- Ta sprawa śmierdzi na odległość i może to być jedna z największych afer tych 30 lat Rzeczypospolitej, afera w samym sercu PiS-u - mówił na konferencji prasowej o sprawie szefa NIK Mariana Banasia rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec. Politycy opozycji komentowali sprawę prezesa NIK na konferencjach prasowych w czwartek.
W wyemitowanym 21 września reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się kamienicy na krakowskim Podgórzu, którą do oświadczeń majątkowych wpisywał prezes NIK Marian Banaś.
Trafił na prowadzony tam hotel na godziny i stanął oko w oko z przestępcą skazanym prawomocnym wyrokiem.
Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi od 16 kwietnia kontrolę oświadczeń o stanie majątkowym Banasia. Postępowanie obejmuje dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy Banaś był kolejno wiceministrem i ministrem finansów. Prezesem Najwyższej Izby Kontroli został w ostatnich dniach sierpnia tego roku.
"Wojna trwa"
- W sprawie pana ministra Banasia nieraz mówiliśmy, że powinien być wielokrotnie weryfikowany przez służby i sprawdzany - mówił na konferencji prasowej Marek Biernacki (PSL-KP). - Według mnie toczy się wojna brytanów pod dywanem w samym Prawie i Sprawiedliwości. Pan Banaś jest w jednej frakcji, szefowie służb są w innej frakcji. Ta wojna trwa - dodał.
Zdaniem Biernackiego "mamy tutaj potiomkinowską wieś jeśli chodzi o ochronę najwyższych osób w państwie". - W tym momencie wygląda na to, że państwo jest odkryte, bo można wprowadzić osobę na najwyższe stanowisko w państwie - powiedział.
Poseł PO-KO Adam Szłapka przypomniał, jak wygląda procedura sprawdzania kandydata na stanowisko szefa NIK. - Procedura jest dosyć prosta. Jeżeli ktoś jest powoływany na kluczowe stanowisko w rządzie, np. ministra finansów, to służby mają obowiązek zabezpieczyć go kontrwywiadowczo, to znaczy sprawdzić, czy ktoś go nie próbował szpiegować, czy nie próbowali do niego dotrzeć przestępcy i tak dalej - mówił. - Po sprawdzeniu takiego człowieka przez ABW raport z takiego sprawdzenia poprzez ministra koordynatora służb specjalnych musi dojść do dwóch osób - premiera, na którego wniosek jest taki minister powoływany i prezydenta, który zgodnie z konstytucją takiego ministra powołuje - dodał.
- Albo minister (spraw wewnętrznych, Mariusz - red.) Kamiński ten raport schował do teczki i go nie pokazał, co dyskwalifikuje jego jako ministra spraw wewnętrznych i koordynatora służb specjalnych albo przekazał go prezydentowi i premierowi i to wtedy dyskwalifikuje cały obóz władzy. Innych możliwości nie ma - ocenił Szłapka.
"Państwo z dykty"
Poseł Paweł Kukiz przypomniał z kolei posiedzenie komisji służb specjalnych. - Nie wiem, czy koledzy sobie przypominają posiedzenie komisji służb specjalnych, kiedy zadałem pytanie ministrowi koordynatorowi o to, czy wiceminister Andruszkiewicz był również sprawdzany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego przed objęciem tak ważnej funkcji jak funkcja wiceministra w ministerstwie cyfryzacji. To jest w sytuacji wojny w cyberprzestrzeni, zagrożenia i tak dalej, bardzo ważne stanowisko. Otrzymaliśmy odpowiedź, że zwykle jest taki zwyczaj, że KPRM zwraca się z prośbą o prześwietlenie takiego kandydata, natomiast w tym przypadku takiej prośby nie było. Tak to po prostu niestety w naszym kraju wygląda. Nie był sprawdzany, nie było wirówki, nie było postępowania sprawdzającego - powiedział.
- Odnosi się wrażenie, że w sytuacji, gdy sprawy generalnie dotyczą "naszych", to Prawo i Sprawiedliwość zakłada, że ich nie trzeba weryfikować - oni są czyści, bo oni są nasi. To jest dramat. To jest państwo z tektury, państwo z dykty - stwierdził Kukiz.
"Bliskie kontakty z gangsterami"
Na późniejszej konferencji prasowej Piotr Cieśliński (PO-KO) stwierdził, że "Pan Banaś to z jednej strony prezes Najwyższej Izby Kontroli, a z drugiej osoba, która utrzymuje bliskie kontakty z gangsterami, która z gangsterami robi interesy zaniżając cenę wynajmu kamienicy w centrum Krakowa do kwoty 5 tysięcy złotych". - Jest to zdecydowanie poniżej ceny rynkowej. Ale dzięki temu pan Banaś mógł płacić niższe podatki sam nadzorując izbę skarbową. Nie zdołał wyjaśnić tej sprawy i nie zdołał odpowiedzieć prokuratorowi na pytanie, dlaczego zaniżał cenę rynkową - przypomniał poseł. - Należy też wyjaśnić okoliczności reprywatyzacyjne, okoliczności nabycia tej kamienicy przez pana Banasia. Pan Banaś twierdzi, że dostał tę kamienicę od AK-owca. Żyjemy w państwie PiS - jedni dostają kamienice od AK-owców, inni samochody od bezdomnych. Już dwa lata temu pan minister Jaki zapowiadał powołanie komisji reprywatyzacyjnej, właśnie w Krakowie. Pytamy - czy nie powstała ona do tej pory właśnie z uwagi na kolegę pana ministra Jakiego, pana Banasia? Oczekujemy odpowiedzi - powiedział Cieśliński.
- Okazuje się, że państwo PiS przez ostatnie cztery lata nie zbadało pana Banasia. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie zrobiła nic, żeby wyjaśnić sprawę dotyczącą jego oświadczeń majątkowych - dodał Cezary Tomczyk z PO-KO. - To jest sytuacja, kiedy prezes Najwyższej Izby Kontroli dopuszcza do tego, żeby w jego kamienicy, za jego zgodą, za jego przyzwoleniem, działała grupa gangsterów i sutenerów, która prowadzi dom na godziny. To jest dzisiaj obraz państwa PiS. Przez cztery lata Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w tej sprawie nie zrobiła absolutnie nic - stwierdził.
"Bardzo groźny obraz"
Tomczyk zapowiedział złożenie wniosku w sprawie dymisji szefa ABW do premiera Mateusza Morawieckiego. - To jest sprawa z krajów takich jak Białoruś, a nie z demokracji w III Rzeczypospolitej, kraju Unii Europejskiej - dodał.
- Nowe okoliczności dotyczące tej afery, one składają się na jeden obraz i to bardzo groźny obraz. Groźny i dla państwa polskiego i dla samego PiS-u, bo ta formacja tolerowała przez lata taki stan rzeczy - powiedział Jan Grabiec (PO-KO).
- Ta sprawa śmierdzi na odległość i może to być jedna z największych afer tych 30 lat Rzeczypospolitej, afera w samym sercu PiS-u - dodał.
Autor: mart/adso / Źródło: tvn24