Do sądu we Włocławku trafi akt oskarżenia przeciwko 10 policjantom, którym prokuratura zarzuca przyjmowanie łapówek od kierowców. W zamian funkcjonariusze nie wystawiali mandatów za przekroczenie prędkości i nie przyznawali punktów karnych.
Poniedziałkowa decyzja Prokuratury Okręgowej we Włocławku o skierowaniu do sądu aktu oskarżeni, to finał śledztwa w głośnej sprawie dotyczącej lokalnej drogówki.
Afera wyszła na jaw po tym, jak jeden ze skruszonych kierowców zgłosił fakt wręczenia policjantom łapówki. Po tym zawiadomieniu do sprawy wkroczyło Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji w Warszawie.
Do 10 lat więzienia
Dzięki kilku miesiącom śledztwa, w tym obserwacji policyjnych patroli, prokuraturze udało zebrać się dowody potwierdzające winę funkcjonariuszy drogówki. Do ich zatrzymania doszło w lutym zeszłego roku.
Za przyjmowanie korzyści majątkowych w związku z pełnieniem obowiązków służbowych grozi im od roku do 10 lat więzienia. Taka sama kara może spotkać również 25 kierowców, którzy wręczali łapówki.
Reporter TVN24 Łukasz Sidorkiewicz zaznacza, że jednoczesne zatrzymanie 10 funkcjonariuszy włocławskiej drogówki - i w konsekwencji ich zawieszenie w obowiązkach - było rok temu poważnym ciosem dla tej jednostki. Stanowili oni wówczas jedną trzecią lokalnego wydziału drogowego, a w praktyce - połowę policjantów, którzy działali w terenie.
- Dwóch policjantów w ubiegłym roku złożyło raporty i zwolniło się. Natomiast kolejnych ośmiu komendant zwolnił ze służby, z uwagi na to, że minął termin ich zawieszenia - mówi rzecznik włocławskiej policji, nadkom. Małgorzata Marczak. Dodała, że jeśli zostaną oni uniewinni w toku procesu, wówczas będą mieli prawo ubiegać się o powrót do służby.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24