Lex Kaczyński przepadło w Sejmie, również przez głosy niektórych posłów klubu PiS. Do przegranego przez Zjednoczoną Prawicę wtorkowego głosowania odniósł się przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. - Rząd utracił większość, premier Morawiecki od dłuższego czasu jest przekonany, że nieustanne konferencje prasowe i fałszywa propaganda mogą zastąpić rządzenie - powiedział. - Polacy muszą wiedzieć, że istnieje jeszcze w naszym kraju ktoś, kto może nad tym chaosem zapanować, bo ten chaos to nie jest tylko jakaś polityka, to nasze codzienne życie - zwracał uwagę. Na jego słowa odpowiedział rzecznik rządu i szef klubu PiS.
Proponowana przez Prawo i Sprawiedliwość nowa ustawa covidowa, zwana lex Kaczyński, nie zyskała poparcia Sejmu, w tym niektórych posłów klubu PiS i została odrzucona. Opozycja oceniła, że przepisy te są "największym bublem prawnym" w historii parlamentu. Zwracali uwagę, że promują one donosicielstwo i nie mają nic wspólnego z walką z epidemią.
Przegrane przez rząd wtorkowe głosowanie skomentował w Sejmie przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. - Jesteśmy w miejscu, gdzie doszło wczoraj do bardzo ważnego i znamiennego politycznego wydarzenia - powiedział. - W tym głosowaniu po raz pierwszy potwierdziło się, że Jarosław Kaczyński stracił poparcie większości, w tym bardzo dużej większości posłanek i posłów z własnego klubu - opisał. Dodał, że "nie chodzi tu o satysfakcję opozycji".
- Rząd utracił większość, premier Morawiecki od dłuższego czasu jest przekonany, że nieustanne konferencje prasowe i fałszywa propaganda mogą zastąpić rządzenie. Wczoraj okazało się, że kryzys polityczny jest głębszy - ocenił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lex Kaczyński przepadło w Sejmie. Prezes PiS zabrał głos
Zauważył, że odrzucono ustawę Kaczyńskiego "dlatego, że była zła". - Opozycja od początku wskazywała, że ma ona motywować obywateli do donoszenia jeden na drugiego. Jeden na drugiego miał donosić w sprawie zakażenia. Sami posłowie i posłanki PiS-u nie ukrywali, że się wstydzą tej ustawy. Ale nie taką bzdurę przegłosowano w Sejmie głosami PiS-u, demonstrując lojalność wobec Jarosława Kaczyńskiego - mówił. Tusk dodał, że ta lojalność wewnątrz klubu PiS "pękła".
Zwrócił uwagę, że "jest to o tyle groźne", bo cały czas jesteśmy w trudnym czasie epidemii. - Ja wiem, że to nie jest temat polityczny, ale to ciągle sprawa, która dotyczy każdej polskiej rodziny - zaznaczył. - Potrzebujemy tutaj władzy, która jest w stanie podjąć jakąkolwiek decyzję - argumentował.
Tusk o szampanie na Kremlu
Tusk wspomniał przy tym o sytuacji międzynarodowej i tym, że w Polsce "odczuwamy lęk dotyczący tego, co może się zdarzyć na granicy ukraińsko-rosyjskiej".
- I w tej sprawie też mamy do czynienia z chaosem, brakiem kompetencji i polityką zagraniczną, której najlepszą ilustracją jest takie zdjęcie, które jest symbolem dzisiejszego czasu - powiedział. Stojący obok niego rzecznik PO pokazał zdjęcia węgierskiego premiera Viktora Orbana i rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, którzy - w odległości - podczas spotkania na Kremlu wznieśli toast szampanem.
