Debata może odbyć się już w poniedziałek. - To będzie prawdziwy show - zapewnia w "Dzienniku" europoseł Adam Bielan. - Kwaśniewski pokona premiera z kretesem - ripostuje sztabowiec byłego prezydenta Andrzej Szejna.
Trwają gorączkowe przygotowania do pierwszej debaty. Po stronie PiS nad wszystkim czuwają Adam Bielan, Michał Kamiński i Tomasz Dudziński. Po stronie LiD: Wojciech Olejniczak, Waldemar Dubaniowski i Andrzej Szejna. Obie strony swoje strategie trzymają w głębokiej tajemnicy. Zdradzenie choćby jednego szczegółu oznacza punkt dla przeciwnika - informuje "Dziennik".
A do przygotowania się na pierwsze starcie zostało mało czasu. Sztaby teraz ustalają ostateczny termin, godzinę i miejsce debaty. W grę wchodzą dwie stacje - TVP i Polsat, które oferują podobno najlepsze warunki. Organizatorzy debaty liczą, że uda się ją transmitować w obu stacjach, najlepiej o godz. 20. - Jeśli transmitować będzie i TVP, i Polsat, starcie odbędzie się poza studiem. Jeszcze nie wiemy gdzie - mówi "Dziennikowi" jeden ze sztabowców. Zapewnia, że do piątku wszystkie szczegóły zostaną dopięte na ostatni guzik.
Nadal nie wiadomo, który z dziennikarzy poprowadzi debatę. Pojawiły się pogłoski o Monice Olejnik, jednak dziennikarka twierdzi, że nie otrzymała żadnej propozycji. - Sztaby negocjują, czy zaproszeni dziennikarze będą niewzbudzającymi kontrowersji publicystami telewizyjnymi, czy też tzw. dziennikarskimi autorytetami zarówno z radia, jak i prasy - twierdzi jeden ze sztabowców PiS.
Zaznacza, że i premier, i były prezydent są osobami bardzo medialnymi, dlatego oba sztaby chcą pokazać ich w interakcji. - To będzie starcie pomiędzy politykami, którzy po 1989 r., oprócz Lecha Wałęsy, odcisnęli największe piętno na losach Polski. Nie chcemy, by jakiś dziennikarz przyćmił ich blask - mówi Bielan.
Czego można się spodziewać po tym starciu? - pyta "Dziennik". - Mogę jedynie zapewnić, że będzie to potężne zwarcie dwóch różnych światopoglądów: konserwatywnej prawicy i europejskiej centrolewicy - mówi Szejna. Podobnie twierdzi Bielan - To będzie starcie dwóch wizji Polski, dwóch wizji sprawowania władzy, dwóch wizji łączenia świata polityki i biznesu. Aleksander Kwaśniewski i premier, to są dwa przeciwieństwa.
Obie strony zamierzają zagrać Platformą Obywatelską. Jak ujawniają rozmówcy "Dziennika", Kwaśniewski będzie pokazywał, że nie ma różnicy między PiS a PO, PiS zaś będzie przekonywać, że PO to dodatek do programu lewicy. Zarówno sztabowcy LiD, jak i PiS są przekonani, że wydarzenie to przejdzie do historii, tak jak do historii przeszła debata w 1995 r. podczas kampanii prezydenckiej między Aleksandrem Kwaśniewskim a Lechem Wałęsą.
Wałęsa dał się przeciwnikowi wyprowadzić z równowagi. I Kwaśniewski wygrał. A chwyt był prosty. Kwaśniewski przed rozpoczęciem jednej z debat przywitał się ze wszystkimi w studiu, ale nie z Wałęsą. Dopiero na zakończenie wyciągnął rękę do Wałęsy. Ten podać ręki już nie chciał. I wypalił - panu, to ja mogę co najwyżej nogę podać - chodziło o to, by sprowokowany Wałęsa zaatakował Kwaśniewskiego. Ludzie mieli przejść na stronę zaatakowanego - wspomina jeden z organizatorów debaty z 1995 r.
Ale według organizatora debaty z 1995 r., tym razem Kwaśniewskiemu z Kaczyńskim może już tak łatwo nie pójść. - Kaczyński umie zachować spokój. I może wygrać debatę - ocenia dla "Dziennika". Podobnie uważa Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego. - Premier może wygrać naturalnością.
Z kolei sztabowcy podkreślają, że każda ze stron wyjdzie zwycięsko z tej debaty. Dlaczego? Bo walka toczy się głównie o wyborców, którzy jeszcze nie zdecydowali, na kogo głosować. - Czy Kwaśniewski jest w stanie przekonać 30-procentowy, konserwatywny, prawicowy, antyeuropejski, trochę rydzykowy elektorat PiS? Nie. A czy Kaczyński jest w stanie przekonać wolnościowy, proeuropejski, antypisowski, liberalny elektorat LiD? Nie. Stawką jest 20 proc. ludzi, którzy nie wiedzą, na kogo mają zagłosować. I każda ze stron na swoją stronę część tych ludzi przeciągnie - mówi "Dziennikowi" polityk związany ze sztabem LiD.
Źródło: Dziennik