Dyrektor Oddziału Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy, Adam Koc, wobec którego TVN zastosował prowokację dziennikarską, podał się do dymisji. - Moje postępowanie było naganne - przyznał Koc. Wcześniej PSL zastrzegało, że będzie bronić tego "młodego, skutecznego człowieka i jednego z najlepszych pracowników agencji".
Niedługo po złożeniu dymisji,prezes Agencji Rynku Rolnego przyjął rezygnację.
Koc sam jednak podjął decyzję o rezygnacji ze stanowiska. - Złożyłem rezygnację na ręce prezesa ARR, oddałem się do dyspozycji. Znam swoje miejsce w szeregu, nie mogą mieć miejsca takie sytuacje - powiedział.
W poniedziałek wieczorem w programie TVN wyemitowano materiał, w którym dyrektor bydgoskiej agencji obiecał stanowisko specjalisty po kilku minutach rozmowy z dziennikarzem programu TVN "Teraz My". W rozmowie dziennikarz powołał się na ministra rolnictwa.
Koc tłumaczył, że za kilka dni rozstrzygnięty zostanie konkurs, a on pomoże w przeforsowaniu kandydatury.
Po ujawnieniu przez TVN nagrania z rozmowy stwierdził, że przebiegała ona zupełnie inaczej. Jednocześnie też zapewnił, że nie chodziło o etat a jedynie pracę czasową.
- Zawsze powodem jakichś naborów jest rotacja: ludzie przecież odchodzą, albo chorują. Tak jak w tym przypadku: to był nabór na zastępstwo. Miejsce się zwolniło, bo kobieta, która pracowała jest w ciąży. Etat jest wolny czasowo. I są potrzebne ręce do pracy - mówił Koc. - Jedynym kryterium dla komisji - bo nie byłbym jedyną osobą oceniającą – byłyby przede wszystkim kwalifikacje - dodał.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24