"Pierwsza wizyta zagraniczna ani w Berlinie, ani w Moskwie"

Bartoszewski: nie rozczaruję się koalicją PO-PSL
Bartoszewski: nie rozczaruję się koalicją PO-PSL
Źródło: TVN24

- Nowy premier powinien odwiedzić wszystkie kraje sąsiedzkie. Co do kolejności, to pierwsza wizyta nie powinna mieć miejsca ani w Berlinie, ani w Moskwie - powiedział w programie "Bohater tygodnia" w TVN24 prof. Władysław Bartoszewski.

- Koalicja PO-PSL to najlepsze i jedyne możliwe rozwiązanie. Porozumienie z lewicą byłoby dla mnie nie do przyjęcia - powiedział prof. Władysław Bartoszewski. Dodał, że zna ludzi PO i zna PSL i wierzy, że to porozumienie się sprawdzi. Jednocześnie podkreślał, że nie czuje się jej patronem. Profesor zaznaczył, że w sprawach koalicji nie będzie doradzał. Jednoznacznie odparł też sugestie, że mógłby objąć jakiś resort. - Mając ponad 85 lat urzędnikiem już nie będę - powiedział dwukrotny minister spraw zagranicznych. Dodał, że to jest wyczerpująca praca po 70 godzin w tygodniu, a on, mimo optymizmu, tak już żyć nie chce i nie może. - Mogę służyć dobrą radą. Zresztą w tej mierze służę mojemu krajowi dosyć długo i męcząco - podkreślił.

Dobry, sympatyczny znajomy TuskTuska nazwał "dobrym, sympatycznym znajomym" i powiedział, że z pewnością, będzie mu doradzał w polityce zagranicznej, o ile kandydat na premiera zwróci się do niego o pomoc. - Nowy premier powinien złożyć wizyty we wszystkich krajach sąsiedzkich. Nie powiem, od którego powinien zacząć. Moja rada: pierwsza wizyta ani w Moskwie, ani w Berlinie. Powinniśmy kultywować dobre stosunki sąsiedzkie, oczywiście poza Białorusią, ale to już inna sprawa - powiedział profesor.

Władysław Bartoszewski uchylił też rąbka tajemnicy z rozmowy z Donaldem Tuskiem. - Rekomendowałem mu na stanowisko ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Cztery razy pełnił funkcję wiceministra w tym resorcie. Ma świetne przygotowanie do tego, by objąć to ministerstwo - powiedział Bartoszewski. Przypomniał, że Sikorskiego polecał też Kazimierzowi Marcinkiewiczowi. Na pytanie, czy nominacja Sikorskiego na to stanowisko nie będzie utrudniać stosunków na linii rząd-prezydent odpowiedział, że nie. Jego zdaniem, obaj politycy będą w stanie współpracować. Dodał, że współpraca z prezydentem nie może być jedynym kryterium przy doborze ministrów.

"Odezwały się nożyce"Pytany o wypowiedź o "dyplomatołkach", Bartoszewski powiedział, że nie adresował jej do żadnej konkretnej osoby w MSZ. Na uwagę, że minister Anna Fotyga wzięła ją do siebie, odpowiedział: - Odezwały się nożyce. Szefowa dyplomacji nazwała w TVN24 Bartoszewskiego "zdewaluowanym autorytetem". - Jest dla mnie niespodzianką, że byłem autorytetem dla min. Fotygi - powiedział polityk - zwłaszcza, że nie miałem okazji z nią kiedykolwiek porozmawiać. Podkreślił jednak, że nie mówi źle o szefowej MSZ, a artykuł o "defotygizacji" ministerstwa przeczytał "z przerażeniem".

Prof. Władysław Bartoszewski jest przerażony pomysłem na "defotygizację"

Prof. Władysław Bartoszewski jest przerażony pomysłem na "defotygizację"

Na pytanie o brak jakiejkolwiek reakcji ze strony prezydenta na wygraną PO, Bartoszewski odpowiedział, że "jest to praktyka unikalna w Europie, choć nie niemożliwa". Dodał jednak, że nie ma cienia podstaw, żeby przypisywać prezydentowi niekonstytucyjne zachowanie.

Gość Andrzeja Morozowskiego wziął w obronę Waldemara Pawlaka. Jego zdaniem, szef ludowców chwaląc się swoim nowoczesnym samochodem nie popełnił żadnego nietaktu. - Co innego, gdyby reklamował ten samochód odpłatnie i w dodatku był członkiem rządu. A na razie nim nie jest i korzyści finansowych z tego tytułu nie otrzymał - tłumaczył Bartoszewski.

Źródło: tvn24

Czytaj także: