Policjant skazany za zabicie żony. Twierdzi, że go porzuciła. "Niech tylko powie, gdzie jest ciało"

[object Object]
"Policjant skazany za zabicie żony" - pierwsza część reportażuSuperwizjer TVN
wideo 2/4

Najłatwiej jest napisać historię, której się nie da udowodnić i posłać ją do sądu razem z człowiekiem - mówi Marek Garski. Skazany za zabójstwo żony policjant odwołuje się od wyroku, a dziennikarzowi "Superwizjera" TVN Grzegorzowi Głuszakowi udziela pierwszego wywiadu. Twierdzi, że jest niewinny, ale śledczy nie mają wątpliwości i wskazują kolejne poszlaki.

To jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych ostatnich lat. 7 lipca 2012 roku zaginęła młoda matka Anna Garska. Jej ciała do tej pory nie odnaleziono. Prokuratura uznała, że kobieta została zamordowana. W październiku 2015 roku w sprawie zatrzymano męża, policjanta. We wrześniu 2018 r. sąd pierwszej instancji skazał go za zabójstwo.

O sprawie pisaliśmy m.in. w Magazynie TVN24.

Dwie wersje wydarzeń

Marek Garski pracował jako funkcjonariusz operacyjny w Komendzie Miejskiej Policji w Sosnowcu. Zajmował się przestępstwami gospodarczymi. Jest ojcem dziś dziewięcioletniej córki i mężem Anny Garskiej, która trzy lata temu - według jego wersji - wyszła z domu i nigdy nie wróciła.

Marka Garskiego zatrzymano i skazano. Ciała jego żony do dziś nie odnaleziono.

Dziennikarzom "Superwizjera" TVN skazany po raz pierwszy udzielił wywiadu.

Pytany o ostatni dzień, gdy kobieta była widziana żywa, przyznaje, że doszło wówczas do kłótni. - Ta kłótnia przybrała na tyle na sile, że w końcu wzięła i spakowała walizkę, i wyszła - opowiada. Pytany o godzinę, kiedy to się stało, mówi: - Po dziesiątej, 22:30 mniej więcej.

Wersja przyjęta przez śledczych wygląda inaczej. Według nich Marek Garski pokłócił się z żoną, a następnie, kiedy Anna poszła się kąpać, wszedł do łazienki i udusił kobietę kablem od suszarki do włosów bądź utopił. Następnie - według śledczych - ciało włożył do dużej walizki, która, jak ustalono, zniknęła z domu. Około godziny 23 miał wywieźć walizkę w bagażniku samochodu, by ukryć ciało.

"Wszystko wisiało już na włosku"

Marek i Anna poznali się w 2007 roku. Rok później pobrali się, a po kolejnych dwóch latach urodziła im się córka Dominika. Była oczkiem w głowie rodziców.

W dniu, w którym Anna zaginęła, nic nie zaniepokoiło jej matki, z którą jeszcze o godzinie 19 rozmawiała. Przeciwnie, córka była zadowolona, że Marek wrócił do domu i że bawił się z dzieckiem. Nic nie zapowiadało, by miała odejść od męża. Nie zadzwoniła również po kłótni, choć miała w zwyczaju żalić się matce na Marka w takich właśnie chwilach.

- Nie potrafię odpowiedzieć, czemu nie zadzwoniła - mówi Marek Garski. - Jeżeli miała w planie, że zniknie, to mogła nie zadzwonić - dodaje. - W tym okresie, kiedy to wszystko się działo, myśmy nie byli już szczęśliwym małżeństwem. To wszystko wisiało już na włosku, wisiało rozstanie - twierdzi.

"Policjant skazany za zabicie żony" - pierwsza część dyskusji
"Policjant skazany za zabicie żony" - pierwsza część dyskusjiSuperwizjer TVN

Żyje? Matka Anny: bzdura

Marek Garski i jego rodzice twierdzą, że Anna żyje i gdzieś ułożyła sobie życie. I zrobiła to trochę na złość, by Marek został sam z dzieckiem.

- Bzdura - komentuje to krótko matka Anny, Michalina Kaczyńska. Podkreśla, że gdy tylko Anna miała jakiś problem, dzwoniła najpierw do męża, a potem od razu do niej.

- Maruś ją zawiódł, więc następną osobą, do której by zadzwoniła i powiedziała o swojej tragedii, to byłam ja - podkreśla. - Nie zrobiła tego. Nie uważam, by była tak okrutna, żeby matkę trzymać przez tyle lat w takiej niepewności. Po prostu nie mogła tego zrobić, bo już nie żyła - twierdzi pani Michalina.

Pytany o to, co jego zdaniem stało się z Anną Garską, jej mąż mówi, że nie wie. - Gdybyśmy to wiedzieli, to pewnie bym tutaj nie siedział - stwierdza. - Póki się nie znajdzie, to nie będziemy wiedzieć, co się stało - dodaje.

Śledczy: Anna nie żyje

Śledczy ponad wszelką wątpliwość uważają, że Anna Garska nie żyje. Twierdzą też, że ponad wszelką wątpliwość za jej zniknięciem stoi mąż. Liczący ponad sto stron akt oskarżenia dokładnie, co do minuty opisuje, co stało się feralnego wieczoru, choć do dziś policjanci nie odnaleźli ciała kobiety.

Zdaniem śledczych, bez wątpienia Marek Garski miał motyw - trwający od kilku miesięcy romans z koleżanką z pracy, której od dawna obiecywał, że zostawi dla niej żonę. Przesłuchiwana w charakterze świadka pani Wioletta przyznała, że tak było. W trakcie romansu Marek Garski wysłał kobiecie ponad cztery tysiące esemesów, w tym samym czasie z żoną kontaktował się telefonicznie 1768 razy.

Artur Kubacki, były funkcjonariusz Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, który pracował nad tą sprawą, mówi, że wieczorem 7 lipca "mogło dojść do kłótni, mogło dojść do przelania czary goryczy".

- Już wiemy, że przez wiele miesięcy wstecz w grę też wchodził romans. Jego ciche wyjścia, kontakty esemesowe, co też ma odzwierciedlenie w aktach w postaci tysiąca różnych kontaktów esemesowych, ememesowych z innymi kobietami - wskazuje. - Człowiek może nie umiał sobie poradzić w sposób normalny, cywilizowany, aby ten związek przerwać. I to go doprowadziło do tego, że w taki sposób postąpił ze swoją żoną - twierdzi policjant.

Kochanka "w pewien sposób czuje się winna"

Marek Garski mówi, że nigdy nie ukrywał tego, że miał kochankę. Pytany, czy żona nie była przeszkodą, żeby być z panią Wiolettą, odpowiada: - Nie można tego tak nazwać, że była przeszkodą.

- Skoro spotykałem się z Wiolettą, mimo, że byliśmy małżeństwem, to jak można mówić o przeszkodzie? - mówi.

Matka Anny Garskiej przyznaje, że nie ma żalu do pani Wioletty. - Życzę jej najlepiej, by żyła szczęśliwie - zapewnia Michalina Kaczyńska. - Ona tego też nigdy nie zapomni, bo ona, tak jak z nią rozmawiałam, w pewien sposób czuje się winna - mówi. - Ale chyba się nikt nie spodziewał takiego finału - dodaje.

Poszlak było więcej. Policjantów zdziwiło, że Anna, wychodząc z domu, nie zabrała kluczy. Przez kolejne miesiące nie dawała znaku życia, nie wypłacała pieniędzy z bankomatów, nie była u lekarza, nie była legitymowana. Z dnia na dzień stawało się coraz bardziej jasne, że śledczy nie poszukują już żywej osoby, ale ciała.

Poszukiwanie ciała

Artur Kubacki na podstawie własnej, policyjnej analizy doszedł do wniosku, że Marek Garski miałby dostatecznie dużo czasu w nocy z 7 na 8 lipca 2012 roku, by ukryć ciało zamordowanej żony nawet w odległości 30 kilometrów od Czeladzi, w której mieszkali. To zbyt duży obszar, by cały dokładnie przeszukać. - Już nie mówię o samych wyrobiskach, które zresztą od tamtego czasu są na bieżąco zasypywane przez firmy, które tam działają - zaznacza. Dodaje, że w związku z tym znalezienie tam dzisiaj zwłok "graniczyłoby z cudem".

Telefon Anny Garskiej po raz ostatni logował się w okolicach jej domu przynajmniej do godziny 2 w nocy. Podobnie telefon Marka. Mężczyzna utrzymuje, że gdy pojechał szukać Anny, nie zabrał ze sobą telefonu. To, zdaniem śledczych, miało być celowym działaniem, by nie pozostawić po sobie śladu w postaci logowania w miejscu, gdzie jechał, by ukryć ciało.

- Próbowałem się do niej dodzwonić - zaznacza Marek Garski. - Dwa, trzy razy wyjeżdżałem, żeby objechać okoliczne uliczki, żeby ją gdzieś tam znaleźć i zawrócić do domu - wspomina. Spytany, dlaczego nie słyszał dźwięku telefonu żony, gdy dzwonił do niej na aparat pozostawiony w domu, twierdzi, że był wyciszony. - Jak się okazało, był spakowany w przesyłce, którą mi zostawiła do wysłania - mówi.

"Policjant skazany za zabicie żony" - druga część reportażu
"Policjant skazany za zabicie żony" - druga część reportażuSuperwizjer TVN

Tajemnicza paczka do Niemiec

Telefon Anny ponownie zalogował się po godzinie 3 w okolicach dworca kolejowego w Katowicach. Natomiast monitoring w tej okolicy zarejestrował tylko Marka Garskiego. Twierdził on, że nadał w nocy jakąś paczkę do Niemiec, bo prosiła go o to żona i że nie wiedział, że w paczce jest jej telefon. - Taki dostałem adres, taką miała prośbę, by wysłać tę kopertę, dlatego tak wysłałem. Gdybym tego nie zrobił, tutaj bym nie siedział - twierdzi.

Zdaniem śledczych, w rzeczywistości chodziło mu o to, by telefon logował się na trasie z Polski do Niemiec, czym chciał sprawić wrażenie, że żona opuściła kraj. Marek Garski, ich zdaniem, nie przewidział jednak jednej istotnej rzeczy: telefon przez dwa dni logował się w centrum Katowic, bo leżał w magazynie pocztowym. Przesyłki zagraniczne opuszczają kraj w dni robocze i już w magazynie zdążyła wyczerpać się bateria.

Co więcej, Marek Garski zaadresował kopertę na nieistniejącą osobę mieszkającą w Monachium, jako nadawcę podając fikcyjne imię i nazwisko, w związku z czym przesyłka wróciła po paru tygodniach do magazynu przesyłek niedostarczonych w Polsce. Policjantom udało się ją wówczas odnaleźć.

- Oględziny tego telefonu, zabezpieczenie śladów daktyloskopijnych jak i biologicznych, potwierdziły, że zarówno na kopercie, jak i na telefonie znajdują się zarówno ślady Anny, jak i ślady Marka - informuje Artur Kubacki.

W czasie, gdy - jak twierdzi Marek Garski - szukał żony w nocy w okolicy domu, a także gdy pojechał zawieźć przesyłkę na dworzec, w domu zostawił samą 2,5-letnią córkę. Na wątpliwość dziennikarza "Superwizjera" TVN, że zostawił dziecko bez opieki o 2 w nocy, by "spełnić kaprys żony", Garski odpowiedział: - Bo nie zna pan mojej żony.

Będzie apelacja

Marek Garski nie zgadza się z ustaleniami prokuratury. - Gdyby ktoś obiektywnie spojrzał i dokładnie przeczytał te akta, to okazałoby się, że żadna z tych tak zwanych poszlak nie jest niczym, co można uznać za dowód - ocenia. Jeszcze podczas procesu argumentował, że "opis przebiegu zdarzeń związanych ze stawianym mi zarzutem zaprezentowany przez prokuratora zawiera tak daleko idące spekulacje, że ociera się wręcz o fikcję literacką".

- Dowody zastąpione zostały domniemaniami, a rzetelny proces dochodzenia do prawdy zastąpiony został przypuszczeniami i domysłami - stwierdził, prosząc o uniewinnienie.

Sąd podzielił stanowisko prokuratury

Sąd nie przychylił się do argumentacji oskarżonego i skazał Marka Garskiego na 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.

- Najłatwiej jest napisać historię, której się nie da udowodnić, i posłać ją do sądu razem z człowiekiem - komentuje Marek Garski.

Obrońcy, którzy domagali się uniewinnienia, już złożyli apelację, podobnie jak prokurator, który żądał 25 lat pozbawienia wolności.

Także matka Anny Garskiej uważa, że 15 lat więzienia to zbyt niski wyrok dla Marka. - Czuję się winna w stosunku do Ani. Byłyśmy przyjaciółkami i nie mogę sobie tego podarować, że wtedy, kiedy mnie najbardziej potrzebowała, mnie nie było razem z nią - mówi.

I przypomina, że gdy 10 lipca 2012 roku była w domu Anny i Marka, wewnątrz "wszystko wyglądało inaczej". - Przede wszystkim zostały usunięte od razu wszystkie zdjęcia Ani - opowiada.

- To już się zaczynała polityka w stosunku do dziecka, żeby dziecku jak najszybciej wymazać z pamięci matkę - twierdzi Michalina Kaczyńska. - Szybko w to miejsce wstawić inną kobietę, żeby się to po prostu zatarło. Bo tak się dziwnie składa, że te kobiety, które już po tygodniu wybierał, romansował z nimi, były w pewien sposób podobne do Ani - zaznacza.

- Nie wiem jaki był cel: czy chciał zagłuszyć coś w swoim sumieniu, czy chciał manipulować dzieckiem - zastanawia się matka Anny Garskiej.

"Niech powie, gdzie jest ciało"

Byli koledzy policjanci Marka Garskiego powiedzieli dziennikarzowi "Superwizjera" TVN: - Niech tylko Marek Garski powie, gdzie jest ciało. To sprawę rozwiąże i załatwi.

- To bardzo miło z ich strony - kwituje te słowa Marek Garski.

"Policjant skazany za zabicie żony" - druga część dyskusji
"Policjant skazany za zabicie żony" - druga część dyskusjiSuperwizjer TVN

Autor: mm//rzw / Źródło: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Jak na wiadomość o ucieczce Marcina Romanowskiego na Węgry zareagowali przedstawiciele jego obozu politycznego? Według Mai Wójcikowskiej niektórzy "trochę przecierali oczy i nie ukrywali zdziwienia". - Mam wrażenie, że Romanowski jednak trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka - przyznał Konrad Piasecki. Według relacji Agaty Adamek politycy wcześniej związani z Funduszem Sprawiedliwości obawiali się, że gdyby Romanowski był teraz w Polsce, mógłby powiedzieć "za dużo".

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Źródło:
TVN24

Premier Słowacji Robert Fico spotkał się na Kremlu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Wieczorem szef słowackiego rządu przekazał w mediach społecznościowych, że odbyli "długą rozmowę", a Putin "potwierdził gotowość Moskwy do kontynuowania dostaw gazu na Zachód i Słowację". Ukraina zapowiedziała, że nie przedłuży wygasającego wraz z końcem roku kontraktu, który zezwala na tranzyt gazu przez jej terytorium.

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Jedna z pięciu ofiar piątkowego ataku w Magdeburgu to dziewięcioletni Andre. "Niech mój mały miś znowu lata dookoła świata" - napisała w pożegnalnym wpisie w mediach społecznościowych jego matka. Hołd zmarłemu dziewięciolatkowi oddała też lokalna straż pożarna. Chłopiec należał do jej dziecięcego oddziału.

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

Źródło:
BBC, Bild, Sky News

Nie wiem, co ulęgło się w głowie przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, to rzecz niezrozumiała - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW. Odniósł się w ten sposób do działań sędziego Sylwestra Marciniaka, który domaga się podjęcia ponownej uchwały w sprawie pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości.

