Jedno z największych w kraju śledztw dotyczących tzw. mafii paliwowej zostało umorzone. Liczącą 300 tomów akt sprawę zamknął prokurator zajmujący się na co dzień wypadkami drogowymi, a ściągnięty na miesiąc do prowadzenia tej sprawy. Dzięki jego decyzji oczyszczeni z zarzutów biznesmeni odzyskali część gigantycznego majątku: 30 mln zł w gotówce, samolot, helikopter, a także luksusowy jacht pełnomorski - pisze "Dziennik".
Sprawą kontrowersyjnego umorzenia już zainteresował się minister sprawiedliwości. - Prokurator krajowy sprawdza, czy było ono zasadne - powiedział portalowi tvn24.pl Andrzej Czuma. A Maciej Kujawski - rzecznik ministerstwa - sprecyzował, że "słuszność podjętej decyzji przeanalizuje biuro do spraw przestępczości zorganizowanej ". - Nie upłynęło jeszcze sześć miesięcy od chwili uprawomocnienia się postanowienia o umorzeniu, istnieje więc możliwość uchylenia tej decyzji - powiedział rzecznik. I dodał, że stanie się tak dopiero w momencie, kiedy analiza okoliczności podjęcia decyzji o umorzeniu da jednoznaczny wynik, że "doszło do rażącego naruszenia prawa".
"Dz": Specjalista od wypadków drogowych umorzył śledztwo ws. mafii
Decyzja o umorzeniu jednego z głównych wątków w gigantycznym śledztwie dotyczącym mafii paliwowej (obejmuje ponad 170 wątków) zapadła 15 maja w Prokuraturze Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Podjął ją delegowany tam prokurator Aleksander Głuchow z Prokuratury Rejonowej w Pleszewie. „Dziennik” ustalił, że nigdy wcześniej nie prowadził spraw aferalnych, specjalizuje się w wypadkach drogowych. Umorzył śledztwo tuż przed końcem delegacji.
Dzięki jego decyzji właściciel poznańskiej spółki Ekoenergia Marek B. wraz z trzema najbliższymi współpracownikami mógł odetchnąć z ulgą. Po trzech latach przestał być podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy. Odzyskał także zarekwirowaną na poczet roszczeń Skarbu Państwa część gigantycznego majątku - 30 mln zł, cessnę cittation wartą ponad 2 mln zł oraz helikopter Mi-2, a także luksusowy jacht pełnomorski.
Odsunęli prokuratorów
Śledztwo zostało umorzone mimo, że jeszcze na przełomie lutego i marca prokuratorzy zapewniali, żepaliwowy gang stanie wkrótce przed sądem. Jednak sprawa szła, jak po grudzie. Dwukrotnie odsuwano od sprawy prokuratorów: pierwszego w 2008 r., drugiego na wiosnę 2009 r. Z jakich przyczyn? - O kulisach odsunięcia mnie, mojego kolegi i umorzenia tej sprawy mogę mówić jedynie przed swoimi najwyższymi przełożonymi, np. prokuratorem krajowym i ministrem sprawiedliwości. Obowiązuje mnie rygorystyczna tajemnica służbowa - tłumaczy „Dziennikowi” prokurator Grzegorz Florczak.
Śledczy chcieli skierować do sądu akt oskarżenia, prokurator Głuchow, który jako ostatni przejął śledztwo, zdecydował inaczej.
- Sprawa zajmuje 300 tomów akt. To drobiazgowe analizy przepływów finansowych między spółkami rejestrowanymi m.in. na Białorusi, Łotwie, w Uzbekistanie i USA. Ten prokurator nigdy wcześniej nie prowadził spraw aferalnych. Jak w tak krótkim czasie mógł podjąć merytoryczną decyzję? - pyta jeden ze śledczych znających dokładnie sprawę.
Umorzył sprawę, ale jej nie kojarzy
Co na to Głuchow? - Sprawa Ekoenergii? Nie kojarzę... Proszę ewentualnie pytać w prokuraturze okręgowej - odpowiedział „Dz” prokurator. Pytany, czy w swojej karierze prowadził już poważne sprawy aferalne, stwierdził: - Nie odpowiem.
Tłumaczenia szefów prokuratury w Ostrowie Wielkopolskim też są lakoniczne. - Chodziło o sprawne poprowadzenie śledztwa, dlatego sięgnęliśmy po prokuratora z rejonu. Podjął czysto merytoryczną decyzję. Niestety prokuratorzy zajmują się wszystkim, nie ma u nas specjalizacji: raz się robi sprawę wypadku, raz zabójstwa i poważną aferalną - mówi szef pionu śledczego Agata Kobiela-Kurczaba.
Prokuratorzy interweniują u Czumy
Kilku prokuratorów z Ostrowa uważa, że śledztwo ws. Ekoenergii zostało umorzone w podejrzanych okolicznościach. I dlatego napisali list do ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy z prośbą o spotkanie. - Jestem już z nimi umówiony. Spotkam się, bo mam do nich zaufanie - mówi portalowi tvn24.pl Czuma.
- Zażądałem, by akta tej sprawy trafiły do biura przestępczości zorganizowanej, gdzie decyzja o umorzeniu zostanie zbadana - dodaje zastępca prokuratora generalnego Edward Zalewski. Prokuratura Krajowa może w pół roku po umorzeniu śledztwa podjąć je na nowo.
Wielowątkowe śledztwo
Mafia paliwowa – jak pisał doniosły media – uszczupliła Skarb Państwa o wiele miliardów złotych. Proceder szeroko opisała m.in. „Gazeta Wyborcza” i "Rzeczpospolita". Jak zarabiali paliwowi baronowie? Sprowadzali z zagranicy olej opałowy i zużyty olej lotniczy, które następnie wykorzystywali do nielegalnej produkcji benzyny lub oleju napędowego. i rozprowadzali po Polsce jako pełnowartościowe paliwo. Baronowie paliwowi zapewniali swojej organizacji ochronę policji i służb specjalnych.
Początkowo - w latach 90. - mafia paliwowa działała tylko we Wrocławiu, Szczecinie i na Śląsku. Od 2000 r. zaczęła się to rozszerzać na cały kraj, by w końcu przekroczyć granice Unii Europejskiej.
Przestępcy zakładali fikcyjne firmy na całym świecie, dzięki którym unikali bezpośredniego przelewania pieniędzy z paliwowego interesu na prywatne konta. Ostatecznie trafiały one na prywatne konta w tzw. rajach podatkowych, takich jak Wyspy Owcze czy Szwajcaria. Dodatkowo dla zatarcia śladów dokumenty i towar wędrowały przez różne kraje - jedna z baz, przez które przepływało trefne paliwo znajdowała się właśnie w Ostrowie Wielkopolskim.
Jeden z wątków mafii paliwowej dotyczył korupcji związanej z akcyzą w Ministerstwie Finansów.
mac/ola
Źródło: Dziennik, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24