W butelce z etykietą "Żywioł Żywiec Zdrój" znajdował się nie zmieszany z wodą płyn do utwardzania żywic poliestrowych - podała w Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze. Po jego spożyciu 31-letni mężczyzna z poparzonym przełykiem trafił do szpitala.
Prokuratura wciąż bada, jak płyn znalazł się w opakowaniu. Według firmy Żywiec Zdrój doniesienie prokuratury potwierdza, że nie mógł znaleźć się tam podczas procesu butelkowania, lecz po otwarciu butelki.
Wynik ekspertyzy
Skład zabezpieczonych butelek przebadano w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie. W sobotę prowadząca sprawę Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze poinformowała, że uzyskała opinię z przeprowadzonych badań chemiczno-toksykologicznych.
Wynika z niej, że w butelce z etykietą "Żywioł Żywiec Zdrój mocno gazowany" o numerze seryjnym S:20.04/11:04/3/1, z której niewielką część cieczy miał spożyć 31-letni mężczyzna wykryto: ftalan dimetylu (39,8% w/w), nadtlenek metyloetyloketonu (MEKP) oraz w niewielkich ilościach metyloetyloketon (MEK). Prokuratura zaznaczyła, że skład jakościowy płynu odpowiada składowi preparatów Butanox M50 lub Butanox M60, które są przeznaczone do utwardzania żywic poliestrowych.
Dodała w komunikacie, że mieszanina substancji nie była zmieszana z wodą.
Prokuratura przekazała, że śladowe ilości ftalanu dimetylu wykryto również w cieczy zawartej w dwóch butelkach z etykietą ,"Żywioł Żywiec Zdrój mocno gazowany" o numerze seryjnym S: 08.08/08:49/3/1 otwartych jeszcze przed zabezpieczeniem ich przez organa ścigania. Zdaniem biegłych jego obecność mogła być wynikiem zanieczyszczenia wody, prawdopodobnie po jej otwarciu.
W komunikacie prokuratura zaznaczyła, że wchodzący w skład preparatów Butanox M50 lub Butanox M60 ftalan dimetylu nie jest wykorzystywany do produkcji butelek plastikowych.
W pozostałych butelkach - jak poinformowano - nie wykryto substancji chemicznych, które nie powinny występować w wodzie źródlanej.
Prokuratura ustala, na jakim etapie doszło do wypełnienia substancją butelki, z której napił się 31-letni mężczyzna.
Śledztwo prowadzone jest w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mieszkańca Bolesławca.
Oświadczenie spółki Żywiec Zdrój
Spółka Żywiec Zdrój podkreśliła w sobotnim komunikacie, że ustalenia prokuratury potwierdzają, że chemikalia, którymi poparzył sobie przełyk 31-letni mężczyzna, nie dostały się do butelki z etykietą "Żywioł" podczas butelkowania wody, a po jej otwarciu.
"Sposób dostania się substancji do butelki z Bolesławca nadal stanowi przedmiot postępowania prokuratury. Potwierdzono natomiast, że Butanox nie mógł pojawić się w opakowaniu po wodzie Żywioł podczas procesu butelkowania, tylko dopiero po otwarciu butelki. Substancja ta nie występuje w zakładzie rozlewniczym Żywiec Zdrój" - podkreślono w komunikacie. "Wcześniej zakończyły się badania i analizy prowadzone przez Inspekcję Sanitarną, które jednoznacznie potwierdziły bezpieczeństwo produktów Żywiec Zdrój i brak zastrzeżeń do procesu butelkowania i dystrybucji wody" - poinformowała spółka. Producent wody wyraził żal z powodu zdarzenia w Bolesławcu. "Doceniamy fakt, że działania wszystkich organów kontrolnych prowadzone są w sposób bardzo aktywny i czekamy na dalsze ustalenia prowadzące do całkowitego wyjaśnienia sprawy" - dodano w komunikacie. Spółka zaapelowała jednocześnie do konsumentów, by nie przechowywali obcych substancji w opakowaniach po żywności.
Nieprawidłowo zapakowane
Pod koniec września do szpitala trafił 31-letni mężczyzna z poparzonym przełykiem. Z pierwszych ustaleń policji wynikało, że wypił oryginalnie zapakowaną 0,5-litrową gazowaną wodę z etykietą "Żywioł Żywiec Zdrój".
- Woda była zafoliowana normalnie. Wyciągnąłem pierwszą z opakowania, chciałem się napić przed snem. Wziąłem dwa spore łyki. Poczułem, że to nie jest woda. Zaczęło mnie parzyć. Wyplułem wszystko na dywan. To było kwaśne, potwornie niedobre i żrące - opowiadał w rozmowie z reporterem TVN24 mężczyzna.
W zgrzewce, którą kupił mężczyzna było 12 butelek. Jednak - jak poinformował producent - były one nieprawidłowo zapakowane: w środku znajdowało się 11 butelek z partii sierpniowej i jedna wyprodukowana w kwietniu. Jak przekazali pod koniec września przedstawiciele firmy "Żywiec Zdrój", podczas procesu produkcji butelki są pakowane w zgrzewkę tylko z jednej partii.
Dlatego kiedy woda z sierpnia była butelkowana i pakowana w zgrzewki, butelek z kwietnia w rozlewni w Mirosławcu już nie było. Firma nie wie, jak to się stało, że butelki zostały połączone w jedną zgrzewkę, ale - podkreśla - mogły spotkać się dopiero w hurtowni, w której mieszkaniec Bolesławca miał kupić wodę.
Sanepid, który badał wodę i kontrolował rozlewnię w Mirosławcu, nie stwierdził żadnych uchybień.
Ze względu na dobro klientów firma zablokowała sprzedaż wody wyprodukowanej w zakładzie w Mirosławcu. Firma wznowiła sprzedaż po otrzymaniu wyników badań sanitarnych.
Autor: js/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24