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Źródło:
TVN24

Premier Albanii Edi Rama zapowiedział wprowadzenie blokady na popularną aplikację TikTok - poinformował Reuters. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 roku. TikTok domaga się wyjaśnień od albańskich władz.

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Źródło:
Reuters

Pod hasłem "tekstylia" kryje się wiele. Po pierwsze odzież - to oczywiste. Ale także buty, dywany, firany, pościel czy koce. Zużyte i wyrzucane, lądowały do tej pory w pojemnikach na odpady zmieszane. Od nowego roku to się zmieni.

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Źródło:
Fakty TVN

Dzieci czekają na przeszczep serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Warszawie. Podłączone do sztucznej komory mogą tylko czekać na organ od zmarłego dawcy - takie serce, które będzie pasowało. Przeszczepów w klinice jest coraz więcej, ale potrzeby są duże.

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Źródło:
Fakty TVN

Samolot z dziesięcioma osobami na pokładzie rozbił się i uderzył w sklep w centrum turystycznej miejscowości Gramado na południu Brazylii. Jak podały władze, nikt z pasażerów nie przeżył.

Samolot spadł na sklep

Samolot spadł na sklep

Źródło:
Reuters

Pogoda na Boże Narodzenie. Przed świętami lokalnie dosypie jeszcze trochę śniegu, czy jednak wystarczy go, by utrzymał się do Wigilii? Sprawdź najnowszą aktualizację świątecznej prognozy pogody.

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz ujawnił w TVN24, że otrzymał e-mail z informacją, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak "zarządził tryb obiegowy podjęcia uchwał", wśród których ma się znajdować uchwała w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Kalisz zgodził się, że jest to próba podjęcia uchwały "tylnymi drzwiami" przez przewodniczącego PKW. Sprawę komentowali politycy PSL, KO, a także szefowa kancelarii prezydenta.

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

Źródło:
TVN24

Amerykańska aktorka Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego, swojego partnera z planu "It Ends with Us" i jednocześnie reżysera tego filmu, o szereg niestosownych zachowań. Aktorka twierdzi również, że mężczyzna, wspólnie ze studiem, które wyprodukowało film, zorganizował przeciwko niej kampanię oszczerstw. Prawnik studia stanowczo temu zaprzeczył, nazywając twierdzenia aktorki "całkowicie fałszywymi i oburzającymi".

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Źródło:
BBC, New York Times, Variety

IMGW wydał ostrzeżenia meteorologiczne. W południowej Polsce noc przyniesie opady śniegu i silne podmuchy wiatru. Sprawdź, gdzie będzie szczególnie niebezpiecznie.

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Wielu zagranicznych internautów zachwyciła znajdująca się w Polsce świecąca w ciemności ścieżka rowerowa, na której w nocy jakoby widać odwzorowane gwiazdy i gwiazdozbiory. Jak się okazuje, w kraju mamy takiego rodzaju drogę dla rowerów, ale nie wygląda tak spektakularnie.

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Źródło:
Konkret24

Zaparkował na torach tramwajowych i - jak ustalili strażnicy miejscy - poszedł prawdopodobnie na pobliski bazar. Tramwaje nie mogły przejechać swoją trasą, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego. Kiedy po ponad pół godzinie kierowca wrócił do auta, czekały tam już służby. Mężczyzna dostał trzy tysiące złotych mandatu, którego nie przyjął.

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Źródło:
TVN24

W poniedziałek oddamy do użytku odcinek drogi ekspresowej S7, dzięki czemu Warszawa i Kraków uzyskają bezpośrednie połączenie - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Podróż między miastami ma trwać około 2,5 godziny, czyli prawie o połowę krócej niż gdy jeżdżono starą krajową "siódemką" przez Radom i Kielce.

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Źródło:
PAP, GDDKiA

Naukowcy z Katedry Warzywnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu opracowali innowacyjną szklarnię, a w zasadzie cieplarnię bąbelkową, która zapewni wzrost plonu i pomoże zmniejszyć ilość wykorzystanej energii. W hodowli owoców i warzyw pomóc ma piana z mydła.

