W Polsce od porwania można się ubezpieczyć. Na rynku funkcjonuje kilka firm oferujących kompleksowe pakiety. - Towarzystwo ubezpieczeniowe zobowiązuje się do tego, że wypłaci okup w pełnej wysokości i na pierwsze wezwanie, żeby nie postawić pod znakiem zapytania bezpieczeństwa osób porwanych - mówi dr Jerzy Lisiecki, prezes IRCA.
Okup zostanie pokryty z ubezpieczenia także wtedy, gdy w trakcie jego przekazywania zaginie lub ulegnie zniszczeniu. Za to trzeba jednak wcześniej zapłacić i to słono.
Polski all inclusive
Najtańsze ubezpieczenie, które wybierają polscy biznesmeni opiewa na milion złotych. Roczna składka zaczyna się od 10 tys. zł. Najwyższa polisa liczona jest już w dolarach i przekracza 20 milionów dol.
Te stawki, choć mogą wydawać się oszałamiające, i tak dostosowane są do polskich warunków. - Rynek reasekuracyjny wycenia ryzyko porwania w Polsce, jak i Polaków którzy znajdują się za granicą, jako dość niskie - mówi dr Lisiecki.
Opcja all inclusive gwarantuje nie tylko wypłatę okupu, ale także wsparcie dla rodziny porwanego czy negocjacje z porywaczami. - Jest to firma zewnętrzna, międzynarodowi konsultanci wywodzący się z byłych służb specjalnych, którzy natychmiast wspierają klienta i doradzają, jak postępować - tłumaczy Adam Ilkiewicz, specjalista ds ubezpieczeń Chartis.
Takie płatne wsparcie ma zmniejszyć ryzyko błędu w negocjacjach. I spowodować, że porywacze będą łagodniej obchodzili się ze swoją ofiarą.
Pakiet dla porwanego
Fachowcy przekonują, że to trudna pomoc, więc rzeczywiście wymaga wysokich kosztów. - Na pewno nie jest to wolna amerykanka, ani żaden western. To jest uruchomienie źródeł osobowych, wynajęcie policyjnego negocjatora albo takiego, za którego płaci rodzina i te koszty są naprawdę różne. Czasami kilkadziesiąt, czasami kilkaset tysięcy złotych - wyjaśnia detektyw Michał Rapacki.
Ubezpieczenie obejmuje negocjacje za granicą i pokrywa koszty podróży dla rodziny do miejsca, gdzie przetrzymywana jest ofiara. Pakiety gwarantują opłatę pobytu, obsługę międzynarodowych specjalistów, szczególnie w krajach, gdzie jest największe ryzyko porwania.
Dla każdego i na wszystko
Polisy od porwania wykupują najchętniej koncerny farmaceutyczne, paliwowe, banki i instytucje finansowe. Objęci są nimi menedżerowie wyższego szczebla. Często też firmy ubezpieczają swoich pracowników wysyłanych do prac archeologicznych za granicą. Polisa gwarantuje zwrot kosztów, które w firmie rosną w czasie nieobecności porwanego menedżera.
Ubezpieczenia od porwania może wykupić też turysta. Jest ono tańsze niż roczny pakiet dla firm, bo krótkotrwały pobyt w niebezpiecznych rejonach zmniejsza zdecydowanie składkę polisy. Ale i tak trzeba się liczyć z opłatą w wysokości kilku tysięcy złotych. W zamian, w razie problemów mamy pewność, że ubezpieczenie pokrywa najważniejsze koszty. - Nagrody dla informatorów, rehabilitacja, koszty psychologa, szkolenia po uwolnieniu takiej osoby - wylicza Adam Ilkiewicz.
Popyt i podaż
Bez względu na to, czy ubezpieczenie od porwania kupuje osoba prywatna czy firma, jednym z warunków zawarcia umowy jest gwarancja zachowania tajemnicy. - Informacje o ubezpieczeniu ma tylko jedna albo dwie osoby w firmie: prezes, wiceprezes. Nawet warunki tej umowy sprawdzane są przez niezależną firmę prawniczą - mówi dr Lisiecki.
Dlatego żadna z firm nie przyzna się do tego, czy takie ubezpieczenie kiedykolwiek wykupiła, bo groziłoby to zerwaniem umowy. Z danych ubezpieczycieli wynika jednak, że zainteresowanie tym typem polisy ciągle rośnie. Rośnie też ryzyko porwania, bo przestępcy doskonale orientują się w popycie na rynku ubezpieczeń.
- Jeżeli porywacz dowie się, że taka osoba wykupiła polisę od porwań, to jest pytanie, czy nie wykorzysta tego, bo wtedy te pieniądze są podane na tacy - wyjaśnia Michał Rapacki.
Ale i ubezpieczyciele wykorzystują obawy klientów i proponują coraz dziwniejsze polisy. W USA można się np. ubezpieczyć od porwania przez... kosmitów. Pewien Amerykanin wydal na to, 1,5 mln dol. W Polsce na razie takiej opcji nie ma.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24