- To próba bezprawnego wpływania na sąd i zastraszania sędziów - tak rzecznik sądu w Lublinie Artur Ozimek ocenił pismo szefa CBA do ministra sprawiedliwości ws. sędzi, która zgodziła się na opuszczenie aresztu przez Mirosława Karapytę podejrzanego o korupcję. - Krytykujemy zachowanie sędziego, a nie wyrok - broni się CBA.
- To pismo CBA należy potraktować jako próbę bezprawnego wpływania na decyzję niezawisłego sądu i stosowanie polityki zastraszania sędziów postępowaniem dyscyplinarnym w razie podejmowania decyzji niezgodnych z oczekiwaniami CBA - powiedział Ozimek podczas konferencji prasowej.
"Możliwy brak zachowania bezstronności"
Jak informował Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl, szef CBA Piotr Wojtunik wystąpił do ministra sprawiedliwości o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec lubelskiej sędzi.
Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl Wojtunik w piśmie do Gowina zacytował słowa sędzi, które miały paść na posiedzeniu aresztowym. Według relacji osób, które poznały treść pisma, po zamianie aresztu na kaucję w wysokości 60 tys. zł sędzia miała powiedzieć do Mirosława Karapyty: "Podejrzany powinien być zadowolony". Zdaniem Wojtunika, te słowa i sposób, w jakie zostały wypowiedziane, naruszają powagę i godność sądu.
W rozmowie z tvn24.pl szef CBA powiedział też, że podejrzany wpłacił nieadekwatnie niską kwotę poręczenia majątkowego. - W kontekście zachowania sądu w trakcie posiedzenia aresztowego, świadczy to o możliwym braku zachowania bezstronności, obiektywizmu i sędziowskiej niezawisłości - dodał.
"Tych słów nie ma"
Ozimek podkreślił w poniedziałek, że w protokole z posiedzenia nie ma mowy o zachowaniach sędzi, o których mowa w piśmie CBA, a strony nie złożyły wniosku o sprostowanie treści protokołu. Zastrzegł, że treść pisma CBA do ministra sprawiedliwości zna tylko z przekazów medialnych.
Zwrócił uwagę, że CBA nie powiadomiło o swoich sugestiach od razu prokuratora obecnego na posiedzeniu ani prezesa sądu Rejonowego Lublin-Zachód, ani też prezesa Sądu Okręgowego, którzy mają takie same uprawnienia jak minister sprawiedliwości w kwestii wszczynania postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów.
Zdaniem kierownictwa lubelskiego sądu pismo CBA "świadczy o braku elementarnej wiedzy co do funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości". - Kwestionując treść postanowienia niezawisłego sądu, zwracają się w tym celu do organu władzy wykonawczej, czyli ministra sprawiedliwości, zapominając o tym, że jedyną prawną ingerencję w treść postanowienia niezawisłego sądu może uczynić wyłącznie sąd wyższego rzędu - mówił Ozimek.
CBA nie powiadomiło sądu
Ozimek podkreślił, że pismo CBA zostało skierowane dwa dni po wydaniu decyzji przez lubelski sąd, zanim jeszcze wpłynęło zażalenie na postanowienie sądu, którego dotychczas nadal nie ma. CBA - zdaniem Ozimka - powinno poczekać na decyzję sądu odwoławczego w tej sprawie. Ozimek zaznaczył, że CBA nie powiadomiło o piśmie władz lubelskich sądów. Jak dodał, prezes Sądu Okręgowego w Lublinie wystąpił do ministra sprawiedliwości o kopię pisma CBA, aby się z nim szczegółowo zapoznać.
"Nie zna pisma, ale zabiera głos"
Na wypowiedź Artura Ozimka zareagowało CBA. - Dziwię się, że rzecznik sądu nie znając treści pisma (...) sugeruje, że wpływamy na decyzję niezawisłego sądu - oświadczył tvn24.pl Jacek Dobrzyński, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Jak dodał, CBA nie podważa decyzji sądu, a jedynie ma "wątpliwości co do zachowania sądu podczas posiedzenia aresztowego". Tłumaczy, że pismo informuje o nieprawidłowościach, "które mogły pojawić się w trakcie tego posiedzenia". - To nie jest krytyką niezawisłego sądu a jedynie reakcją, do której szef CBA jest zobligowany jako funkcjonariusz publiczny - stwierdził Dobrzyński.
Autor: rf\mtom / Źródło: PAP, tvn24.pl