Jestem posłem. Możecie mnie w d... pocałować - tak posłanka PiS Anna Sikora miała - według policjantów - zareagować na próbę okazania dokumentów. Parlamentarzystka odpiera zarzuty o agresywne zachowanie. Jak twierdzi, poselską legitymacją zasłoniła się dopiero, kiedy funkcjonariusze zagrozili, że ją skują. Zajście bada prokuratura.
Zdarzenie miało miejsce na warszawskim Żoliborzu. Według "Super Expressu", policjanci zatrzymali posłankę do kontroli na ul. Mickiewicza. Chcieli jej wlepić 200 złotych mandatu za to, że rozmawiała przez telefon komórkowy podczas jazdy. Ta jednak miała od razu zwymyślać funkcjonariuszy.
- Zanim otworzyli usta, zaczęła wymachiwać legitymacją poselską. Krzyczała, że jest posłem i zwolni ich z pracy. "Możecie mnie w d... pocałować" warknęła. A na koniec dodała jeszcze, że ich załatwi - relacjonuje jeden z policjantów.
"Badamy sprawę"
Mogę potwierdzić, że wpłynęła do nas notatka służbowa sporządzona przez funkcjonariuszy policji na temat incydentu z posłanką Sikorą. Będziemy wyjaśniać tę sprawę. Katarzyna Szyfer, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz
Sierż. szt. Tomasz Popielarski i st. sierż. Marcin Rekus poinformowali o incydencie przełożonych. Zawiadomili też prokuraturę.
- Mogę potwierdzić, że wpłynęła do nas notatka służbowa sporządzona przez funkcjonariuszy policji na temat incydentu z posłanką Sikorą - przyznaje Katarzyna Szyfer, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz. I dodaje: - Będziemy wyjaśniać tę sprawę.
"To policja była agresywna"
Posłanka Sikora w rozmowie z portalem tvn24.pl zupełnie inaczej przedstawiła incydent. Potwierdziła, jedynie, że była na Żoliborzu i rozmawiała przez komórkę. Tyle, że nie była to ul. Mickiewicza, a pl. Inwalidów, a ona - jak zapewnia - "nie gadała przez telefon podczas jazdy".
- Zaczęłam rozmawiać, kiedy zatrzymałam się przed bankiem tuż obok policyjnego radiowozu, silnik mojego auta był jednak włączony - powiedziała. - Wtedy usłyszałam pukanie w szybę auta. Zapytałam policjanta o co chodzi. Na co on powiedział mi, że mam robić, co mówi i pokazać dokumenty. Wydawał mi rozkazy - oburzyła się posłanka PiS.
Według Sikory, funkcjonariusz - podobnie jak towarzyszący mu policjant - nie chciał się, mimo jej wielokrotnych próśb wylegitymować. - Usłyszałam natomiast, że jak nie zrobię, co mówią, to mnie skują - stwierdziła posłanka PiS. W reakcji na tę groźbę - jak przyznała - pokazała poselską legitymację. - Powiedziałam, że nie mogą mnie skuć, bo mam immunitet - zaznaczyła Sikora.
Jej zdaniem, policjanci byli agresywni i publicznie ją obrażali. Mieli powiedzieć m.in., że "jaka władza tacy posłowie" i nazwać parlamentarzystów "ćwierćgłówkami".
Posłanka wysłała już skargę na policjantów do Komendanta Głównego Policji Andrzeja Matejuka i Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta.
"Wy gnoje..."
To nie pierwsze takie odzywki posłanki PiS pod adresem stróżów prawa. Kiedy w lipcu wybuchł spór o halę KDT w Warszawie, Sikora przyjechała pod halę, by bronić kupców (sama była w zarządzie KDT).
- Wstydźcie się, że jesteście Polakami. Pojedziecie na szparagi do Niemczech. Wy gnoje, buraki! - krzyczała do straży miejskiej i ochroniarzy.
Źródło: tvn24.pl, Super Express
Źródło zdjęcia głównego: PAP