Przełom w sprawie tajemniczego zaginięcia małżeństwa Drzewińskich z Milanówka. Piotr B., znajomy pary, który wczoraj został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze, dziś usłyszy zarzut podwójnego zabójstwa. Jak dowiedział się Superwizjer TVN, morderca Drzewińskich planował także zabić ich synów. Motywem miało być przejęcie domu w Milanówku.
We wtorek wjazd na teren willi Drzewińskich został zablokowany przez kilka samochodów, z których wyskoczyli antyterroryści. - Nagle z samochodów zaczęli wyskakiwać mężczyźni w kominiarkach i z bronią. Wszystkie bramy przy tym budynku są pozastawiane samochodami, są to auta cywilne, jest też jeden van - relacjonował w tokfm.pl świadek interwencji. Dodał, że policjanci mieli przy sobie kamery i wszystko nagrywali.
Zatrzymano współlokatora?
Wiesław Drzewiński dom przy Dębowej w Milanówku otrzymał od swojego stryja. Niestety, prezent obciążony był nieproszonym lokatorem, Piotrem B., który miał tam przydział kwaterunkowy. Lokator ten nie tylko zajął przydzielone przez władze miejskie pokoje, ale rozszerzył swój stan posiadania na cały parter.
Bez zgody właściciela domu zbudował też na działce dwa garaże, parkował tam swoje ciężarówki i przebudował płot. Czuł się jak u siebie w domu. Wiesław Drzewiński w 1987 roku, zaraz po otrzymaniu budynku, zwrócił się do Piotra B. o jego opuszczenie i zapłatę zaległego czynszu. Lokator nie spełnił jednak żądań właściciela nieruchomości. Mężczyzna przez wiele lat pozostawał przez to w konflikcie z Drzewińskimi.
Tuż po zniknięciu Elżbiety Drzewińskiej, w książce telefonicznej znaleziono kartkę, na której napisała, że jeśli coś jej się stanie, to winnym będzie Piotr B. Pomimo, że synowie i znajomi Drzewińskich wskazywali właśnie Piotra B., jako sprawcę ich porwania, to nie był on nigdy formalnie podejrzany.
Wiele zaniedbań
Świadkowie uprowadzenia zgłaszali się wcześniej na policję, ale funkcjonariusze ignorowali wszystkie doniesienia. Nie zabezpieczono też nagrań z monitoringu, który mógł zarejestrować samochód porywaczy. W końcu śledztwo umorzono. Postępowanie wznowiono po interwencji - wtedy posła - Andrzeja Czumy.
W trakcie śledztwa przesłuchano wiele osób, w tym członków rodziny zaginionych, ich sąsiadów i znajomych, a także znajomych ich synów z terenu Milanówka i okolic oraz z Warszawy, Chełma i innych miejscowości. Czynności śledcze prowadzono w kraju i za granicą. Przeszukiwano m.in. dna studni, zbiornika wodnego; za pomocą specjalnego urządzenia sprawdzano betonowe obiekty, które powstały w czasie zbliżonym do zaginięcia małżonków. Jednak niczego nie znaleziono. Następnie - z powodu braku dowodów, że doszło do popełnienia przestępstwa - w kwietniu 2011 roku prokuratura umorzyła śledztwo.
Zaznaczono jednocześnie, że umorzenie śledztwa nie oznaczało zaprzestania wyjaśnienia powodów i okoliczności zaginięcia małżeństwa oraz ustalenia ich losów. Dalsze działania prowadziła policja. - W przypadku zgromadzenia istotnych dla sprawy informacji śledztwo może zostać wznowione - mówił wtedy rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Jarosław Szubert.
Jak sprawa Olewnika
Sprawa, w związku z licznymi zaniedbaniami ze strony policji i prokuratury, przyrównywana jest do dramatycznej historii porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika. Także i tutaj rodzina zarzuciła lokalnym organom ścigania brak rzetelności, niszczenie dowodów i utrudnianie śledztwa. Dwa lata temu synowie państwa Drzewińskich wyznaczyli nagrodę 100 tys. zł za informacje, które przyczyniłyby się do wyjaśnienia okoliczności zaginięcia ich rodziców.
Elżbieta Drzewińska wyszła 8 października 2006 z domu do kościoła na próbę chóru, na którą jednak nie dotarła. Rok później, 13 października 2007 roku jej mąż Wiesław Drzewiński, wyszedł z domu przy Dębowej i ślad po nim zaginął.
Źródło: tvn24.pl. Superwizjer TVN
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum