- Czy pan minister Gowin, mówiąc o sitwie prawniczej, jaka ma miejsce w Trójmieście, miał na myśli te relacje między politykami, a sędzią Milewskim? - pytał na konferencji prasowej Mariusz Błaszczak z PiS, pokazując zdjęcia z meczów Lechii Gdańsk, w czasie których premier Donald Tusk "przybija piątkę" z odwołanym prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszardem Milewskim.
Donald Tusk, zapalony kibic Lechii Gdańsk, w ostatnich latach przynajmniej trzy razy siedział na VIP-owskiej trybunie trójmiejskiego stadionu wraz z sędzią Milewskim - wynika ze zdjęć pokazanych przez Prawo i Sprawiedliwość na środowej konferencji prasowej. Chodzi o mecze z 8 sierpnia i 17 października 2010 r. oraz z 1 kwietnia 2011 r.
Zdjęcia z drugiego spotkania pokazano też w "Szkle kontaktowym" na antenie TVN24 we wtorkowy wieczór. Widać na nich byłego sędziego sądu gdańskiego, który "przybija piątkę" z premierem Donaldem Tuskiem
"Ochoczo" podniósł słuchawkę? "Nic dziwnego"
Milewski, z którym osoba podająca się za asystenta szefa kancelarii premiera miała ustalać szczegóły związane m.in. z posiedzeniem sądu dot. zażalenia na areszt szefa Amber Gold, w efekcie ujawnionej prowokacji dziennikarskiej stracił stanowisko prezesa sądu.
Prawo i Sprawiedliwość zażądało wtedy odpowiedzi kancelarii premiera na pytanie, jak funkcjonują kontakty między gabinetem Donalda Tuska i gdańskimi sędziami.
W środę szef klubu parlamentarnego PiS znów się odniósł do tej kwestii i stwierdził, że oczekuje od Donalda Tuska wyjaśnień w tej sprawie.
Jego zdaniem, jeżeli okaże się, że na zdjęciach widzimy "sitwę", o jakiej mówił w ostatnich tygodniach Jarosław Gowin, to "nie będziemy mieli wątpliwości, dlaczego sędzia Milewski odebrał telefon z kancelarii premiera tak ochoczo".
- To była oczywiście prowokacja dziennikarska, ale to (zdjęcia) stawia w zupełnie innym świetle reakcję ministra Milewskiego - powiedział.
- Być może premier Tusk powie, że to przypadek, że sędzia Milewski siedział kilka razy obok niego na meczu, że podawał mu rękę, że "przybijał piątkę", ale dobrze by było, gdyby powiedział to pod przysięgą podczas przesłuchania przed komisją śledczą - dodał.
Polityk zapowiedział więc, że w imieniu Prawa i Sprawiedliwości ponowi wniosek o powołanie komisji śledczej. Dodał, że tego chcą też poszkodowani w aferze Amber Gold, bo właśnie powołali stowarzyszenie osób poszkodowanych i jednym z ich postulatów jest właśnie taka komisja.
- W tym kraju prokuratura w bardzo łaskawy sposób odnosi się do oszusta. Tak samo sądy. Komisja śledcza musi powstać i sitwa, o której mówi minister Gowin, powinna zostać przedstawiona opinii publicznej - stwierdził.
- To się należy poszkodowanym w aferze Amber Gold, ale tu też chodzi o zaufanie obywateli do państwa - skwitował.
Prowokacja i komplikacje
Afera sędziego Ryszarda Milewskiego rozpoczęła się na początku września, gdy "Gazeta Polska Codziennie" ujawniła fragment rozmowy, w której osoba podająca się za urzędnika kancelarii premiera prosiła sędziego Milewskiego o szczegóły postępowania ws. Marcina P. - zatrzymanego szefa spółki Amber Gold, która okazała się piramidą finansową.
Autor: adso/tr/k / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24