- Chciałabym bardzo wyraźnie powiedzieć, że rząd niemal każdego dnia ponawia swoje propozycje rozmowy, spotkań i wspólnego działania na rzecz dobra Polski - powiedziała na czwartkowej konferencji prasowej Joanna Mucha, szefowa sztabu PO.
W środę Andrzej Duda zaprosił do Pałacu Prezydenckiego szefową MSW, która poprzedniego dnia brała udział w spotkaniu unijnych ministrów dotyczącym kryzysu związanego z napływem uchodźców. Teresa Piotrowska nie przyjęła zaproszenia, a Ewa Kopacz podkreśliła, że wraz ze swoimi ministrami jest gotowa do spotkania z prezydentem w formule Rady Gabinetowej.
Szefowa sztabu wyborczego PO Joanna Mucha oceniła na czwartkowej konferencji prasowej, że działania Andrzeja Dudy zmierzają do tego, by "pokazać, że rząd PO nie chce z nim współpracować". Jak przekonywała, strona rządowa "niemal każdego dnia" ponawia natomiast swoje propozycje rozmów i spotkań.
- Jest dla mnie rzeczą dziwną i zastanawiającą, że pan prezydent w obliczu jednego z największych kryzysów, jaki dzieje się na naszych oczach, nie zwołuje Rady Gabinetowej ani Rady Bezpieczeństwa Narodowego. W moim przekonaniu to takie działania miałyby największy sens - stwierdziła Mucha.
Jak przypomniała, Ewa Kopacz zadeklarowała, że po powrocie z Brukseli, gdzie w środę odbywał się szczyt przywódców UE, jest gotowa spotkać się z prezydentem. - Pani premier jest osobą, która koordynowała wszystkie nasze działania dotyczące tego kryzysu - wyjaśniła.
"Cały czas wyciągamy dłoń"
Mucha została poproszona o skomentowanie słów Mariusza Kamińskiego, który w programie "Jeden na jeden" w TVN24 stwierdził, że jest przekonany, iż "jeżeli pani Kopacz i PO potwierdzi swój mandat, pan prezydent niezwłocznie po wyborach spotka się z nowym premierem".
- To jest bardzo znamienne, że pan prezydent deklaruje wolę spotkania się po wyborach. To po raz kolejny wskazuje na to, że jest uczestnikiem kampanii wyborczej. PiS próbuje przekonać Polaków, że PO nie chce współpracować z Andrzejem Dudą. To jest nieprawda - podkreśliła. - My naprawdę jesteśmy gotowi do współpracy z prezydentem, cały czas wyciągamy dłoń i cały czas czekamy, aż ta nasza wyciągnięta ręka zostanie przyjęta - dodała.
Na konferencji prasowej zaprezentowano nowy spot wymierzony w prezydencki projekt ws. obniżenia wieku emerytalnego. Obok Joanny Muchy o projekcie mówił Łukasz Abgarowicz.
- Mamy głębokie przekonanie, że ustawa, która trafiła kilka dni temu do Sejmu, jest tylko i wyłącznie zagrywką polityczną - powiedziała Mucha.
Szefowa sztabu PO przytoczyła wyliczenia, zgodnie z którymi koszt reformy do 2020 r. to 40 mld złotych, do 2030 r. - 250 mld, a do 2040 r. - nawet 500 mld złotych.
- Ten niedobór środków w systemie emerytalnym będzie skutkował albo bardzo wysoką podwyżką podatków albo obniżeniem emerytur. Wskazujemy również na to, że ten projekt będzie powodował obniżenie emerytur kobiet, nawet o ponad 70 proc. i mężczyzn o około 20 proc. - wyjaśniła.
Jak oceniła, "pan prezydent Duda pokazuje niekonsekwencję w swoim działaniu".
- W kampanii mówił o prostym skróceniu wieku emerytalnego (...) Wtedy, kiedy zgłosił swoje pytania referendalne, już łączył obniżenie wieku ze stażem pracy. Teraz po raz kolejny wraca do prostego obniżenia wieku emerytalnego do 60 i 65 lat. Mamy więc pytanie: jakie jest stanowisko pana prezydenta, skoro co chwilę jest zmieniane? - powiedziała.
"Niechlujnie i na kolanie"
Mucha zauważyła też, że "projekt budzi daleko idące wątpliwości konstytucyjne". Przypominała, że Trybunał Konstytucyjny wskazał, iż zróżnicowanie wieku emerytalnego ze względu na płeć może być niezgodne z ustawą zasadniczą.
- Chcielibyśmy też zwrócić uwagę, że ustawa została przygotowana w sposób niechlujny, została napisana na kolanie. Świadczą o tym przede wszystkim błędy w wyliczeniach, polegające na tym, że sumowano skumulowane wartości (...) O niechlujnym przygotowaniu tego projektu świadczą też błędy językowe - wyliczała szefowa sztabu PO.
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24