- To jest zdjęcie Putina i Orbana z wczoraj, otworzono tego symbolicznego szampana na Kremlu. To premier Orban wczoraj z prezydentem Putinem, meldujący panu prezydentowi wykonanie zadania, po spotkaniu w Madrycie. W sytuacji kiedy wszyscy obawiamy się wojny i agresji Rosji na Ukrainę, najbliższy przyjaciel polityczny Jarosława Kaczyńskiego, lider tego obozu, do którego PiS przystąpił i między innymi w Madrycie to potwierdził, dzisiaj piją z Putinem szampana na Kremlu i wiadomo, z czego się cieszą - skomentował.
Tusk: jeśli nie macie większości, to odejdźcie
- Mamy więc do czynienia z władzą, która straciła legitymację demokratyczną, straciła zaufanie istotnej części własnego klubu. Wczorajsza spektakularna porażka Jarosława Kaczyńskiego musi budzić nasz niepokój, bo żeby rządzić sprawnie i podejmować decyzje w tak dramatycznej sytuacji, trzeba mieć poczucie siły, sprawczości, czyli większość w parlamencie - podsumował.
Tusk zapewniał, że mówi to wszystko "bez złośliwej satysfakcji". - Chcemy wiedzieć czy leci z nami pilot. Polacy muszą wiedzieć, że istnieje jeszcze w naszym kraju ktoś, kto może nad tym chaosem zapanować, bo ten chaos to nie jest tylko jakaś polityka, to nasze codzienne życie - zwracał uwagę. - Dlatego chcemy wiedzieć czy jest jeszcze większość - zaznaczył.
Szef Platformy oświadczył, że wobec tego oczekuje "od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, aby doprowadził na najbliższym posiedzeniu Sejmu do głosowania nad ponownym wotum zaufania dla premiera Mateusza Morawieckiego, żeby pokazać Polsce, że jest jakaś większość w tym parlamencie".
Jeśli nie macie większości, to odejdźcie, bo Polska potrzebuje dzisiaj rządu sprawnego, dysponującego legitymacją i poparciem większości Polaków i w tej izbie, w Sejmie - zaapelował. - Bez tego nie da się rządzić - podkreślił.
Zauważył przy tym, że "każdy dzień i każdy tydzień to realne straty". - Tracimy pieniądze, tracimy zdrowie. Niektórzy tracą życie, bo mamy do czynienia z nierządem, jesteśmy zanurzeni w chaosie - wymienił.
Zwracając się do dziennikarzy Tusk poprosił, aby kierować pytania dziś do liderów PiS-u i do rządu. - Nie podejmuję się analizy tego, co się wczoraj stało. To nie ja jestem liderem obozu rządzącego. Proszę bez obawy i zwracam się do wszystkich dziennikarzy, bo to wasze prawo i wasz obowiązek dowiedzieć się od liderów obozu rządzącego, od premiera i od prezesa, co tak naprawdę wczoraj się stało - oświadczył.
Rzecznik rządu do Tuska: niech pan się zgłosi na premiera
Na słowa Tuska szybko zareagował rzecznik rządu Piotr Mueller. Zwracając się do szefa PO napisał, aby nie obawiał się o rządową większość. "Niech Pan się zgłosi na premiera i znajdzie większość" - zaproponował.
Terlecki: niech Tusk wraca skąd przyjechał
O przegrane głosowanie pytany był także szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
- To są mrzonki opozycji, że uda się obalić rząd albo odwołać marszałka Sejmu. Mamy większość. Wczoraj nasi posłowie zagłosowali tak, jak zagłosowali, no bo byli przygotowani, że wprowadzimy szereg poprawek i że opozycja być może coś wniesie do tej ustawy - powiedział. Przekonywał, że "opozycja nic nie chciała wnieść i uniemożliwiła dyskusję". - Stało się, jak się stało i ona (ustawa - red.) przepadła w tym kształcie, w jakim ją chcieliśmy zmieniać - mówił.
Pytany o słowa Tuska, że skoro rząd nie ma większości, to niech odejdzie, Terlecki odparł: - To niech Donald Tusk wraca, skąd przyjechał, bo nam utrata większości nie grozi.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24