Wojciech Picheta, który został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej, nie zamierza rezygnować z kandydowania do Sejmu - donosi RMF FM. Poseł powtarza, że CBA nie udowodniło, by był zamieszany w korupcyjne rozgrywki Sawickiej.
Picheta w rozmowie z reporterem RMF FM powtórzył, że padł ofiarą prowokacji i manipulacji. Dodał, że chcąc bronić własnego dobrego imienia, zamierza kandydować do parlamentu. Wcześniej, w Kontrwywiadzie RMF FM szef PO Donald Tusk powiedział, że ma nadzieję, iż poseł sam zrezygnuje z kandydowania z list ugrupowania.
"Nie zareagował na słowa Sawickiej" O decyzji partii o wykluczeniu posła Pichety Tusk poinformował po raz pierwszy w radiu TOK FM: - Wczoraj, późnym wieczorem podjęliśmy decyzję o usunięciu z Platformy rozmówcy pani Beaty Sawickiej, posła Pichety - powiedział. Według lidera Platformy, reakcja Pichety na słowa Sawickiej "delikatnie mówiąc nie była zadowalająca".
- Nie mam żadnych zastrzeżeń co do charakteru pracy pana Pichety, słabo znam tego posła. Natomiast to, że nie zareagował po jednak takich ewidentnych i bardzo dwuznacznych wypowiedziach pani posłanki, nie poinformował ani władz Platformy, ani np. prokuratury, to wystarczy, żeby uznać, że nie ma kwalifikacji do bycia posłem - dodał Tusk.
W późniejszym wywiadzie dla radia RMF FM, lider PO powiedział o Beacie Sawickiej, że jest "mitomanką", a cechuje ją "oprócz pazerności, przesadne wyobrażenie, co do własnego znaczenia". Tusk dodał, że Sawicka w Platformie była osobą "spoza głównego nurtu" i mogą to - według niego - potwierdzić wszyscy posłowie PO.
- Mam wrażenie, że była to osoba, która zdając sobie sprawę, że ma małe znaczenie, musi budować wizerunek osoby istotnej i stąd ta autokreacja, ta legenda "co też pani Sawicka może zrobić" - stwierdził Tusk.
Picheta: to mogłem być ja Wczoraj - teraz już były poseł PO z Częstochowy - w rozmowie z TVN24 nie wykluczał, że to on mógł zostać nagrany przez CBA, podczas rozmowy z posłanką Sawicką. Przyznał, że znał ją i wielokrotnie z nią rozmawiał, ale zaprzecza, że ma jakikolwiek związek z aferą korupcyjną.
- To jest ewidentna manipulacja. Ja całkowicie i stanowczo temu zaprzeczam - mówił Picheta TVN24 i dodał: - CBA nie powiedziało dokładnie, kto jest tym posłem, który rozmawia. Tak, być może to byłem ja. Natomiast z tej rozmowy jednoznacznie nic nie wynika. To jest manipulacja tylko i wyłącznie dzisiaj na użytek kampanii wyborczej.
Wcześniej przyznał on w rozmowie z "Wprost", że rozmawiał z Sawicką również o inwestycjach na Helu: – Były jakieś rozmowy, ale ja potraktowałem je jako science fiction – mówił. - Nie oglądałem konferencji CBA, być może jest to moja rozmowa z poseł Sawicką, bo ją znałem. Nie ma co komentować – dodał.
We wtorek CBA ujawniło nagranie operacyjne mające być dowodem na korupcję posłanki Beaty Sawickiej (niezrzeszona, wcześniej PO). Kobieta zażądała 100 tys. zł za pomoc w ustawieniu przetargu na nieruchomość na Helu. W jednej z podsłuchanych rozmów Sawicka rozmawia zaś - jak powiedział Kamiński - z "kolegą z parlamentu", którego głos jest zmodulowany. Podczas tej rozmowy Sawicka mówi m.in., że jest szansa by załatwiła sprawę (nie sprecyzowała jaką), ale dużo ryzykuje. Według CBA, mężczyzna, który został nagrany jak rozmawia z Sawicką, pomógł jej w załatwieniu pieniędzy na kampanię wyborczą.
Źródło: TOK FM, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24