Ruszył proces o zniesławienie, jaki komendant powiatowy policji ze Strzelec Opolskich wytoczył policjantce nagranej podczas rozmowy z komendantem wojewódzkim policji w Opolu. Kobieta mówiła, że strzelecki komendant jeździł radiowozem korzystać z usług prostytutek.
Proces będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami przed Sądem Rejonowym w Opolu. Jak powiedział adwokat Witold Ginalski, który reprezentuje strzeleckiego komendanta Dariusza Wierzbickiego, na wtorkowym posiedzeniu nie doszło do pojednania, dlatego bezpośrednio po posiedzeniu rozpoczęła się rozprawa. Jak dodał, we wtorek przesłuchano policjantkę i komendanta. Strona pozywająca złożyła też wnioski dowodowe, m.in. o przesłuchanie jednego świadka. Adwokat nie potwierdził, że chodzi o nagranego z policjantką byłego już komendanta wojewódzkiego policji w Opolu Leszka Marca. Ani policjantka, ani reprezentujący ją adwokat nie chcieli komentować sprawy. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 31 października.
Przeciwko komendantowi
Prywatny akt oskarżenia, który przeciw policjantce - naczelnik wydziału komunikacji KWP Opole - skierował Wierzbicki, wpłynął do Sądu Rejonowego w Opolu w lipcu. Pierwsze posiedzenie pojednawcze zaplanowane na połowę lipca nie odbyło się z powodu nieobecności pozwanej. Podczas potajemnie nagranej rozmowy z byłym już komendantem wojewódzkim policji w Opolu gen. Leszkiem Marcem policjantka mówiła, że strzelecki komendant jeszcze przed swoim awansem został przyłapany na tym, jak jeździł radiowozem, by skorzystać z usług prostytutek. Miało do tego dojść podczas akcji prowadzonej przeciwko "tirówkom". Sprawą zajął się Wydział Kontroli KWP w Opolu, który ostatecznie odmówił wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec Wierzbickiego, bo "nie znaleziono ku temu żadnych podstaw". Wierzbicki nie chciał się wypowiadać na temat oskarżenia przeciwko naczelniczce, które złożył w sądzie. Od początku zaprzeczał rewelacjom, jakie padły w trakcie rozmowy. Tłumaczył, że nie naraził na szwank dobrego imienia policji. Jego adwokat we wtorek powiedział, że komendant ze Strzelec Opolskich domaga się przede wszystkim oświadczenia ze strony policjantki, iż stwierdzenia, które padły w nagranej tajnie rozmowie, są nieprawdziwe; chce też przeprosin, również na łamach mediów lokalnych.
Rozmowa osobista
Płytę z nagraniem rozmowy naczelniczki z Marcem anonimowy informator przesłał do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej". W maju gazeta napisała, że komendant został potajemnie nagrany w swoim gabinecie podczas rozmowy z wysoko postawioną oficer policji, a "w rozmowie pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". W dniu ujawnienia nagrania gen. Marzec został zdymisjonowany i przeszedł na emeryturę. Policjantkę zawieszono na czas postępowania dyscyplinarnego. Śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchu oraz ujawnienia nagrania w mediach prowadzi Prokuratura Okręgowa w Legnicy.
Autor: mn/jk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | TVN24