Według wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, polski "wymiar sprawiedliwości jest jedyną częścią trójwładzy, która nie podlega kontroli, nie podlega narodowi". - Działa jakby w pewnej próżni społecznej. To się musi zmienić - mówił na spotkaniu w Baligrodzie w Bieszczadach. - Reforma wymiaru sprawiedliwości wkrótce przyniesie pewne efekty, na inne trzeba będzie dłużej poczekać, to jest proces złożony - powiedział z kolei w niedzielę w Chlewiskach (Mazowieckie) poseł PiS Stanisław Piotrowicz.
Start kampanii "Polska jest jedna" ogłosił w kwietniu prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas konwencji samorządowej partii. Było to wkrótce po tym, jak informacje o rządowych nagrodach za 2017 rok doprowadziły do pogorszenia się sondażowych wyników Prawa i Sprawiedliwości. W ramach kampanii w niedzielę w różnych częściach kraju z wyborcami spotkali się między innymi marszałek Senatu Stanisław Karczewski, wicemarszałek sejmu Ryszard Terlecki czy szef sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz.
"Wymiar sprawiedliwości to jedyna część trójwładzy, która nie podlega kontroli"
Ryszard Terlecki odwiedził Baligród w Bieszczadach. - Konstytucja Polski mówi, że władzę sprawuje naród. I sprawuje ją poprzez parlament, poprzez rząd, prezydenta, poprzez wymiar sprawiedliwości. Ten wymiar sprawiedliwości to jest jedyna część tej trójwładzy, która nie podlega kontroli, nie podlega narodowi. Działa jakby w pewnej próżni społecznej. To się musi zmienić - mówił w niedzielę wicemarszałek.
- Tak nie jest też w Europie. To, że nas atakują, to dzieje się pod naciskiem opozycji, pod presją czy na prośbę opozycji. Słyszycie, jak jeżdżą do Brukseli, jak tam żebrzą, żeby Komisja Europejska postawiła się i w jakiś sposób zmusiła Polskę do ustępstw - zauważył Terlecki. - My nie ustąpimy - podkreślił.
Przypomniał, że "wymiar sprawiedliwości nie był reformowany od upadku komuny". - Przez te lata, które spędziliśmy w opozycji, w naszych biurach poselskich, biurach naszej partii najczęściej były pretensje i skargi dotyczące wymiaru sprawiedliwości - mówił.
Dodał, że celem Prawa i Sprawiedliwości było poddanie wymiaru sprawiedliwości "społecznej kontroli". - Nie może być sam [wymiar sprawiedliwości - red.] dla siebie władzą. Nie może być jakąś władzą zwierzchnią nad całym państwem. Prawnicy nie mogą rządzić, sędziowie nie mogą rządzić. Od tego jest rząd, od tego jest prezydent, a od powołania ich jest parlament - zaznaczył.
W jego ocenie, "elita prawnicza" próbuje "złamać prawo, które ustanowił parlament". - To jest niedopuszczalne, niewyobrażalne. Oczywiście tu nie możemy ustąpić - oświadczył.
Terlecki: Sąd Najwyższy łamie prawo
Zdaniem Terleckiego to, że "Sąd Najwyższy nie uznaje ustaw sejmowych, nie uznaje reformy, którą PiS przeprowadził, to jest właśnie przykład łamania prawa". - Sąd Najwyższy nie jest od tego, żeby oceniać zgodność z konstytucją. Od tego jest Trybunał Konstytucyjny - mówił.
Dodał, że przed ugrupowaniem rządzącym jest "jeszcze ten ostatni krok, ostatni etap, który przeprowadzimy". - I myślę, że będziemy mieli wreszcie zreformowane sądy - powiedział.
Piotrowicz w Chlewiskach
Do Chlewisk w województwie mazowieckim udał się Stanisław Piotrowicz. Polityk zaznaczył, że PiS "od wielu, wielu lat" przywiązywało wielką wagę do bliskiego kontaktu z Polakami. - Mamy świadomość tego, że nie ma polityka bez tych, którzy za nim stoją, bez tych, którzy na niego głosowali, bądź czasem nie głosowali, ale z politykiem się utożsamiali - powiedział Piotrowicz.
Dodał, że na bazie wcześniejszych spotkań z obywatelami PiS przygotowało program wyborczy w 2015 roku, który systematycznie jest realizowany. - W przeszłości wielokrotnie doświadczaliśmy takich sytuacji, że politycy obiecywali w kampanii wyborczej różne rzeczy, a później odwracali się i realizowali zupełnie inny, nikomu nieznany program - mówił polityk. W swoim wystąpieniu Piotrowicz odniósł się także do zmian w wymiarze sprawiedliwości, edukacji i administracji podatkowej. Jak przekonywał, w poprzedniej kadencji Sejmu do komisji sprawiedliwości i praw człowieka wpłynęło 4,5 tys. skarg na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkie skargi były zasadne, bo część to zapewne ocena przez pryzmat subiektywnych odczuć, ale było coś, co rzeczywiście uderzało w oczy. Polacy skarżyli się na to, jak są traktowani w sądach, na wyniosłość, na odczucie, że to niektórzy sędziowie panują nad społeczeństwem - powiedział Piotrowicz.
