Krzysztof Piesiewicz twierdzi, że padł ofiarą szantażu. Dwie kobiety nagrały go w dwuznacznej sytuacji z białym proszkiem, a za odkupienie taśm chciały 400 tysięcy - donosi "Rzeczpospolita". "Wprost" z kolei informuje, że senator PO zrzekł się immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej.
Według "Rz" dwie kobiety, które w 2008 r. kilkakrotnie towarzysko spotykały się z Krzysztofem Piesiewiczem, nagrały jedno ze spotkań z politykiem aparatem fotograficznym. Kilkanaście filmików trwa po ok. 10 – 30 sekund i widać na nich 64-letniego senatora. Na jednym z nich Piesiewicz siedzi przy stole, na którym znajduje się biały proszek, a po chwili substancja znika. Przynajmniej jedna z kobiet twierdzi, że była to kokaina i zapewnia, że senator zażył narkotyk.
Gazeta pisze, że kobiety zdecydowały się nagrać senatora z zemsty: jedna z nich utrzymuje, że na początku znajomości Piesiewicz miał im obiecać załatwienie pracy, ale tego nie zrobił. Domniemane szantażystki żądały za taśmy ok. 400 tys. zł.
Zorganizowana grupa szantażystów
Inną wersję zdarzeń mają śledczy, którzy zajmują się tą sprawą. – Była to zorganizowana grupa, która chciała zarabiać na szantażowaniu VIP-ów – mówi informator "Rz". – Piesiewicz trafił im się przypadkiem. Kobiety poznały go przez wspólnego znajomego – podkreśla.
To prawda, złożyłem pismo do Marszałka Senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze
Z ofertą kobiety zgłaszały się do kilku osób. Miały ją również złożyć samemu Piesiewiczowi, ale ten, gdy się o tym dowiedział, niezwłocznie powiadomił prokuraturę.
Piesiewicz zrzekł się immunitetu
Jak napisał "Wprost", 18 listopada zatrzymano wskazane przez senatora osoby. By prokuratura mogła go przesłuchać, wystąpiła do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza o zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Zanim marszałek podjął decyzję, w tej samej sprawie zwrócił się do niego sam Piesiewicz. – To prawda, złożyłem pismo do Marszałka Senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze - przyznał senator w rozmowie z "Wprost".
Pytany o śledztwo, nie chciał ujawnić czego ono dotyczy. - Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem – wyjaśnił Piesiewicz. Przyznał jednak, że oskarżenia dotyczą posiadania narkotyków.
Źródło: Wprost, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24