczyka do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, powołanej w czasach rządów PiS.

"Prawnie doniosłe okoliczności". Naczelny Sąd Administracyjny oddalił zażalenie prezydenta

"Prawnie doniosłe okoliczności". Naczelny Sąd Administracyjny oddalił zażalenie prezydenta

Źródło:
PAP

Pożar mieszkania w Ząbkach (Mazowieckie) pozbawił dachu nad głową rodzinę ratownika medycznego i pielęgniarki. Ogień pojawił się w garderobie, szybko objął także pozostałe pomieszczenia. - W 20 minut straciliśmy dorobek życia - opowiada pan Krzysztof. Spalone mieszkanie nie nadaje się do użytku. Przyjaciele zorganizowali zbiórkę dla znajdującej się w trudnej sytuacji rodziny medyków.

Rodzice wyszli po paczkę, dzieci zaskoczył dym z garderoby. Spłonęło mieszkanie ratownika i pielęgniarki

Rodzice wyszli po paczkę, dzieci zaskoczył dym z garderoby. Spłonęło mieszkanie ratownika i pielęgniarki

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na kilka dni przed premierą wspomnień Angeli Merkel media cytują fragmenty książki poświęcone Donaldowi Trumpowi. Była kanclerz Niemiec pisze między innymi o pierwszym spotkaniu z 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych, wspomina także rozmowę z papieżem Franciszkiem, podczas której poprosiła go o radę, jak porozumieć się z Trumpem.

Merkel wspomina współpracę z Trumpem. "Zginaj, zginaj, zginaj"

Merkel wspomina współpracę z Trumpem. "Zginaj, zginaj, zginaj"

Źródło:
Politico, Reuters, PAP, tvn24.pl

Wołodymyr Zełenski podpisuje flagę ukraińskiej jednostki wojskowej, która podczas drugiej wojny światowej mordowała Polaków - z takim przekazem krąży w mediach społecznościowym pewne nagranie. To antyukraińska dezinformacja. Tłumaczymy, jaki naprawdę moment ten film pokazuje.

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

Źródło:
Konkret24

Po dwa lata więzienia dostali oskarżeni w procesie w sprawie pożaru w koszalińskim escape roomie, gdzie zginęło pięć nastoletnich dziewczyn. W Sądzie Okręgowym w Koszalinie zapadł wyrok w sprawie tragedii, do której doszło w styczniu 2019 roku.

Zapadł wyrok w sprawie koszalińskiego escape roomu

Zapadł wyrok w sprawie koszalińskiego escape roomu

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Potwierdzono śmierć kolejnej turystki w Vang Vieng, popularnym, laoskim kurorcie. To już czwarty zgon, do jakiego doszło tam w ostatnim czasie. Zmarła to 19-letnia Australijka. Dziewczyna najpewniej zatruła się metanolem. Władze ostrzegają podróżujących przed spożywaniem lokalnego alkoholu.  

Seria zgonów turystów w popularnym kurorcie. Ostrzeżenie przed lokalnymi drinkami

Seria zgonów turystów w popularnym kurorcie. Ostrzeżenie przed lokalnymi drinkami

Źródło:
BBC, CNN
Ślady po męczeństwie więźniów znalezione w lesie. Trafią do Muzeum Stutthof w Sztutowie

Ślady po męczeństwie więźniów znalezione w lesie. Trafią do Muzeum Stutthof w Sztutowie

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przedstawiamy oświadczenie redakcji TVN24 w związku z decyzją przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o nałożeniu kary pieniężnej za reportaż "29 lat bezkarności. Fenomen ojca Tadeusza", pokazujący działalność Tadeusza Rydzyka. 

Kara przewodniczącego KRRiT za reportaż o ojcu Rydzyku. Oświadczenie redakcji

Kara przewodniczącego KRRiT za reportaż o ojcu Rydzyku. Oświadczenie redakcji

Źródło:
TVN24

Za rządów Zjednoczonej Prawicy pieniądze polskich podatników trafiły - za pośrednictwem Polskiej Izby Handlowej działającej w USA - do lobbysty szerzącego rosyjską propagandę - ustalił dziennikarz "Czarno na białym" Marek Osiecimski w reportażu "Attaboys, czyli zuchy premiera". Jak wynika z dokumentów i korespondencji mailowej, w powstanie tej Izby osobiście zaangażowani byli ówczesny premier Mateusz Morawiecki i ówczesny wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Obaj mieli wpływ nie tylko na skład Izby, ale też na jej decyzje, w czasie gdy ta instytucja podpisała umowę z firmą, która skompromitowała się pracą dla ludzi Kremla.

"Zuchy premiera". Jak pieniądze polskich podatników trafiły do propagandysty Kremla

"Zuchy premiera". Jak pieniądze polskich podatników trafiły do propagandysty Kremla

Źródło:
TVN24

Łącząc ich najlepsze cechy, byliby pewnie idealnym kandydatem prezesa PiS w najbliższych wyborach prezydenckich. Zaufanie i lojalność, prezencja, młodość i świeżość, doświadczenie w politycznej walce, siła... - To są cztery dobre kandydatury - oceniał w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Jacek Sasin. Ale... - Musimy wybrać jedną - dodał.

Cztery asy prezesa PiS. Kogo wystawi w wyborach

Cztery asy prezesa PiS. Kogo wystawi w wyborach

Źródło:
tvn24.pl

Najdroższa ulica handlowa świata znajduje się teraz w Mediolanie. To Via Monte Napoleone - donosi CNN. Możemy tu zrobić zakupy w sklepach takich marek jak Gucci, Chanel, Hermes, Versace, Cartier, Bottega Veneta, czy Celine. Do tej pory królowała nowojorska Piąta Aleja, czyli Upper Fifth Avenue.

Nowa najdroższa ulica świata

Nowa najdroższa ulica świata

Źródło:
CNN

Zaledwie kilka tygodni po kinowej premierze "Joker: Folie à deux" zadebiutował w Wypożyczalni Playera. Widzowie znaleźć mogą tam już też kontynuację "Soku z żuka" w reżyserii Tima Burtona i najnowszy film Justina Baldoniego z Blake Lively w roli głównej. Oto przegląd nowości serwisu.  

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Źródło:
tvn24.pl