Kompromis w sprawach światopoglądowych wypracowano z trudem w latach 90. i teraz nie ma powodu, by go naruszać - powiedział w "Magazynie 24 godziny" poseł PO Jarosław Gowin, który decyzją premiera Donalda Tuska stoi na czele zespołu mającego opracować stanowisko rządu ws. in vitro.
W środę premier Donald Tusk powiedział, że rząd "na razie nie przewiduje rozszerzenia palety procedur finansowanych ze składki zdrowotnej". Jednak jeszcze pod koniec listopada mówił, że ten rząd i koalicja będą chciały wesprzeć finansowo tę metodę, nawet mimo "sceptycyzmu Kościoła" w tej sprawie. W podobnym tonie wypowiadała się minister zdrowia Ewa Kopacz, nie kryjąc swojego poparcia dla in vitro. Zapowiedzi te wywołały ostrą reakcję niektórych środowisk, m.in. Kościoła.
- Te wypowiedzi były prywatnymi stanowiskami pani Kopacz, a premier wyraził tylko swoją opinię. To świadczy tylko o tym, że w PO panuje pluralizm - tłumaczył te wypowiedzi Gowin, który stoi na czele zespołu mającego na celu opracować stanowisko rządu ws. in vitro. Jak dodał, kwestia in vitro dotyczy światopoglądu, a ten PO nie chce się mieszać. - Gdyby Polacy chcieli naruszenia kompromisu światopoglądowego, to w wyborach zagłosowaliby na PiS lub LiD - stwierdził. I jak dodał, koalicja PO-PSL chce zajmować się tym, co naprawdę interesuje wyborców, czyli konkretnymi działaniami. - Kiedy jeżdżę na spotkania, nikt się mnie nie pyta o religię na maturze czy in vitro. Ale pytają np. o zmianę przepisów budowlanych - argumentował.
LiD: wygrali biskupi Według Izabelli Sierakowskiej z LiD, temat in vitro to wybór między tym, co jest ważniejsze: szczęście rodziny czy to, co mówią biskupi. - Bezpłodność to problem 900 tys. Polek. To tworzy nieszczęśliwe rodziny, rozwody. Sama adopcja nie jest rozwiązaniem problemu - mówiła. W ocenie Sierakowskiej, jeżeli metoda in vitro nie będzie dofinansowana, to również nie powinna być dofinansowana budowa Świątyni Opatrzności Bożej.
Z kolei zdaniem Jolanty Szczypińskiej z PiS, środki, które miałyby zostać przeznaczone na dofinansowanie in vitro powinno się przeznaczyć na inne potrzeby dotyczące dzieci, np. na leczenie nowotworów i innych chorób. - Bo Środki z NFZ są na leczenie. A in vitro to nie leczenie, bo problem niepłodności zostaje - argumentowała. Przyznała, że w przyszłości mogą pojawić się metody, które spowodują, że np. podczas sztucznego zapłodnienia nie będą ginęły komórki. Według niej do tego czasu wszczynanie sporów jest niepotrzebne.
Religa: wybieram życie do uratowania Zdaniem b. ministra zdrowia Zbigniewa Religi, problemem w Polsce obecnie są pieniądze, którymi dysponuje Narodowy Fundusz Zdrowia. To - jego zdaniem - determinuje wybór, czy dotować in vitro. - W sytuacji, gdy mam do wyboru możliwość uratowania życia, niezależnie od tego czy osoby młodej czy starej, i dofinansowanie in vitro, to wybieram ratowanie życia tych, którzy mogą je utracić - powiedział w wieczornym "Magazynie 24 godziny" Religa. Polityk zaznaczył, że Kościół i biskupi mieli nie tylko prawa, ale i obowiązek do wydawania opinii dotyczących metody in vitro.
tea
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24