Poselski projekt nowelizacji Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, zawiera propozycję przepisu, by nie można było - jak dotąd - odmówić przyjęcia mandatu, byłaby natomiast możliwość zaskarżenia nałożonego mandatu do sądu. Projekt zamieszczony został w piątek na stronach Sejmu. - W moim odczuciu jest to próba zminimalizowania pracy, jaką mają policjanci i przerzucenie tej pracy na obywatela – oceniła w TVN24 adwokat Agnieszka Helsztyńska.
"Propozycje zawarte w projekcie odnoszą się do dwóch zasadniczych kwestii: nakładania kar wolnościowych za wykroczenia przez referendarzy sądowych oraz zaskarżania mandatów karnych" – wyjaśniono w uzasadnieniu propozycji, która otrzymała już numer druku sejmowego. W odniesieniu do tej drugiej kwestii, czyli mandatów karnych, autorzy projektu zaznaczyli, że "w konsekwencji proponowanych regulacji, w szczególności przerzucenia ciężaru procesowego zaskarżenia mandatu na ukaranego, należałoby się spodziewać znacznego zmniejszenia wpływu spraw o wykroczenia do sądu".
"Ponadto proponowane postępowanie odciążyłoby funkcjonariuszy od składania dużej liczby wniosków o ukaranie, na rzecz przekazania do sądu materiałów sprawy" – uzasadniono. Obecnie w razie odmowy przyjęcia mandatu karnego, organ, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę, występuje do sądu z wnioskiem o ukaranie.
Ograniczenia przy wskazywaniu dowodów
"Jak wskazuje praktyka, przeważająca większość spraw o wykroczenia wnoszonych do sądu w związku z odmową przyjęcia mandatu przez sprawcę, kończy się wydaniem prawomocnego wyroku skazującego. Poza tym odmowa przyjęcia mandatu przez sprawcę niejednokrotnie ma charakter impulsywny i nieprzemyślany, a w konsekwencji powoduje konieczność podjęcia szeregu czynności związanych z wytoczeniem oskarżenia w sprawie o wykroczenie" – argumentują autorzy projektu.
"Z tych względów proponuje się przyjęcie założenia, że grzywna nałożona mandatem karnym przez funkcjonariusza staje się wykonalna na dotychczasowych zasadach, a ukarany nie może odmówić przyjęcia mandatu". Jak w nim dodano, ukarany będzie mógł zaskarżyć w ciągu siedmiu dni do sądu rejonowego nałożony mandat karny, w zakresie zarówno co do winy, jak i co do kary.
"Warunkiem formalnym odwołania byłoby wskazanie, czy ukarany zaskarża mandat co do winy czy co do kary. Nadto odwołanie powinno wskazywać wszystkie znane skarżącemu dowody na poparcie swych twierdzeń, pod rygorem utraty prawa do powoływania tych dowodów w dalszym postępowaniu. Ukarany nie może w postępowaniu sądowym powoływać innych dowodów, niż wskazane w odwołaniu, chyba że dowód nie był mu znany w chwili wniesienia odwołania" – zaznaczyli autorzy projektu. Po wniesieniu odwołania sąd mógłby wstrzymać wykonanie zaskarżonego mandatu karnego.
"Istotne odciążenie sędziów"
Po rozpoznaniu odwołania sąd orzekałby o utrzymaniu zaskarżonego mandatu w mocy albo go uchylał. "Sąd może w szczególności wymierzyć karę surowszą lub surowszego rodzaju, jak również orzec środek karny. Od wydanego w pierwszej instancji wyroku, zapadłego w wyniku rozpoznania odwołania, przysługiwałaby apelacja do sądu okręgowego" – zaznaczono. Z kolei w odniesieniu do kwestii referendarzy sądowych - jak poinformowano - projekt zmierza do umożliwienia referendarzom wymierzania kar nagany albo grzywny w postępowaniu nakazowym. "Kompetencja ta ma być w założeniu fakultatywna, w zależności od możliwości kadrowych w danym sądzie, i niezależna od możliwości wydawania wyroków nakazowych przez sąd" – dodano.
"Aktualnie zdecydowana większość spraw o wykroczenia rozpoznawanych przez sądy zostaje zakończona prawomocnie wyrokiem nakazowym. Oznacza to, że wprowadzenie projektowanych rozwiązań spowoduje istotne odciążenie sędziów od rozpoznawania spraw o wykroczenia i – w razie całościowego zastosowania ich w danym sądzie – spowoduje, że do kompetencji sędziów zaliczać się będą jedynie sprawy, które muszą zostać rozpoznane na rozprawie" – uzasadniono potrzebę takiej zmiany.
Projekt wpłynął do Sejmu w piątek. Według zapisów proponowanej nowelizacji nowe przepisy miałyby wejść w życie po upływie 14 dni od ich ogłoszenia.
"Obywatel będzie musiał zgromadzić dowody swojej niewinności"
W TVN24 do propozycji PiS odniosła się adwokat Agnieszka Helsztyńska.
- Największe obawy budzi we mnie nagłe wprowadzenie do ustawy prekluzji dowodowej (nałożenie na powoda obowiązku przedstawienia wszystkich twierdzeń oraz dowodów na ich poparcie; nieprzedstawienie dowodów w pozwie skutkuje tym, że powód nie ma prawa powoływać się na nie w dalszej części postępowania – red.) i przerzucenie na obywatela całego ciężaru prowadzenia postępowania dowodowego – mówiła. Jak oceniła, "jest to podyktowane próbą wsparcia policji w tym, jak wiele pracy miała w związku z mandatami nakładanymi na setki protestujących ostatnio osób w Warszawie i całym kraju w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego" w sprawie aborcji.
- W moim odczuciu jest to próba zminimalizowania pracy, jaką mają policjanci do wykonania, i przerzucenie tej pracy na obywatela. Siedmiodniowy termin, który jest tam przewidziany na odwołanie się od takiego mandatu, jest niezwykle krótki, a w tym terminie trzeba zgromadzić i przedstawić wszystkie dowody na swoją niewinność, aby można było potem taki mandat uchylić – wyjaśniała adwokat.
Podkreśliła, że to "obywatel będzie musiał zgromadzić dowody swojej niewinności". - A jeśli któryś dowód nie zostanie przez niego przedstawiony, to już nigdy nie będzie mógł się na niego powołać – dodała.
Źródło: PAP, TVN24