Polska i Niemcy opracują wspólny podręcznik do historii. W Berlinie oficjalnie zainaugurowano już prace nad książką. Punktem wyjścia ma być okres od XVI do XVIII wieku.
Rządy obu państw, a także 16 krajów związkowych Niemiec, upoważniły do realizacji projektu współprzewodniczących Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej. Będą to Michael G. Mueller z Uniwersytetu Halle-Wittenberg i Robert Traba z Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk.
Ma to być pierwszy podręcznik odpowiadający programowym wytycznym dla szkół średnich w Polsce i w Niemczech. Pierwsze wyniki prac zespołu autorskiego mają być zaprezentowane na przyszłorocznej konferencji Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej, która odbędzie się w Łodzi.
"Chodzi o zachowanie równowagi"
Według Roberta Traby i Michaela Muellera, okres historii od XVI do XVIII wieku byłby najlepszym punktem wyjścia, bo w tym czasie oba kraje: ówczesna Rzesza i Rzeczpospolita, miały podobne znaczenie oraz "interesującą konstrukcję". - Chodzi o zachowanie równowagi. Rzeczpospolita także była w tym czasie mocarstwem, o czym w Niemczech chyba niewielu wie - powiedział Traba, który jest także współprzewodniczącym Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej.
Chodzi o zachowanie równowagi. Rzeczpospolita także była w tym czasie mocarstwem, o czym w Niemczech chyba niewielu wie. Robert Traba
Jak przyznaje prof. Miller z Uniwersytetu w Halle, głównym problemem wcale nie będzie historia. - Kłopoty będą w kontekście dydaktycznym. To wcale nie takie proste, żeby ustalić taki plan, który jest odpowiedni do różnych problemów nauczania w Polsce i w Niemczech - tłumaczy profesor.
Wojna ze stereotypami
- Ponieważ celem opracowania wspólnej książki jest wzajemne zrozumienie, to musi być ona lepsza, niż zwykłe podręczniki. Musi być interesująca dydaktycznie, by nauczyciele chętnie po nią sięgali - tłumaczył historyk.
Zdaniem Traby, błędem byłaby także prosta rekonstrukcja narodowego postrzegania wydarzeń historycznych, która grozi utrwaleniem starych stereotypów.
Niemiecki historyk Rudolf von Thadden, który brał udział w pracach nad trzema tomami podręcznika francusko-niemieckiego, radził, by Polska i Niemcy nie próbowały pisać historii polsko-niemieckiej, ale stworzyć polsko-niemiecki podręcznik do historii.
- Napiszcie podręcznik nie dla naukowców, ale dla rzeczywistych adresatów, którymi są uczniowie. Dlatego trzeba wziąć pod uwagę zdanie nauczycieli - dodał von Thadden.
"Te same określenia - inne znaczenie"
- Te same określenia są różnie rozumiane w poszczególnych krajach - zaznaczył niemiecki historyk. Przykładem jest pojęcie narodu, które inaczej rozumiane jest we Francji - jako państwo i jego struktury - a inaczej w Niemczech, a także w Polsce. To samo dotyczy pojęć geograficznych - tłumaczył von Thadden.
Te same określenia są różnie rozumiane w poszczególnych krajach. Przykładem jest pojęcie narodu, które inaczej rozumiane jest we Francji - jako państwo i jego struktury - a inaczej w Niemczech, a także w Polsce. Rudolf von Thadden
Zdaniem historyka Thomasa Serriera, zabieg ten nie tylko daje inne spojrzenie na sąsiedni kraj, ale może być też pierwszym krokiem w kierunku odarcia nauczania historii z etnocentryzmu, który, zdaniem Serriera, obecny jest w szkołach francuskich.
Jedna książka już jest
W piątek w Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie otwarto także wystawę pt. "Historia Polski i stosunki polsko-niemieckie", która towarzyszy promocji podręcznika pod tym samym tytułem, opracowanego przez Niemiecki Instytut Polski (Deutsches Polen Institut -DPI) w Darmstadt.
- Nasz podręcznik jest uzupełnieniem tradycyjnych niemieckich podręczników, w których o historii Polski mówi się za mało - powiedział PAP współautor książki Manfred Mack z DPI.- Stanowi swoisty poradnik, jak lepiej nauczać o Polsce.
Książka ukazała się pięciu tysiącach egzemplarzy w zeszłym roku. Jest wykorzystywana głównie przez szkoły, które współpracują z Polską i w których uczy się języka polskiego.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24