Najpierw Julia Pitera rozliczała ministrów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości publikując raport o ich wydatkach (niekoniecznie służbowych) - teraz to PiS zagląda do gabinetu pani minister... I rachuje: - Półroczna bezproduktywna praca jej urzędu kosztuje podatnika przynajmniej 144 tys. złotych. Może warto ją odwołać? - dopytuje Mariusz Kamiński, rzecznik partii.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie - PiS przystępuje do kontrataku przeciw Julii Piterze za jej "wątpliwej jakości raport o wydatkach ministrów poprzedniego rządu". Posłowie partii Mariusz Kamiński i Mariusz Błaszczak na konferencji poświęconej w całości - jak napisali - "drogiej pani minister" z aptekarską dokładnością wyliczyli, ile Pitera kosztuje podatnika.
Pensja miesięczna sekretarza stanu: 12 tysięcy złotych. - Praca sekretariatu: 6 tysięcy. Służbowy samochód: 6 tysięcy. Telefon bez limitu: kilkaset złotych. - Afera dorszowa: bezcenna. Posłowie PiS na konferencji
Zaczęło się od mocnego uderzenia. Za plecami polityków migały kolejne plansze, które - ich zdaniem - bezlitośnie obnażają kosztowną obecność w rządzie pani minister od walki z korupcją.
Praca w cenie
- Pensja miesięczna sekretarza stanu: 12 tysięcy złotych. - Praca sekretariatu: 6 tysięcy. Służbowy samochód: 6 tysięcy. Telefon bez limitu: kilkaset złotych. - Afera dorszowa: bezcenna - wyliczali kolejno posłowie. I doliczyli się, że... "półroczne funkcjonowanie urzędu Julii Pitery kosztuje przynajmniej 144 tysiące złotych, za które można byłoby kupić dziesięć ton dorsza z raportu pani minister".
Chodzi o kultową już sprawę zakupu przez byłego ministra rybołówstwa Marka Grubarczyka dorsza za 8 zł 16 gr. "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości"
Półroczne funkcjonowanie urzędu Julii Pitery kosztuje przynajmniej 144 tysiące złotych, za które możnaby kupić dziesięć ton dorsza z raportu pani minister. Mariusz Kamiński
- Suma, jaka idzie na gabinet Julii Pitery może być zresztą większa niż ta przez nas przedstawiona. Tak naprawdę nie wiadomo, ile podatnicy płacą za pracę Pitery. Wystąpiliśmy już do premiera z szeregiem pytań dotyczących właśnie tego zagadnienia. Zastanawiamy się też, czy nie zwrócić się do premiera o to, by rozważył likwidację tego bezproduktywnego urzędu - mówili zgodnie posłowie PiS.
Gdzie jest Sikorski?
Lista zarzutów wobec Pitery jest zresztą dość długa – nie chodzi tylko o wydatki minister, ale także o jej „stronniczość”. - Atakuje rząd PiS-u, a ignoruje zarzuty wobec gabinetu Donalda Tuska. Broniła prezydenta Szczecina, który za śmieszną sumę wykupił mieszkanie, nie podjęła żadnych działań w sprawie wiceministra Grzegorka (po tym jak dziennikarze TVN ujawnili, że jest podejrzany o przyjęcie łapówki zrezygnował ze stanowiska (CZYTAJ WIĘCEJ) - red.) - punktowali posłowie. I dopytywali: - Dlaczego Pitera w swoim raporcie nie ujawniła wydatków Radosława Sikorskiego, który był ministrem w poprzednim rządzie? Czyżby dlatego, że teraz jest politykiem PO?
Mega-cena za mega-kompromitację?
Według Błaszczaka główny problem posłanki Platformy polega na tym, że całą swoją energię potrzebną do walki z korupcją marnuje na wystąpienia w mediach. - Jej uwaga skupia się chyba głównie na tym, bo nie zgłasza żadnych inicjatyw ustawodawczych. Z efektów jej działań nic nie wynika - podsumowywał Błaszczak.
Według posła Prawa i Sprawiedliwości czara goryczy przelała się po jej ostatnich "mega-kompromitacjach". Mówił o niej także rzecznik PiS-u. Według niego kompromitujące działania Pitery są szczególnie kuriozalne w kontekście idei taniego państwa, z jaką Platforma szła do wyborów.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24