W olsztyńskim szpitalu klinicznym zakończyła się ostatnia z serii operacji wszczepienia stymulatora osobie w śpiączce. Jako ostatni operowany był Adrian z Giżycka, który w śpiączce jest od 2,5 roku. Dotychczas operowane osoby czują się dobrze.
W środę operacje wszczepienia stymulatorów osobom w śpiączkach przeprowadzali pod okiem prof. Isao Morita dr Monika Barczewska i Łukasz Grabarczyk - oboje z zespołu prof. Wojciecha Maksymowicza. Jako pierwsza zoperowana została niespełna 20-letnia Sylwia spod Kielc, która zapadła w śpiączkę 2,5 roku temu, po tym, jak uległa wypadkowi komunikacyjnemu. Przed godz. 14 rozpoczęła się operacja 24-letniego Adriana z Giżycka, który jest w śpiączce od 2,5 roku. Chłopak, w ocenie jego rodziców, przeczuwał zabieg. - Na ile umiemy, tłumaczymy mu, że będzie cierpiał, ale że w konsekwencji ma mu to pomóc - mówił ojciec Adriana. Dr Barczewska poinformowała, że operacja Adriana zakończyła się przed godz. 17. - Podobnie jak poprzednie operacje, tak i ta Adriana, się udała - powiedziała lekarka. Dotychczas przeprowadzone operacje wszczepienia stymulatorów ludziom w śpiączkach przebiegły pomyślnie, chorzy są już na salach, podawane im są leki przeciwbólowe.
Kolejne operacje
W środę rano, przed rozpoczęciem operacji prof. Isao Morita odwiedził operowane we wtorek pacjentki: 22-letnią Olę (córkę Ewy Błaszczyk) i 24-letnią Agnieszkę. - Noc minęła spokojnie, nie ma żadnych komplikacji, wszystko jest w porządku - powiedział doktor Łukasz Grabarczyk. Prof. Morita zapowiedział, że w czwartek ustawi pacjentkom wszczepione stymulatory tak, by rozpoczęły wysyłać do wszczepionych do rdzenia kręgowego elektrod impulsy elektryczne. Obsługi stymulatorów nauczone zostaną także rodziny chorych. - Ten impuls będzie na tyle mały, że nie będzie powodował ani pobudzenia chorych, ani nie będzie wywoływał bólu - zapewnił prof. Morita. 22-letnia Ola pooperacyjną noc spędziła spokojnie, 24-letnia Agnieszka była bardzo pobudzona. "Od drugiej w nocy wierciła się, kręciła, próbowała zerwać z siebie podłączone urządzenia. A nad ranem zapłakała. Po raz pierwszy odkąd jest w śpiączce - zapłakała - powiedziała matka Agnieszki, Barbara Holka. Dr Monika Barczewska zastrzegła, że nie wiadomo, czy płacz Agnieszki był efektem bólu, jaki odczuwa po operacji, czy też efektem emocji. Nie wiadomo też, czy był on celowy, czy przypadkowy. - Trzeba będzie ją obserwować, zobaczymy, czy będzie to powtarzała, czy też nie. Bez wątpienia jest to coś innego, zachowanie, jakiego dotąd pacjentka nie przejawiała - przyznała dr Barczewska. Barbara Holka przyznała, że "zeszło z niej ciśnienie", że teraz będzie cierpliwie czekała na efekty zabiegu. - Nadzieja się tli - przyznała.
Pionierska operacja
Operacje wszczepiania stymulatorów ludziom w śpiączkach przeprowadzono dotąd tylko w Japonii. Polegają one na otwarciu kanału kręgowego, a następnie wprowadzeniu elektrody nad oponę twardą rdzenia kręgowego. Do tej elektrody przepływa prąd ze stymulatora, który jest umieszczany na tułowiu pacjentów. Prąd ze stymulatora poprzez elektrodę ma efektywnie drażnić struktury pnia mózgu. Stymulator z elektrodą połączony jest przebiegającym pod skórą przewodem. Stymulator co 15 minut wysyła "porcję prądu" do mózgu. Prof. Wojciech Maksymowicz mówił wcześniej, że ta stymulacja ma wpłynąć na zwiększenie przepływu mózgowego tak, "żeby było więcej odżywczej krwi, żeby te neurony, które przetrwały u tych chorych urazy, poczuły się lepiej, były lepiej odżywione”. Zwiększenie przepływu mózgowego i stymulacja mózgu ma w konsekwencji doprowadzić do nawiązania kontaktu z osobami, które dotąd były w stanie minimalnej świadomości. Doktor Barczewska powiedziała w środę, że jeśli stymulatory zadziałają, nie będzie to oznaczało, że "chorzy wstaną i pójdą". - Musimy tych ludzi niejako na nowo stworzyć, nauczyć ich mówienia, poruszania się, np. jedzenia, czy siedzenia - powiedziała lekarka.
Pierwsze efekty dopiero za miesiąc
Pierwsze efekty przeprowadzanych w Olsztynie operacji będą znane najwcześniej za miesiąc, kiedy chorym zostaną przeprowadzone badania m.in. przepływów mózgowych. U tych, u których one się zwiększą będzie większa szansa nawiązania z nimi kontaktu. Ostatni z operowanych w środę Adrian z Giżycka zapadł w śpiączkę po wypadku losowym, w wyniku którego był niedotleniony.
Autor: kło/ja / Źródło: PAP