- Okazuje się, że jak się wczytamy w przepisy ustawy, to w mojej ocenie prezydent został wmanewrowany bardzo mocno - mówił o nowej ustawie o Sądzie Najwyższym prawnik Piotr Schramm.
W czwartek Sejm uchwalił ustawę o Sądzie Najwyższym autorstwa PiS. W zeszłym tygodniu parlament przyjął z kolei nowelizacje ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o ustroju sądów powszechnych, które czekają już tylko na podpis prezydenta.
"Czy prezydent sobie na to pozwoli?"
- Dwa dni temu wieczorem wydawało się, że prezydent wnosi jakiś nowy głos. Nawet mówiło się, że prezydent włącza się do gry o sądy. Mówiło się, że będzie miał uprawienie do tego, w miejsce ministra sprawiedliwości, żeby mianować na okres przejściowy sędziów Sądu Najwyższego - mówił Schramm w TVN24. - Okazuje się, że jak się wczytamy w przepisy ustawy, to w mojej ocenie prezydent został wmanewrowany bardzo mocno - dodał.
Wyjaśnił, że ponieważ zostanie wygaszona kadencja i KRS i Sądu Najwyższego, to "jeśli prezydent nie powoła kandydatów, którzy zgodnie z tym przepisem są najpierw wyznaczani przez ministra sprawiedliwości do KRS", a Krajowa Rada Sądownictwa, która "ma uprawnienie, żeby przedstawić ich prezydentowi" tego nie zrobi, "a prawdopodobnie nie będzie miała na to szansy, bo będzie już wygaszona KRS", to de facto "to będą ci kandydaci, którzy będą wskazani przez ministra sprawiedliwości".
Przyznał, że prezydent nie jest związany uchwałą KRS, a tym samym nominacjami ministra sprawiedliwości, ale to nie oznacza, że będzie mógł nie powołać tych sędziów.
- Wyobraźmy sobie, że jesteśmy prezydentem RP. I mamy wygaszoną KRS, wygaszony Sąd Najwyższy i mamy prawo nie powołać sędziów na okres przejściowy, których wskazuje nam minister sprawiedliwości. Problem w tym, że ciąży na nas piętno tego, że jak ich nie powołamy, to nie będziemy mieli również Sądu Najwyższego. Czy prezydent sobie na to pozwoli? Oczywiście, że nie. Jaki z tego morał? Szach mat, panie prezydencie - podsumował Schramm.
Autor: mart//plw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24