Długie włosy pod rogatywką nie przeszkadzają, więcej trudności sprawia ciężki karabin, który trzeba podrzucać - twierdzi Ewelina Miłkowska, pierwsza kobieta w Batalionie Reprezentacyjnym Wojska Polskiego. Dla Batalionu porzuciła poligon i - choć łatwo nie było - nie żałuje tej decyzji.
Szeregowa Ewelina Miłkowska, lat 28, do Batalionu Reprezentacyjnego trafiła przez przypadek. - Ktoś powiedział w NSR (Narodowych Siłach Rezerwowych - red.), że w Batalionie potrzebują ludzi. Chłopaki zażartowali, że wzrostowo pasuję, więc się zgłosiłam - powiedziała.
"Miała ciężko"
Łatwo nie było. Żołnierki zgłaszają się do Batalionu, ale szybko odpadają m.in. przez kryterium wzrostu (178-185 cm), albo z powodu zdrowia lub kondycji.
- Miała ciężko. Sam byłem pewien obaw na samym początku, czy fizycznie podoła - powiedział kpt. Artur Sak, dowódca 3. Kompanii Reprezentacyjnej.
Sama szer. Miłkowska twierdzi, że najwięcej trudności sprawia rzut karabinkiem. - Jako kobieta jestem słabsza, więc żeby wyrobić sobie tę siłę, potrzebowałam na pewno więcej czasu - powiedziała w rozmowie z reporterem "Polska i Świat" TVN24.
Wojsko uważane jest za zdecydowanie męską dziedzinę, ale kobiety coraz częściej przecierają szlaki swoim koleżankom. Żołnierki są już saperami, dowódcami pola walki w Afganistanie czy pilotami myśliwców.
Autor: pk//rzw/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24