Za głos w wyborach posłowie-spadochroniarze zrobią wiele. Startujący z kaliskich list - zarówno Jan Dziedziczak z PiS, jak i Rafał Grupiński z PO (obaj spoza Kalisza) obiecali reporterowi "Życia Kalisza" pomoc w utworzeniu istniejącej już od 8 lat Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej.
Obecna kampania obfituje w rozmaite transfery - nie tylko międzypartyjne, ale też międzymiastowe. I tak - rodowity warszawiak (Dziedziczak) oraz działacz związany z Poznaniem (Grupiński) liczą na głosy kaliszan. Partie wystawiają na prowincji znane nazwiska, by przyciągnąć wyborców.
Prowokacja dziennikarska reporterów "Życia Kalisza" wykazała, że "jedynki" na kaliskich listach PiS i PO nie mają o tym mieście zielonego pojęcia.
Jestem świadomy, że ktoś może mi zarzucić bycie "spadochroniarzem" i to jest całkiem zrozumiałe. Ale stawiam pytanie, czy mogę coś zrobić dla tego regionu. I uważam, że jako rzecznik rządu, a więc osoba w samym centrum wydarzeń, w miejscu, gdzie realnie podejmuje się decyzje o inwestycjach, o podziale dotacji, jako osoba, która kilkanaście razy dziennie rozmawia z premierem, mogę bardzo dużo zrobić dla ziemi kaliskiej. Jej mieszkańcy mogą mieć ogromne profity z faktu, że będą mieć swojego posła w miejscu, gdzie podejmuje się decyzje. W byciu posłem nie chodzi o to, żeby mówić, ale żeby realnie coś zrobić. Jan Dziedziczak
Dziedziczak nie zaprotestował też, gdy padło pytanie o nieistniejący kaliski szpital onkologiczny. Wątpliwości wzbudziło jedynie wyregulowanie linii brzegowej Warty - z poparcia pomysłu przywrócenia żeglugi śródlądowej w mieście, Dziedziczak podczas autoryzacji - jednak wycofał się. Na usprawiedliwienie obecnego rzecznika rządu - o kandydowaniu z Kalisza dowiedział się trzy dni przed rozmową z dziennikarzem.
Trudno natomiast usprawiedliwić posła Platformy Obywatelskiej Rafała Grupińskiego, który od dwóch lat sprawuje mandat w kalisko-leszczyńskim okręgu wyborczym. On też nie wiedział o istnieniu jedynej kaliskiej wyższej uczelni. O pomyśle powołania Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej poseł mówił z entuzjazmem. - To oczywiście byłoby znakomite. Myślę, że jeżeli będzie determinacja i uda się zgromadzić środki, to należy to zrobić. A z czasem będę myślał o Uniwersytecie Kaliskim - obiecywał.
Zapewnił też o chęci wsparcia odbudowy zdewastowanego lodowiska i nieistniejącej kaliskiej drużyny żużlowej. - W sprawach lokalnych powinno się współpracować. I jestem absolutnie otwarty na to, aby w takich sprawach pomagać - deklarował poseł.
"Życie Kalisza" podsumowuje krótko, posłom-spadochroniarzom nie zależy na wyborcach, tylko na mandacie i wynikających z tego korzyściach.
Źródło: Życie Kalisza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24