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Źródło:
tvn24.pl

Premier Węgier Viktor Orban nie po raz pierwszy realizuje skrupulatnie politykę Władimira Putina w Unii Europejskiej, ponieważ uderza w fundamenty wspólnoty - ocenił w "Kawie na ławę" w TVN24 europoseł PSL Krzysztof Hetman, komentując kwestię azylu politycznego dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Europoseł Konfederacji Stanisław Tyszka mówił, o "zdziecinnieniu polskiej polityki, która sprowadza się do relacji interpersonalnych w tym przypadku między Tuskiem a Orbanem, którzy byli kiedyś kumplami, pokłócili się w tym momencie i robią sobie na złość".

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

Źródło:
TVN24, PAP

Po trzech miesiącach prac konserwacyjnych turyści odwiedzający Rzym znów mogą oglądać słynną fontannę di Trevi w pełnym blasku. Wprowadzono jednak limit osób, które mogą jednocześnie przed nią przebywać. Na razie to eksperyment.

Fontanna di Trevi po nowemu

Fontanna di Trevi po nowemu

Źródło:
PAP

Sprawca piątkowego ataku w Magdeburgu, w wyniku którego zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych, został oskarżony o popełnienia morderstwa i usiłowania zabójstwa - poinformowała w niedzielę niemiecka policja. Niemiecki Federalny Urząd do spraw Migracji i Uchodźców przekazał, że otrzymał ostrzeżenie o pochodzącym z Arabii Saudyjskiej mężczyźnie już pod koniec lata 2023 roku za pośrednictwem mediów społecznościowych. W wyniku zamachu zginął 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat.

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Źródło:
PAP, Reuters

Posłanka Magdalena Filiks z KO napisała, że "w Szczecinie i w Gdańsku i wielu innych miejscach doszło w ostatnich latach do takich sytuacji" jak w piątek w Magdeburgu, gdzie w wyniku zamachu i wjechanie autem w tłum zginęło pięć osób, a rannych zostało ponad 200. Tyle że, wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku miały zupełnie inny charakter.

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Źródło:
Konkret24

Niezwykle ciepła grudniowa aura właśnie dobiegła końca. Czego możemy się spodziewać w święta Bożego Narodzenia i w sylwestra? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Źródło:
tvnmeteo.pl

Agencja Reutera opublikowała nagranie, pokazujące moment uderzenia drona w 37-piętrowy wieżowiec w rosyjskim Kazaniu. Wideo pochodzi z portali społecznościowych. Według strony ukraińskiej, bezzałogowiec uderzył w budynek w wyniku działania rosyjskiego systemu walki radioelektronicznej i obrony powietrznej.

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Źródło:
NV, Tatar-Inform, Kommiersant, tvn24.pl

Przez pół wieku przepisy chroniły wilki na naszym kontynencie, teraz znów będzie można do nich strzelać. Ale póki co - nie w Polsce. Komisja Europejska uchyliła wprawdzie furtkę do polowań na wilki, ale polski rząd deklaruje, że nie zamierza na razie z niej korzystać. Na ten moment więc wilk pozostaje w naszym kraju zwierzęciem pod ścisłą ochroną.

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

Źródło:
tvn24.pl

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski dotarł do Ukrainy medycznym kamperem, który będzie działał jak mobilny szpital. Możliwe będzie w nim między innymi przeprowadzanie zabiegów chirurgicznych - poinformował w niedzielę portal Vatican News.

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Źródło:
PAP

Przed nami czas, kiedy nikt nie powinien być sam i kiedy nikt nie powinien być głodny. Już w weekend rozpoczęły się wigilie dla osób w kryzysie bezdomności, samotnych i ubogich. Od 28 lat miejscem spotkań jest Rynek Główny w Krakowie. To już 28. Wigilia Jana Kościuszki, krakowskiego restauratora. To wydarzenie łączy ludzi o wielkich sercach, by wspólnie pomóc i stworzyć chociaż namiastkę świąt Bożego Narodzenia.

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Źródło:
Fakty po Południu TVN24