Na początku grudnia w Katowicach rozpocznie się szczyt klimatyczny COP24. Nie pojawią się jednak na nim najwięksi światowi przywódcy tacy jak Donald Trump, Władimir Putin, czy Emmanuel Macron. - To jest niestety sygnał, że gospodarz szczytu klimatycznego nie wykonał tej pracy tak, jak mogła być ona wykonana, żeby odpowiedź świata na wezwanie naukowców była jasna i czytelna - twierdzi Robert Cyglicki z Greenpeace Polska.
Od 2 do 14 grudnia, na terenie Międzynarodowego Centrum Kongresowego w Katowicach, ponad 60 delegacji narodowych i organizacji międzynarodowych będzie pracowało nad rozwiązaniami, które pozwolą zrealizować cele z Porozumienia paryskiego sprzed trzech lat. Zgodnie z deklaracjami Ministerstwa Środowiska, na konferencję COP24 zarejestrowało się 26 tysięcy osób.
"Gospodarz szczytu klimatycznego nie wykonał tej pracy tak, jak mogła być ona wykonana"
Wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki poinformował w Radiu Zet, że na szczyt klimatyczny COP24 do Katowic nie przyjadą tacy przywódcy jak Donald Trump, Władimir Putin, Angela Merkel, czy Emmanuel Macron.
Po miesiącach przygotowań do szczytu - i ogromnych nakładach finansowych - takie informacje brzmią nie najlepiej.
- Zły sygnał, że na tym szczycie nie pojawiają się światowi przywódcy. To jest niestety też sygnał, że gospodarz szczytu klimatycznego nie wykonał tej pracy tak, jak mogła być ona wykonana, żeby rzeczywiście odpowiedź świata na wezwanie naukowców była jasna i czytelna - twierdzi Robert Cyglicki z Greenpeace Polska. Wezwanie, które naukowcy sformułowali na prośbę państw ONZ, jest jasne - jeśli w ciągu najbliższych 12 lat nie zniwelujemy różnicy między klimatycznymi zobowiązaniami a rzeczywistą emisją gazów cieplarnianych, temperatura wzrośnie o ponad 2 stopnie Celsiusza, co spowoduje drastyczne zmiany klimatyczne. Aby temu zapobiec, potrzebne jest porozumienie krajów na całym świecie. - Umowa paryska jest w tym sensie rewolucyjna, że zobowiązuje wszystkie państwa do podejmowania wysiłków i w związku z tym wzajemne informowanie, weryfikacja tych wysiłków jest ważna. I to jest przedmiot spotkania w Katowicach - mówi Marcin Korolec, były minister środowiska.
Spółka węglowa sponsorem szczytu
Według ministra, który pięć lat temu organizował szczyt klimatyczny w Warszawie, nieobecność przywódców najbardziej rozwiniętych państw, nie musi przesądzać o niepowodzeniu szczytu.
Korolec bardziej martwi się o to, że wśród głównych sponsorów, nasi goście zobaczą Jastrzębską Spółkę Węglową. Dodatkowo, kilka dni przed szczytem klimatycznym, minister energii ogłosił że za 12 lat 60 procent polskiego prądu wciąż będzie oparte na węglu.
- Górnictwo i górnicy i województwo śląskie z wszystkimi jego przepięknymi częściami, stanowią tak jak stanowiły podstawę gospodarki polskiej - powiedział z kolei premier Mateusz Morawiecki.
Zdaniem Radosława Sikorskiego, byłego szefa polskiej dyplomacji, "gra PiS-u o głosy Ślązaków będzie kosztem naszego wizerunku międzynarodowego". - I żeby to chociaż chodziło o polski węgiel, bo przecież to jest zakłamanie rzeczywistości. W ostatnich paru latach spalamy znacznie więcej importowanego, rosyjskiego węgla, a nie polskiego - wskazuje Sikorski.
Autor: ads/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24