"Jest haniebne, że polscy więźniowie obozu Auschwitz-Birkenau, którzy zwalczali pojęcie 'polskich obozów' w zagranicznych mediach musieli to robić indywidualnie, w ramach cywilnych pozwów, aby chronić dobre imię narodu" - napisał ambasador RP w Londynie Arkady Rzegocki. Odpowiedział w ten sposób na list 88 polskich intelektualistów, ludzi kultury i sztuki oraz byłych polityków o nowelizacji ustawy o IPN, opublikowany we wtorek w brytyjskim dzienniku "Guardian".
"Byłem zaskoczony publicznym apelem polityków polskiej opozycji i intelektualistów w sprawie nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Brytyjscy czytelnicy zasługują na lepsze zrozumienie stanowiska polskiego rządu" - zaczął Rzegocki swoją odpowiedź, która w piątek została zamieszczona na stronie internetowej "Guardiana".
Jak tłumaczył ambasador, "nowe prawo dotyczy jedynie ochrony "polskiego państwa i narodu", a wbrew temu, co twierdzą jego krytycy, nie chroni pojedynczych obywateli Polski, którzy dokonali przestępstw przeciwko Żydom ani nie zakazuje nikomu - w szczególności osobom, które przetrwały Holokaust - mówienia o okrucieństwie i niesprawiedliwości, których doświadczyli".
"Sprawa musi być regulowana przez prawo"
Polski ambasador podkreślił, że ta sprawa musi być regulowana przez prawo, bowiem "długotrwałe wysiłki rządu i na polu edukacji - w tym ze strony jednego z sygnatariuszy listu, byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego - nie przyniosły wystarczających skutków".
"Jest haniebne, że polscy więźniowie obozu Auschwitz-Birkenau, którzy zwalczali pojęcie 'polskich obozów' w zagranicznych mediach musieli to robić indywidualnie, w ramach cywilnych pozwów, aby chronić dobre imię narodu. Jednocześnie państwo polskie nie było w stanie wypracować skutecznych mechanizmów prawnych, aby ich wesprzeć" - napisał Rzegocki. Jego zdaniem "nowe prawo nie ustanawia precedensu", a "legislacja karząca, na przykład, za zaprzeczanie historii Holokaustu znajduje się w systemach prawnych wielu europejskich państw".
Jak przekonywał, "zgodnie z roboczą definicją Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście kłamstwo oświęcimskie obejmuje nie tylko zaprzeczenie tego, że do Holokaustu doszło, ale także zniekształcanie historycznej prawdy o jego sprawcach i okolicznościach".
"Wierzymy, że prawda o niemieckich obozach śmierci i brutalnej rzeczywistości niemieckiej okupacji Polski jest częścią historii Holokaustu i uważamy nowe prawo za komplementarne wobec istniejących światowych regulacji" - zaakcentował ambasador.
List polskich byłych polityków, intelektualistów, ludzi kultury i sztuki
We wtorkowym wydaniu "Guardiana" ukazał się list otwarty kilkudziesięciu polskich byłych polityków, intelektualistów oraz ludzi kultury i sztuki, którzy skrytykowali przyjętą przez parlament nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Jak zaznaczyli, zdecydowali się na jego napisanie "ze względu na zaniepokojenie stanem relacji polsko-żydowskich i polsko-izraelskich" i wezwali w nim "do zachowania powściągliwości emocjonalnej w imię ochrony wspólnego dobra, prawdy i dialogu, o który dbano przez ostatnie ponad ćwierćwiecze".
"Ta niefortunna ustawa (...) wzbudziła logiczne, moralne i prawnicze wątpliwości. Dlaczego dyskusja nad historycznymi faktami musi angażować sądy i prokuratorów? Dlaczego ofiary i świadkowie Holokaustu muszą zważać na swoje słowa w obawie o bycie aresztowanym; czy zeznania ocalałych Żydów, którzy "bali się Polaków" będą karanym występkiem? Dlaczego to prawo musi być oparte o akapity kodeksu karnego, a nie argumenty w debacie?" - pytali.
"Co z dziennikarzami? Nauczycielami?"
Autorzy listu dodali, że mają wątpliwości dotyczące wyłączenia spod ustawy jedynie naukowców i artystów. "Co z dziennikarzami? Nauczycielami? Gdzie przebiega linia pomiędzy akceptowalnym nauczaniem i sztuką a karanym dziennikarstwem i kto powinien zdeterminować te niezaprzeczalne fakty?" - napisali.
Sygnatariusze listu zaznaczyli, że "jest jasne, iż intencją stojącą za tą ustawą jest ochrona dobrego imienia Polski", ale ocenili, że jej treść "idzie o krok dalej, zakładając kompletną niewinność Polaków i przedstawiając ich jako jedyny naród bez winy w Europie".
"To nie jest sposób na odzyskanie wspólnotowej godności Polski. Nie wszystko jest jednak stracone - prawodawcy wciąż mają jeszcze szansę na przemyślenie tych zapisów i do tego ich wzywamy" - apelowali.
Pod listem podpisało się 88 osób, między innymi dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich Dariusz Stola, historycy Timothy Garton Ash i Jan Tomasz Gross, badaczka literatury Maria Janion, poeta Adam Zagajewski, reżyserka Agnieszka Holland, antropolog kultury Monika Sznajderman, pisarz Andrzej Stasiuk, publicystka i autorka książek Anne Applebaum, a także były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, były szef MSZ Radosław Sikorski i były szef BBN Marek Siwiec.
Autor: kb//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock