- W czynnościach w ramach śledztwa nie mogą uczestniczyć osoby postronne - powiedział w "Kropce nad i" Ryszard Kalisz, komentując obecność posłów PiS podczas ekshumacji Anny Walentynowicz. Przepychanki pod cmentarzem nazwał "żenującymi". Jacek Sasin z PiS bronił posłów. - Obecni tam chcieli oddać ofiarom hołd i dopilnować, by wszystko było transparentne - mówił.
W poniedziałek w Gdańsku ekshumowano ciało Anny Walentynowicz, we wtorek na Powązkach - innej ofiary katastrofy (prokuratura nie potwierdziła jej tożsamości). Podczas ekshumacji Walentynowicz na teren zamkniętego cmentarza próbowały wejść posłanki PiS, ale nie pozwoliła im policja. Jacek Sasin z PiS w zachowaniu posłanek nie widzi nic złego. - Ekshumacje dotyczą ciał osób niezwykle zasłużonych dla Polski. Osoby, które tam były, chciały oddać im hołd, stanowić honorową wartę, a z drugiej strony dopilnować, by wszystko było transparentne, bo jest ogromne społeczne poczucie, że w tej sprawie dzieje się wiele dziwnych rzeczy - powiedział. Ryszard Kalisz był innego zdania. - To są czynności w ramach śledztwa, w ramach postępowania przygotowawczego. Nie mogą w nich uczestniczyć postronni - komentował. Przypomniał, że na miejscu może być obecna rodzina i jej pełnomocnicy. - Ale skandaliczne jest, jeśli posłowie chcą ingerować w czynności procesowe w indywidualnej sprawie. Posłowie nie są od tego, by domagać się wglądu w indywidualne sprawy, od tego jest procedura prawna - argumentował. Przepychanki pod cmentarzem nazwał "żenującymi".
"Ekshumacje są, bo ktoś zawinił"
Według Sasina, konieczność dokonywania ekshumacji wynika z tego, że ktoś zawinił. Przypomniał, że sekcje po katastrofie smoleńskiej wykonywane były w pośpiechu i bez udziału polskich lekarzy i prokuratorów, mimo że Ewa Kopacz, ówczesna minister zdrowia zapewniała, iż nadzorowała sekcje. - Kłamała z mównicy sejmowej. Powinna zostać za to zdymisjonowana - stwierdził. Zaznaczył też, że ekshumowane mają być kolejne cztery ofiary. - Nawet jeśli by się okazało, że na 96 identyfikacji w czterech popełniono błąd, to znaczy tylko, że nikt jest doskonały. Źle, że popełniono błąd, ale dobrze, że prokuratura to wyjaśnia - ocenił Kalisz. Przyznał, że po katastrofie nie dopełniono wszystkich czynności - Rosjanie przeprowadzili sekcje niestarannie, a Polska nie zbadała ciał ponownie. - Ale Ewie Kopacz nie mam nic do zarzucenia - stwierdził. Dodał, że przekonał się osobiście o jej zaangażowaniu w Moskwie. - Zadzwoniła do mnie z prośbą, bym namówił męża jednej z ofiar, bo nie była pewna, czy właściwie rozpoznała ofiarę - powiedział. Zdaniem Kalisza, z powodu ciągłych wątpliwości ws. Smoleńska, powinna zostać powołana komisja śledcza, ale wniosek ma nikłe szanse powodzenia, bo nie zgodzi się na to koalicja. Według Sasina, sprawa wymaga komisji międzynarodowych ekspertów, a nie posłów.
Autor: jk/fac / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24