Palikot sprowokował Jarosława Kaczyńskiego do zmiany języka wobec lewicy i Grzegorza Napieralskiego - stwierdziła na antenie TVN24 Julia Pitera z PO. W ten sposób tłumaczyła propozycję fotela wicepremiera dla Napieralskiego, którą zgłaszał Janusz Palikot. Jej zdaniem, wpisuje się to doskonale w "happeningowy" sposób prowadzenia polityki przez posła PO.
Pitera odpowiadała w "Poranku TVN24" na zarzuty Marka Migalskiego, który mówił, że Jarosław Kaczyński chce rozmawiać z lewicą, natomiast PO kupuje jej głosy ustami Janusza Palikota.
Jak tłumaczyła Pitera, poseł PiS nie zauważył jednej rzeczy: - To, co powiedział wczoraj Palikot, jest dla niego zachowaniem dość typowym, typową prowokacją.
Jej zdaniem, właśnie propozycja Palikota sprowokowała sztab Jarosława Kaczyńskiego do zwrotu w stronę SLD i Grzegorza Napieralskiego. - Palikot wyskoczył z tym tekstem o ofertach rzekomych dla SLD, mimo że o takich rzeczach mówi tylko premier. Natomiast jaka była reakcja? - pytała retorycznie.
Pułapka Palikota
- Zaczął się wyścig ofert - tłumaczyła Pitera. Jak mówiła, ta prowokacja Palikota "fantastycznie przyspieszyła ofertę ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem Pitery, to Palikot sprawił, że Jarosław Kaczyński zaczął mówić o lewicy i politykach lewicowych, a nawet zadeklarował, że nie będzie używał już przymiotnika "postkomunistyczny".
- Bardzo się pospieszył z kurtuazyjnymi słowami pod adresem Józefa Oleksego. Przyznał się do tego, że jest niczym innym jak lewicą i w ogóle serce ma po lewej stronie - oburzała się Pitera. Była to - jak mówiła - pułapka Palikota, która doskonale wpisuje się w "happeningowy sposób funkcjonowania w sferze publicznej".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24