Pięć zarzutów karnych przedstawili dotąd prokuratorzy posłowi PO Stanisławowi Gawłowskiemu. Nieoficjalnie wiadomo, że śledczy wkrótce skierują kolejny wniosek do Sejmu o zgodę na rozszerzenie zarzutów wobec polityka.
Dotąd parlamentarzyści, uchylając immunitet Stanisławowi Gawłowskiemu, zgodzili się na przedstawienie mu pięciu zarzutów karnych.
Prokuratorzy ze Szczecina rozwijają jednak śledztwo. Rozszerzyli zarzuty wobec biznesmena, który dotąd był podejrzany o wręczenie 100 tysięcy złotych łapówki politykowi. Nowe zarzuty mówią już o 300 tysiącach.
- Logiczną konsekwencją tego działania będzie skierowanie nowego wniosku o uchylenie immunitetu wobec Stanisława Gawłowskiego - mówi nam jeden z prokuratorów znających kulisy śledztwa.
Świadczy o tym również oficjalny komunikat Prokuratury Krajowej, który został opublikowany w ostatnią sobotę.
"(...) Prokuratorzy będą podejmowali decyzje, które mogą skutkować rozszerzeniem wniosku do Marszałka Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej za dodatkowe, dotychczas nie zarzucone mu przestępstwa" - czytamy.
Gotówka i dwa zarzuty
Wśród pięciu zarzutów, które dotąd usłyszał Stanisław Gawłowski, są dwa dotyczące korzyści majątkowych, czyli artykułu 228 Kodeksu karnego. Grozi za to kara do dziesięciu lat więzienia.
Jak twierdzi prokuratura, z "obszernego materiału dowodowego" wynika, że w sierpniu 2011 roku ówczesny poseł i zarazem wiceminister środowiska przyjął 170 tysięcy złotych w gotówce. Miała to być zapłata za ułatwienie przedsiębiorcy zdobywania wielomilionowych kontraktów w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych. Według materiałów prokuratorskich, wiceminister miał nakłaniać przedsiębiorcę także do wręczenia 200 tysięcy łapówki dyrektorowi Zarządu Melioracji, czyli popełnić przestępstwo z artykułu 229 Kodeksu karnego.
"(...) ustalono, że wygrywający przetargi przedsiębiorca - za radą ówczesnego wiceministra środowiska - wręczał osobom decydującym o wynikach przetargów łapówki w wysokości 2-3 procent wartości kontraktów. Jeden z nich, dotyczący modernizacji i odbudowy brzegów morskich oraz ochrony Mierzei Jamneńskiej, opiewał na prawie 21 milionów" - brzmi komunikat Prokuratury Krajowej.
Śledczy aktualnie pracują również nad wątkiem dotyczącym apartamentu w Chorwacji. Akt notarialny wystawiony na członków rodziny Stanisława Gawłowskiego agenci CBA znaleźli podczas przeszukania jego domu. Śledczy chcą teraz udowodnić, że również ten apartament stanowił łapówkę od przedsiębiorcy.
"W oparciu o zabezpieczone dokumenty, a także inne dowody, prokuratorzy podejrzewają, że rzeczywistym właścicielem tej nieruchomości może być poseł Stanisław G., a tylko formalnie jej właścicielami są osoby spokrewnione z członkami rodziny podejrzanego posła. Apartament położony w Chorwacji może być zatem ukrytą formą korzyści majątkowej" - czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Zegarki za stanowisko
Prokuratorzy zarzucili także Stanisławowi Gawłowskiemu, że przyjął korzyść majątkową w postaci dwóch zegarków marki Tag Heuer o wartości 26 tysięcy złotych.
Według śledczych, tak odwdzięczył się ówczesnemu wiceministrowi urzędnik Instytutu Meteorologii za utrzymanie stanowiska.
Ujawnienie tajemnic
Śledczy zarzucili także Stanisławowi Gawłowskiemu, że jako wiceminister popełnił przestępstwo z artykułu 266 Kodeksu karnego. Polega ono na ujawnieniu chronionej prawem tajemnicy. Grozi za to do trzech lat więzienia.
Prokuratorzy dowodzą, że ówczesny wiceminister zdradził treść pisma szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o klauzuli "zastrzeżone". Nie wiadomo, komu Gawłowski miał zdradzić treść pisma. Prokuratura pisze tylko, że "nieuprawnionej osobie".
Plagiat w pracy doktorskiej
Ostatni - piąty - zarzut dotyczy popełnienia plagiatu, czyli złamania artykułu 115 ustawy o prawie autorskim.
Śledczy chcą dowieść przed sądem, że polityk popełnił plagiat w swojej pracy doktorskiej, którą obronił w Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi w 2011 roku.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)//kg / Źródło: tvn24.pl