Cięcia budżetowe MSWiA powoli dają o sobie znać. Tatrzańscy policjanci z niepokojem patrzą w przyszłość. W ich kasie jest coraz mniej pieniędzy na paliwo. Jak wyliczają starczy tylko na zapas do maja, później pozostaną piesze patrole.
Jeśli pieniądze na paliwo faktycznie się skończą, turyści przebywający na Podhalu mogą być poważnie zagrożeni. Brak paliwa to jednocześnie brak szybkich interwencji. Może się okazać, że choć sprawnych radiowozów nie zabraknie, to większość z nich będzie stała w garażach, zastąpią je piesze patrole.
Miasto pomoże?
Sytuacją zaniepokojony jest burmistrz Zakopanego. - Ja jednak cały czas liczę, że komenda główna zabezpieczy takie ilości pieniędzy, że paliwa nie zabraknie - mówi Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. Zaznacza jednak, że jeśli sytuacja byłaby tragiczna, to miasto jest przygotowane na pomoc. - Nigdy nie uciekaliśmy od pomocy. W zasadzie nie ma roku żebyśmy nie pomagali naszej zakopiańskiej policji, nie tylko w kwestiach zakupu paliw, ale też zakupu samochodów - dodaje Majcher.
"Lepiej jak będą chodzić niż jeździć"
Także mieszkańcy miasta czują się zagrożeni. - Trzeba policji dołożyć tych pieniążków, żeby było na benzynę, bo jeśli samochody staną, to nie będzie bezpiecznie - martwi się jeden z mieszkańców.
W Zakopanem są też tacy, którym wizja braku patroli samochodowych nie przeszkadza. - Wreszcie zaczną chodzić, a nie jeździć to może coś będą pilnowali, bo jak przejadą ulicami, no to co zrobią? - mówi jedna z kobiet.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24