Dwaj policjanci z Łazisk w województwie Śląskim zostali aresztowani w sprawie pobicia 17-latka z Wyr. Chłopak przed tygodniem miał zostać pobity na komisariacie, po kilku dniach w szpitalu usunięto mu śledzionę.
Prokuratura Rejonowa w Mikołowie zarzuciła policjantom m.in. pobicie chłopca. Grożą im kary do ośmiu lat więzienia.
- Obaj aresztowani na trzy miesiące policjanci mają po 26 lat, stopień sierżanta oraz 6- i 7-letni staż pracy. Ostatnio pracowali w referacie przestępstw kryminalnych. Wobec obu zostało już wszczęte postępowanie dyscyplinarne – poinformował Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej Policji.
Rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej Marta Zawada-Dybek powiedziała, że w oparciu o zeznania świadków i opinię biegłego lekarza, funkcjonariuszom postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień przez pobicie, którego skutkiem były ciężkie obrażenia ciała.
O zajściu poinformował policję w środę ojciec chłopca. Według jego relacji, syn miał zostać pobity przez funkcjonariuszy z komisariatu w Łaziskach Górnych. Podczas śledztwa obaj podejrzani policjanci zaprzeczali, by pobili nastolatka.
Według wstępnych ustaleń policyjnego Wydziału Kontroli, w poniedziałek wieczorem, podczas legitymowania, nastolatek nie chciał podać policjantom swoich danych. Został przewieziony do komisariatu, aby zweryfikować jego tożsamość.
Godzinę później chłopak wyszedł z komisariatu. Swoim kolegom opowiedział, że został tam pobity. Gdy w środę źle się poczuł, został przewieziony do szpitala, gdzie został poddany zabiegowi usunięcia śledziony. Lekarze stwierdzili u niego również złamanie nosa.
Szef śląskiej policji mł.insp. Zbigniew Stawarz polecił wyjaśnić sprawę. Do komisariatu w Łaziskach pojechali policjanci z Wydziału Kontroli komendy wojewódzkiej, którzy zebrane na wstępie informacje przekazali policjantom z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, czyli tzw. policji w policji oraz prokuratorom.
Pierwsze czynności śledztwa – łącznie z postawieniem zarzutów i wnioskiem o areszt dla policjantów – przeprowadziła prokuratura w Mikołowie. Tamtejsi śledczy poprosili jednak przełożonych o wyłączenie z prowadzenia tej sprawy. Nie wiadomo na razie, gdzie śledztwo zostanie przekazane.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24