Wiceszef MSZ Andrzej Szejna stwierdził, że tak zwana ustawa kompetencyjna, która daje prezydentowi wpływ na wysuwanie polskich kandydatur do obsady najważniejszych unijnych stanowisk, jest niekonstytucyjna. - To rząd realizuje politykę zagraniczną, a prezydent współpracuje, nie narzuca, więc tę ustawę po prostu ominiemy - powiedział.
Ustawa o współpracy władz w sprawie przewodnictwa Polski w Radzie UE, potocznie zwana ustawą kompetencyjną, zakłada, że rząd ma przedkładać prezydentowi propozycje kandydatur na najważniejsze unijne stanowiska, w tym członka Komisji Europejskiej, a następie prezydent ma w terminie 14 dni wyrazić zgodę bądź odmówić desygnowania danych kandydatów.
Ustawa ta była inicjatywą prezydenta. Andrzej Duda podpisał ją we wrześniu ubiegłego roku, tuż przed wyborami do Sejmu i Senatu, po których zmienił się układ sił politycznych w polskim parlamencie. W trakcie prac legislacyjnych te zmiany były krytykowane przez ówczesną opozycję, która zarzucała, że nowe przepisy są niekonstytucyjne, zaś motywacją ich wprowadzenia jest strach przed utratą władzy, a co za tym idzie - utrata wpływu na politykę europejską przez PiS.
Szejna: Od zgłaszania kandydata jest rząd, a nie Nowogrodzka. Ominiemy ustawę
W poniedziałek w radiu TOK FM wiceminister SZ Andrzej Szejna pytany był o to, czy jego zdaniem w kwestii obsady unijnych stanowisk nie dojdzie do tarć między rządem i prezydentem. Stwierdził, że jest to możliwe, wskazując, że podczas wizyt zagranicznych prezydent zachowuje się zupełnie inaczej niż w kraju. - Kiedy wraca do Polski, to jest jak doktor Jekyll i mister Hyde - przeistacza się w wykonawcę polityki PiS. Dlatego bardzo się boję, że do takiego starcia może dojść, jeśli zainspiruje go do tego jego szef polityczny Jarosław Kaczyński - mówił Szejna.
Na uwagę, iż PiS wysunął już kandydaturę na stanowisko komisarza - Jacka Saryusza-Wolskiego - Szejna odparł, że od zgłaszania takiego kandydata jest rząd, "a nie Nowogrodzka". - Prezydent nigdzie w konstytucji nie ma tego typu uprawnień, wręcz przeciwnie, konstytucja w artykule 146 stanowi, że to rząd realizuje politykę zagraniczną (...), a prezydent współpracuje - nie narzuca - więc ta ustawa (kompetencyjna) jest niekonstytucyjna i ją po prostu ominiemy - powiedział.
- Tę ustawę ominiemy po prostu, a nawet pominiemy, żeby było już stanowczo - podkreślił Szejna. - Co zrobi pan prezydent, jak my zgłosimy tych kandydatów i oni zostaną zaakceptowani w normalnej procedurze? Nic? - dodał. Jak zaznaczył, chciałby, by prezydent współpracował przy unijnych nominacjach, ale jeśli do tego nie dojdzie, to rząd postąpi "zgodnie z konstytucją".
Szejna: to samo w sprawie ambasadorów
Podobne stanowisko wiceminister wyraził w kwestii odwoływania i powoływania nowych ambasadorów, co nazwał "naprawianiem" oraz "odpartyjnianiem" polskiej dyplomacji. - Jeżeli prezydent nie będzie nam na to pozwalał, to będziemy szukać rozwiązań, by tę dyplomację naprawić inaczej, bez pana prezydenta - powiedział. Na pytanie, czy oznacza to, że w tej sprawie nie ma porozumienia, Szejna odparł, że czasami wyglądało już, że porozumienie jest, a "potem nagle pan prezydent przewracał stolik".
Źródło: PAP