Kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze Tu-154M na zejście do wysokości 50 m; nie zmieniam swoich zeznań - oświadczył Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który wylądował kilkadziesiąt minut przed katastrofą samolotu z prezydentem. Antoni Macierewicz przekonywał z kolei, że wśród dokumentów ujawnionych w środę przez prokuraturę brakuje "najważniejszego", czyli nagrania z magnetofonu Jaka.
W środę Naczelna Prokuratura Wojskowa opublikowała dokumenty dotyczące katastrofy smoleńskiej. Są to stenogramy z zapisami nagrania z wieży smoleńskiego lotniska oraz nagrania z samolotu Jak-40 oraz zeznania technika pokładowego Jaka, Remigiusza Musia i pilota tej maszyny Artura Wosztyla.
Nowe stenogramy szybko skomentował przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy Antoni Macierewicz. W środę po południu zwołał konferencję prasowej, na której towarzyszył mu Artur Wosztyl.
Ze stenogramów ujawnionych przez NPW wynika, że wieża kontroli lotów w Smoleńsku nie wydała zgody na zejście Tu-154M na wysokość 50 metrów. O tym, że taka zgoda została wydana mówili wcześniej Artur Wosztyl oraz nieżyjący już Remigiusz Muś, który w 2012 r. zmienił zdanie.
Wosztyl podtrzymuje swoją wersję
Artur Wosztyl utrzymywał na środowej konferencji prasowej, że słyszał przez radio komendę wieży kontroli lotów w Smoleńsku o zejściu Tu-154 na wysokość 50 metrów.
- Słuchałem korespondencji Tupolewa i wieży kontrolnej w Smoleńsku. (...) Padła informacja, iż mają być gotowi do odejścia na lotnisko zapasowe z wysokości 50 metrów. Cały czas to podtrzymuję - powiedział Wosztyl w trakcie konferencji w Sejmie.
Pilot odniósł się też do słów mjr Marcina Maksjana z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, który w środę podkreślał, że zeznania dwóch członków załogi Jaka-40 w sprawie wysokości (Wosztyla i nieżyjącego technika Remigiusza Musia), do jakiej wieża lotniska w Smoleńsku zezwoliła zejść Tu-154M, zmieniały się.
Jak cytował Maksjan, Wosztyl 12 marca 2012 r. po odsłuchaniu nagrania zeznał: "Nie wydaje mi się, abym się pomylił, ale nie mogę tego wykluczyć".
"Taka informacja padła"
W środę Wosztyl mówił: - Od samego początku mówię i potwierdzam: taka informacja padła. Informacja o 50 metrach. Padła w miejscu, gdzie załoga z Tupolewa była dopytywana o lotniska zapasowe i pozostałości paliwa.
Skomentował również informację podaną przez Maksjana, że 30 stycznia 2012 r. - po okazaniu stenogramu i odsłuchaniu nagrania z rejestratora - Muś zeznał: "Ja wtedy zrozumiałem, że kontroler mówił 50 m. Nigdy tego później nie weryfikowałem w żaden sposób i dopiero dzisiaj po zapoznaniu się z okazanym mi stenogramem stwierdzić mogę, iż mowa jest o 100 m".
- Informacja o 100 m padła, gdy samolot znajdował się na prostej, a to, o czym mówię, wówczas samolot znajdował się zdecydowanie dalej od lotniska - powiedział Wosztyl. - Nie mogłem pomylić 50 i 100 metrów, ponieważ w momencie, gdy załoga Tupolewa dostała zgodę na wykonanie zakrętu na kurs lądowania, w tym momencie ruszyłem na zewnątrz samolotu, za mną ruszyła załoga samolotu. Tych 100 metrów nie bylibyśmy w stanie fizycznie usłyszeć - dodał.
Macierewicz: nie ma najważniejszego
Antoni Macierewicz przekonywał z kolei, że prokuratura nie opublikowała "najważniejszego" dokumentu, czyli stenogramu z zapisami nagrania z magnetofonu Jaka-40.
- Ten dokument nie został opublikowany, nie jesteście w dyspozycji tego dokumentu - zwrócił się do dziennikarzy. - To, co przedstawiono, to są nagrania z wieży, a nie magnetofonu drutowego. A to jest jedyne urządzenie, które nie było w rękach rosyjskich, a więc jedyne, co do którego mamy pewność, że Rosjanie go nie fałszowali bądź nim nie operowali - podkreślił.
Macierewicz dodał, że na magnetofonie Jaka-40 znalazła się rozmowa wieży z mającym lądować przed Tu-154M rosyjskim Ił-76. - W rozmowie z Ił-76 padła komenda, aby zszedł do 50 metrów, zgodnie z zeznaniami, jakie złożył pan Remigiusz Muś wskazując, że nie tylko słyszał, jak taka komenda została podana tupolewowi, im i jak została podana Iłowi 76 - podkreślił.
Prokuratura przyjmuje wypowiedzi Macierewicza "ze zdumieniem"
Do słów Macierewicza odniósł się mjr Marcin Maksjan. - Prokuratura wojskowa ze zdumieniem przyjęła dzisiejsze wypowiedzi posła Macierewicza, jakoby nie opublikowała na stronie internetowej stenogramów pochodzących z rejestratora samolotu Jak-40 - powiedział mjr Maksjan.
Jak dodał, rejestrator z Jaka-40 wraz z danymi "został zabezpieczony procesowo przez prokuratorów wojskowych bezpośrednio po powrocie tego samolotu do Warszawy, jeszcze 10 kwietnia 2010 r.".
- Zarówno biegli, jak i prokuratura, nie mają żadnych wątpliwości, że rejestrator w oparciu, o który biegli wydali opinię i wykonali stenogram, pochodzi z samolotu Jak-40 i jest autentyczny - podkreślił mjr Maksjan.
Autor: kg//plw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24