Lekarze ze Śląska pomogli pięciomiesięcznej dziewczynce, u której przez nieprawidłowe połączenie aorty z tętnicą przeciekała krew. - Po paru godzinach się obudziła, jakby nic się nie stało - stwierdził pan Rafał, tata Mai. To pierwszy taki zabieg na świecie. Materiał programu "Polska i Świat".
Pięciomiesięczna Maja urodziła się z rzadką wadą serca. Przez nieprawidłowe połączenie aorty z tętnicą płucną, tak zwane okienko, przeciekała krew. Mogło to doprowadzić dziewczynkę do nadciśnienia płucnego, a w konsekwencji do uszkodzenia układu sercowo-naczyniowego. - W trzeciej dobie po porodzie lekarze stwierdzili szmery na sercu. Dostaliśmy skierowanie do kardiologa - powiedziała pani Agnieszka, mama Ma.
Półtoragodzinny zabieg na bijącym sercu
Dziewczynce pomogli lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Na początku lutego wszczepili jej specjalny, maleńki implant tamując przeciek krwi. Jak powiedział prof. Jacek Białkowski, szef Kardiologii Dziecięcej Śląskiego Centrum Chorób Serca, był to pierwszy taki zabieg na świecie.
Przeprowadzony na bijącym sercu zabieg trwał półtorej godziny. Lekarze musieli odseparować jedno naczynie od drugiego oraz naszyć na jedno i na drugie łatkę. Kardiolodzy nakłuli żyłę udową Mai i mikroskopijny implant wprowadzili specjalnym cewnikiem. Ubytek na złączeniu aorty i tętnicy został dosłownie zakorkowany. - W aorcie otwarty został pierwszy dysk, następnie część łącząca w przestrzeni między oboma tymi naczyniami i proksymalny dysk w tętnicy płucnej - wyjaśniła prof. Małgorzata Szkutnik, która brała udział w zabieg.
"To nie był eksperyment"
Dzięki zabiegowi zabrzańskich kardiologów Maja uniknęła skomplikowanej operacji, którą jako niemowlak musiał przejść jej starszy brat cierpiący na podobną wadę serca. - Po paru godzinach się obudziła, jakby nic się nie stało - stwierdził pan Rafał, tata Mai.
Śląscy lekarze swój pionierski zabieg zamierzają dokładnie opisać w artykułach naukowych. Chcą, aby z ich doświadczeń mogli korzystać inni kardiolodzy. - To nie był eksperyment, to było rzemiosło perfekcyjne jeśli chodzi o pomiary i one się sprawdziły. To wszystko zagrało - powiedział prof. Białkowski
- Czuję satysfakcję widząc malutką Majeczkę, która nie musiała mieć otwieranej klatki piersiowej, otwieranego serca, mogła uniknąć krążenia pozaustrojowego, co nie jest całkiem bezkarne u takiego malutkiego dziecka - stwierdziła prof. Szkutnik.
Autor: mart/kk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24