Po latach wahań Polska podpisze w czwartek umowę o przystąpieniu do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) - poinformował wicepremier Waldemar Pawlak przy okazji Międzynarodowej Wystawy Lotnictwa i Astronautyki ILA w Berlinie. Członkostwo w agencji da polskim instytutom i firmom możliwość pełnego udziału w europejskich projektach w sferze badań i przemysłu kosmicznego.
W czerwcu tego roku rząd zgodził się na przystąpienie do konwencji ESA, a w lipcu zgodę wyraziły kraje członkowskie agencji. Podpisanie umowy nastąpi w Warszawie. Europejska Agencja Kosmiczna(ESA) to europejski odpowiednik amerykańskiej agencji kosmicznej NASA.
- To ważny moment i symbol tego, że chcemy iść w kierunku rozwijania najbardziej nowoczesnych technologii, a odchodzić od tych, które mają małą wartość dodaną i przez to mniejsze korzyści dla tych, którzy pracują w tym przemyśle - powiedział Waldemar Pawlak. Według niego po wielu latach starań plan przystąpienia do ESA udało się zrealizować dzięki zaangażowaniu kilku resortów - oprócz gospodarki, także ministerstw nauki i szkolnictwa wyższego, obrony oraz dzięki wsparciu premiera dla tej inicjatywy.
Wysokość składki
Wicepremier przyznał, że to wysokość składki członkowskiej w ESA była głównym powodem wahań polskiego rządu w sprawie przystąpienia do agencji. W pierwszym roku Polska musi wpłacić "wpisowe" i składkę w łącznej wysokości 145 mln złotych. Pawlak wyjaśnił jednak, że większość tych pieniędzy wróci do Polski. - ESA pracuje na zasadzie wspólnotowej. Duża część składki, ponad 80 proc., wraca do kraju członkowskiego na granty i projekty związane z techniką kosmiczną. To pewnego rodzaju transfer budżetów krajowych do sektora kosmicznego - powiedział Pawlak.
Skorzysta Polska nauka
Z wejścia do ESA cieszy się dyrektor Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk Marek Banaszkiewicz. Jak powiedział, do tej pory nasz kraj "był raczej partnerem drugiej kategorii". - Jako pełny członek agencji mamy pełny dostęp do projektów, możemy zgłaszać własne eksperymenty, tworzyć konsorcja i mamy prawo do tego, by pieniądze, które są tam wpłacane, wykorzystywać na te projekty - wyjaśnił Banaszkiewicz. Jak dodał Polska już otrzymała zaproszenie do uczestnictwa w 10 projektach związanych z dużymi misjami ESA, jak misja do satelitów Jowisza, w misjach astrofizycznych.
Szanse dla przemysłu kosmicznego
Według Marka Banaszkiewicza dopiero po czterech latach do polskiego przemysłu wracać będzie ok. 80-90 proc. środków, które Polska wpłaca do ESA w ramach składki członkowskiej. - Do tego czasu będziemy odzyskiwać ok. 50 proc. - dodał. Gwarancja, że przemysł kosmiczny będzie otrzymywał takie środki, pozwoli na planowanie wieloletnich przedsięwzięć.
Zadania ESA
Obecnie do ESA należy 19 krajów: Austria, Belgia, Czechy, Dania, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Niemcy, Norwegia, Portugalia, Rumunia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania oraz Włochy. Na mocy porozumienia o współpracy we władzach ESA zasiada także przedstawiciel Kanady. ESA istnieje od 1975 roku i jest jedną z głównych agencji kosmicznych na świecie. Ma budżet o wielkości około 4 mld euro rocznie. Prowadzi wiele misji kosmicznych i wystrzeliwuje - także na zasadach komercyjnych - sztuczne satelity Ziemi. Wydatki ponoszone przez ESA zasilają gospodarki krajów należących do tej organizacji, tak więc polskie firmy będą miały szansę zyskać na kontraktach realizowanych w ramach projektów agencji.
Do tej pory Polska współpracowała z ESA jako Europejski Kraj Współpracujący (od 2007 roku). W ramach tej współpracy zrealizowano 42 projekty PECS (Planu dla Europejskich Krajów Współpracujących) o łącznym budżecie 11 milionów euro.
Autor: km//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ESA