Odnosząc się do zarzutów, że PiS upolitycznia Krajową Radę Sądownictwa, odparł, że "ci, którzy tak twierdzą, to albo nie znają konstytucji, albo też znają, ale świadomie wprowadzają opinię publiczną w błąd".
- W niczym konstytucji nie łamiemy, wręcz przeciwnie, martwe dotychczas niektóre przepisy konstytucyjne czynimy takimi, żeby mogły funkcjonować - zapewnił Piotrowicz.
"Oczekujemy, aby sędziowie SN przestrzegali prawa"
Piotrowicz odniósł się także do decyzji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, które w czwartek przyjęło uchwałę mówiącą, że sędzia Małgorzata Gersdorf pozostaje zgodnie z Konstytucją RP I prezesem Sądu Najwyższego do dnia 30 kwietnia 2020 r.
- Oczekujemy tego, aby sędziowie Sądu Najwyższego stanowili prawo i przestrzegali prawa - powiedział Piotrowicz. Podkreślił, że ustawa określa granice wieku, po osiągnięciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku. - Ustawa określiła, że tym wiekiem jest 65 lat i wszyscy sędziowie, którzy osiągnęli ten wiek, przechodzą w stan spoczynku - dodał.
Karczewski spotkał się z mieszańcami Świdnika
Z kolei marszałek Senatu Stanisław Karczewski spotkał się z mieszańcami Świdnika (Lubelskie).
W swoim wystąpieniu odniósł się do ostatniego szczytu w Brukseli, na którym szefowie państw i rządów zgodzili się, że w Unii Europejskich i poza nią powołane zostaną centra do selekcji migrantów, żeby oddzielać tych ekonomicznych od mających prawo do azylu. Ustalono też, że uchodźcy z centrów zlokalizowanych w UE będą podlegali relokacji do innych państw. Nie będzie jednak żadnych kwot, a rozdział będzie się odbywał na zasadzie dobrowolności.
- Polska, polski rząd Prawa i Sprawiedliwości, dzięki swojej konsekwencji doprowadził do tego, że - razem z państwami Grupy Wyszehradzkiej i innymi - potrafiliśmy zmienić nastawienie Unii Europejskiej, mówię tutaj o migracji. Tu odnieśliśmy naprawdę wielki sukces - powiedział Karczewski.
Jego zdaniem przyszłe pokolenia będą zwracać na to uwagę, że "dzięki konsekwencji, trwałości w tych działaniach" Polska "nie przyjęła tych 7 tysięcy migrantów, o których mówiła Platforma Obywatelska, a mówiła odważnie, że każdą ilość jest zdolna przyjąć na klatę".
Według Karczewskiego przyszłe pokolenia docenią, że "nie otworzyliśmy tych bram do Europy tak szeroko". - Tak naprawdę w Europie nie jesteśmy w stanie przyjąć tych wszystkich, którzy chcą. Nie możemy przenieść Afryki do Europy i nie możemy przenieść również Wschodu i Azji do Europy - mówił marszałek.
- Ta polityka imigracyjna musi być taka, jaką zaproponował premier Jarosław Kaczyński, później pani premier Beata Szydło, a kropkę nad i postawił w rozmowach w Unii Europejskiej premier Mateusz Morawiecki - dodał.
Karczewski podkreślił, że "gdyby nie stanowczość, gdyby nie upór i konsekwencja, to sytuacja nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie wyglądałaby inaczej". - Gdyby ci, którzy tak chętnie otworzyli bramy do Europy, nie mieli z tyłu naszego stanowiska, otworzyliby je szerzej i mielibyśmy naprawdę bardzo duży problem - powiedział marszałek Senatu.
Wskazując na podjęte przez rząd reformy m.in. wymiaru sprawiedliwości czy systemu edukacji zapewniał, że PiS chce dalej Polskę reformować i zmieniać. - Jedna kadencja to jest za mało. Prawu i Sprawiedliwości zależy na tym, aby te zmiany utrzymać, które wprowadziliśmy w życie i żeby następne zmiany wprowadzać – mówił.
Kowalczyk na spotkaniu z mieszkańcami Mławy
Minister środowiska Henryk Kowalczyk spotkał się z mieszkańcami Mławy i okolic.
- W tym momencie te narzędzia przygotowujemy. I gdy tylko wejdą w życie, będziemy bardzo uważnie obserwować i kontrolować magazynowanie, instalacje przetwarzania odpadów, składowiska odpadów również - oświadczył Kowalczyk.
Dodał, że propozycje zmian ustawowych, dotyczących w tym zakresie inspekcji ochrony środowiska, są już w Sejmie. - Musimy się uporać z nielegalnym sprowadzaniem odpadów. To jest naprawdę problem. Bo legalnego nie musimy się obawiać - zaznaczył minister ochrony środowiska. Kowalczyk wyliczył, że w przypadków odpadów z zagranicy w 2017 r. sprowadzono do kraju, na podstawie wydanych zgód, 377 tys. ton, a dla porównania w 2013 r. było to 1,6 mln ton. Szef resortu ochrony środowiska wyjaśnił, że sprowadzane legalnie odpady służą przede wszystkim do odzyskiwania surowców wtórnych i nie są to ani śmieci komunalne, ani odpady niebezpieczne.
Autor: pqv,kb\mtom / Źródło: PAP