Jeden z najbogatszych Polaków – przedsiębiorca i założyciel Uniwersytetu SWPS Piotr Voelkel uważa, że wiele polskich firm nie otrzyma dostatecznego wsparcia. - Zbankrutują, albo zostaną przejęte przez zachodnie firmy – przewiduje w rozmowie z Piotrem Jaconiem.
Jednym z codziennych rytuałów przedsiębiorcy i założyciela Uniwersytetu SWPS Piotra Voelkela jest wiszenie do góry nogami. - Za namową Wima Hofa, to taki facet o pseudonimie "Iceman", wpierw robię serię oddechów, a potem pływam w stawie, który jest jeszcze bardzo zimny. Wracam do domu i wiszę głową w dół, żeby dotlenić dobrze mózg i rozciągnąć kręgosłup – wyjaśnia w rozmowie z Piotrem Jaconiem.
Przedsiębiorca uważa, że "oglądanie świata do góry nogami pomaga podejmować naprawdę trudne decyzje". - W ogóle uważam, że jeśli mam jakąś umiejętność, to polega ona na tym, żeby na różne problemy spojrzeć do góry nogami i to też dotyczy kwestii rozwoju produktów – uważa przedsiębiorca i jeden z najbogatszych ludzi w Polsce.
Piotr Voelkel podkreśla, że "nie lubi zwykłego poprawiania". – Radykalna innowacja zaczyna się, gdy robimy coś zupełnie inaczej. I jeśli umiemy sobie zadać pytanie, czy aby cel, który myślimy, że jest przed nami, w rzeczywistości nie jest za plecami – dodaje.
"Odkryłem, że lepsze życie polega na tym, żeby odrzucić wszystko, co zbędne"
W publikacji dla "Wysokich obcasów" przedsiębiorca ocenił, że "nasza obecność, nieposkromiona konsumpcja, brak szacunku dla przyrody wywołują spustoszenie". Odnosząc się do tych słów tłumaczy, że przeszedł długą drogę.
– W czasach komuny wszystkiego nam brakowało. Wtedy marzeniem było kupić sobie coś w Pewexie, w demokracji weszliśmy z marzeniami z czasów biedy i niedostatku. Pierwszy okres naszego życia w tych czasach polegał na tym, że cieszyliśmy się, że z jednej strony więcej zarabiamy, a z drugiej, że możemy zaspakajać różne potrzeby konsumpcyjne – mówi.
- Ale dość szybko odkryłem, że jednak lepsze życie polega na tym, żeby odrzucić wszystko, co zbędne. Moje dzieci, moja żona i ja sam wydajemy stosunkowo mało, czyli nie mamy takiego nawyku, żeby codziennie sobie dostarczać poczucia wartości przez zakupy – dodaje.
Odnosząc się do obecnej sytuacji politycznej w kraju ocenia, że media i politycy postawili na sytuację, w której nieustannie dochodzi do konfrontacji. - Zaprasza się dwie osoby, które są w skrajnie różnych światach i im bardziej się pokłócą, tym bardziej będzie poczucie, że będzie większa oglądalność – stwierdza Piotr Voelkel.
– Również polityka poszła w kierunku braku dyskusji i wymiany zdań. Przy produkcji zaprasza się różnych ludzi, żeby mieć lepszy produkt. Tutaj nie ma takiego myślenia. Jest konfrontacja i w tej politycznej, medialnej i często przenoszącej się do rodziny atmosferze konfliktu, wchodzimy w problemy, które są znacznie ponad naszą siłę – ocenia.
"Polska stanie się w pewnym sensie kolonią"
Zdaniem przedsiębiorcy pomysłem na sprawowanie władzy obecnego rządu było rozdawanie pieniędzy. – Poprzednia władza udawała, że jest biedna, że na nic nie ma kasy. A ta udaje, że na wszystko ma pieniądze, nie mając ich jednocześnie dosyć. Teraz to się musi przenieść na to, co nam zaszkodzi na długi dystans – przewiduje Piotr Voelkel. – Bardzo wiele firm nie dostanie wystarczającego wsparcia i albo zbankrutują, albo zostaną przejęte przez zachodnie firmy, które mają znacznie większe własne kapitały, a także silne wsparcie bogatych państw – wyjaśnia.
W związku z tym, zdaniem przedsiębiorcy, "Polska stanie się w pewnym sensie kolonią". – Ubędzie naszych polskich biznesów i będziemy silniej uzależnieni od tego, co tu zrobią i zainwestują Niemcy i Amerykanie, bogate firmy i kapitały – zapowiada.
Piotr Voelkel ocenia, że "ciągle nie czujemy skutków tego, co się zdarzy". Na opisanie obecnej sytuacji przywołuje przykład trzęsienia ziemi, do którego dochodzi pod dnem oceanu. – Czujemy lekkie drganie w mieszkaniu, lampa się kołysze, czujemy lęk. Ale przyjdzie dopiero tsunami i jak przyjdzie fala, to nas dopiero posprząta. Tą falą będą skutki gospodarcze: tysiące ludzi bezrobotnych i osoby, które potraciły wszystko w swoim biznesie – mówi.
- Rząd przyjął politykę, że pomaga małym bardziej niż dużym. Moim zdaniem to nie jest dobre rozwiązanie. Należałoby patrzeć na to, że pomagamy przede wszystkim firmom, które mają największy ubytek przychodu. Są małe firmy, którym dobrze się wiedzie i są firmy, które kompletnie nie mają sprzedaży – zwraca uwagę przedsiębiorca.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24