Pożar w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Wujek. Z zagrożonego rejonu 680 metrów pod ziemią wycofano ludzi, nikomu nic się nie stało. Akcja pożarowa prowadzona jest od wtorkowego poranka.
Według rzecznika KHW Wojciecha Jarosa, w zakładzie doszło prawdopodobnie do samozagrzania węgla. Zadymienie zaobserwowano rano w pokładzie nr 405 w tzw. przecince w rejonie przeznaczonej do likwidacji ściany wydobywczej 680 metrów pod ziemią.
W strefie bezpośredniego zagrożenia nie było wówczas ludzi, górników pracujących nieco dalej bezpiecznie wycofano. Do akcji pożarowej skierowano zastępy ratowników kopalnianych, wezwano też wsparcie z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Po wyznaczeniu strefy zagrożenia ratownicy przystąpili do odizolowania miejsca pożaru od pozostałej części kopalni.
Nie iskra, ale samozagrzanie węgla
Najprawdopodobniej pożar ma charakter endogeniczny, czyli nie powstał z przyczyn zewnętrznych, np. iskry z urządzenia. Zwykle w takich przypadkach przyczyną jest samozagrzanie węgla.
Pożary endogeniczne przejawiają się najczęściej nie tyle ogniem, co wzrostem temperatury, wydzielaniem się gazów i możliwym zadymieniem wyrobiska. Są następstwem procesu tzw. samozagrzewania się węgla - wystawionego na zbyt długie działanie tlenu.
Podobny pożar wykryto m.in. ostatnio 16 czerwca w również należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego sąsiedniej kopalni Wieczorek w Katowicach. Także tam wskutek zdarzenia nikt nie ucierpiał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24