Poprawa stosunków z Białorusią jest rzeczą dobrą - przyznał po spotkaniu z Andżeliką Borys, przewodniczącą Związku Polaków na Białorusi, prezydent Lech Kaczyński. Zastrzegł jednocześnie, że nie może być mowy o wspieraniu reżimu i ingerencji w niezależność związku.
Prezydent poinformował dziennikarzy, że rozmawiał z Andżeliką Borys o zmianach, jakie zaszły na Białorusi. - Reżim stał się mniej represyjny. Chciałbym jednak podtrzymać swoją opinię, że na razie zmiany idą w takim kierunku, żeby nie było żadnych zmian. Świadczą o tym wyniki wyborów, do parlamentu nie dostał się nikt z opozycji – ocenił Lech Kaczyński.
Jego zdaniem poprawa stosunków z Białorusią jest dobra, ale wymaga uwzględnienia pewnych warunków. – Nie możemy jako Polska wykorzystywać pewnej skłonności naszych unijnych przyjaciół do szczególnego widzenia państw leżących po wschodniej stronie Polski, wykorzystywać w ten sposób, żeby w istocie pomagać reżimowi, który na to nie zasługuje - powiedział prezydent.
Lech Kaczyński podkreślił, że nie może być mowy o łączeniu kierowanego przez Borys Związku z organizacją polonijną kontrolowaną przez Mińsk. - Nie jest rzeczą dopuszczalną, by organizacja kreowana przez niedemokratyczną władzę, organizacja, której przywódca wielokrotnie prezentował postawę dokładnie taką, jakiej spodziewają się obecne władze Białorusi, łączyła się z organizacją, która jest autentyczna, której przewodzi Andżelika Borys - powiedział.
Andżelika Borys dziękowała prezydentowi za poparcie Polaków na Białorusi. – Chcemy dobrej współpracy między Polską i Białorusią, ale to zależy od władz białoruskich. Czas pokaże, jakie konkretne kroki zostaną poczynione - podkreśliła.
"Dotkliwa porażka dyplomacji"
Spotkanie prezydenta z przewodniczącą Związku Polaków na Białorusi miało być odpowiedzią Pałacu na prasowe doniesienia o próbie wykorzystania Borys przez polskie MSZ w negocjacjach z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką.
Przed spotkaniem prezydencki minister Michał Kamiński zapewniał, że głowa państwa nie będzie wykorzystywać ani przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi, ani mniejszości narodowych do politycznych rozgrywek.
- Byłem delikatnie mówiąc wstrząśnięty artykułem prasowym, z którego wynikało, że polskie MSZ próbowało Andżelikę Borys wykorzystać - powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia". - Misja odbywała się w kontrowersyjnych warunkach, towarzyszyła jej kontrowersyjna polityka MSZ, a teraz cały świat widzi, że nic nie uzyskaliśmy - ocenił.
W polskiej prasie zrobiło się ostatnio głośno "dotkliwej porażce polskiej dyplomacji na Białorusi". Według "Dziennika", od kilku miesięcy polskie MSZ prowadziło z władzami białoruskimi grę, dążąc do złagodzenia reżimu Aleksandra Łukaszenki. Ceną miało być połączenie Związku Polaków na Białorusi z organizacją kontrolowaną przez Mińsk. Ostatecznie do porozumienia nie doszło, a premier Tusk stanął w obronie Borys.
Prześladowani przez reżim Łukaszenki Polacy tracą zaufanie do polskiego MSZ - twierdził "Dziennik". - MSZ chce, byśmy udusili się własnymi rękami - komentowała białoruska Polonia.
We wtorek w tej sprawie zabrał głos wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer. - Nie było planu połączenia Związku Polaków na Białorusi kierowanego przez Andżelikę Borys ze Związkiem Polaków kontrolowanym przez Mińsk - oświadczył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP