Wyższa Izba parlamentu nie uchyliła immunitetu senatorowi Krzysztofowi Piesiewiczowi. Przeciwko takiej decyzji głosowało 50 senatorów. Wcześniej komisja regulaminowa oceniła, że nie ma podstaw do uchylenia immunitetu.
Wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Piesiewicza złożyła prokuratura, która chce zarzucić senatorowi popełnienie przestępstw opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia.
Przypadek senatora Piesiewicza jest o tyle niezwykły, że dotyczy osoby, która stała na wielkiej etycznej górze, człowieka trzymającego niemalże w ręku Mojżeszowe tablice, twórcy "Dekalogu". Kiedy kogoś takiego dopada taka sytuacja, to jest szczególnie ważne, żeby jej sprostał. Janusz Palikot, poseł PO
Decyzję komisji regulaminowej skrytykował wiceszef klubu PO Janusz Palikot.
- To jest bardzo niemądra decyzja moich kolegów - stwarzanie wrażenia, że w sprawach obyczajowych można się chować za immunitetem. Nie po to immunitet został wymyślony - podkreślił Palikot na konferencji prasowej w Sejmie.
Zastrzegł, że nie przesądza o winie Piesiewicza, ale nie ma powodów, żeby senator nie zrzekł się immunitetu, bo nie ma żadnych podejrzeń, że doszło do ataku politycznego przeciwko niemu.
Komisja mówi "nie"
Na porannym posiedzeniu senatorowie komisji regulaminowej podkreślili, że obecnie nie ma podstaw do uchylenia Piesiewiczowi immunitetu oraz, że wniosek prokuratury jest "przedwczesny".
Według Piotra Andrzejewskiego (PiS), wniosek prokuratury jest przedwczesny, gdyż parlamentarzyście można uchylić immunitet, gdy będzie przeciwko niemu sporządzony akt oskarżenia. - W tej sprawie tego jeszcze nie wiadomo i nie można zbyt pochopnie (...) wyprzedzać finału postępowania - powiedział senator.
Andrzejewski wskazał, że "ci, którzy szantażowali senatora, są w fazie bardzo odległej od postawienia zarzutów", więc "mają interes tak pokierować materiałem dowodowym, żeby obciążyć Piesiewicza a siebie oczyścić".
Nie przesądzając
Także według Mieczysława Augustyna (PO) prokuratura zbyt pochopnie wystąpiła do Senatu o uchylenie Piesiewiczowi immunitetu. Senator zaznaczył, iż obecnie toczy się sprawa i jeśli w jej wyniku zostaną wykazane dowody na posiadanie narkotyków przez Piesiewicza, "to będzie złożony wniosek o uchylenie mu immunitetu i nie będziemy mieli wątpliwości jak postąpić".
Gdybyśmy dzisiaj uchylili immunitet senatorowi, do opinii publicznej poszedłby sygnał: winien jest przede wszystkim Piesiewicz. Mieczysław Augustyn, senator PO
- Gdybyśmy dzisiaj uchylili immunitet senatorowi, do opinii publicznej poszedłby sygnał: winien jest przede wszystkim Piesiewicz - zaznaczył.
Prokuratura za, ale...
Na posiedzeniu komisji zastępca prokuratora generalnego Jerzy Szymański i Dariusz Korneluk z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi postępowanie, podtrzymali swój wniosek, choć - jak podkreślili - podzielają wątpliwości komisji.
Szymański powiedział, że podziela wyrażone przez senatorów wątpliwości, jednak - jak podkreślił - "realia tej sprawy wskazują wyraźnie, że na tym jej etapie trzeba wykonać określone czynności w stosunku do senatora Piesiewicza, czyli przesłuchanie".
Wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej senatora to pokłosie innego postępowania, które prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów.
18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę.
Sam oddał immunitet
W konsekwencji wniosku prokuratorskiego senator Piesiewicz sam zrzekł się immunitetu, jednak senacka komisja regulaminowa zwróciła się do niego o wyjaśnienia a potem także o uściślenie swojego oświadczenia.
Piesiewicz zgodnie z prośbą komisji wysłał list z wyjaśnieniami swojej decyzji, lecz samego oświadczenia nie uzupełnił. Zdaniem senatorów z poufnego listu Piesiewicza do członków komisji wynikało, że Piesiewicz, po przeanalizowaniu stanu prawnego, postanowił wycofać swoją zgodę i pozostawić decyzję w tej sprawie Senatowi.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24